Załóżmy, że możecie posiadać do czytania tylko jedną z części serii "Pan Samochodzik". Albo, że ze świata miałyby zniknąć wszystkie książki poza tylko tą jedną.
Która byłaby dla was tą jedyną, którą moglibyście posiadać w swojej biblioteczce (bądź bardziej apokaliptycznie - miałaby się ocalić)?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
U mnie sprawa jest oczywista. Co prawda "Niesamowity dwór" przeczytałem już ponad 50 razy, ale w tej sytuacji przeczytałbym kolejne 50:)
Tak jak Kustosz - z samochodzików zdecydowanie "Niesamowity dwór".
Tak więc i ja się nie wyłamię. Chociaż sporo jest samochodzików, do których chętnie wrócę to gdybym mogła wybrać tylko jednego byłby to "Niesamowity Dwór". Uplasuje się nawet przed "Uroczyskiem", które zresztą nie jest samochodzikiem.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
U mnie też odpowiedzi oczywiste:
- z samochodzików "Niesamowity dwór"
- jedyna książka, którą chciałabym ocalić to "Mistrz i Małgorzata"
Bezapelacyjnie.
Albo, że ze świata miałyby zniknąć wszystkie książki poza tylko tą jedną.
Chyba źle zrozumiałam to pytanie.
Myślałam, że pierwsza część pytania dotyczy samochodzika, a druga w ogóle jakiejkolwiek książki do ocalenia.
Ale teraz widzę, że wątek jest w dziale "Zbigniew Nienacki", więc chyba jednak tylko o te książki Ci chodziło, Milady?
W każdym razie zostawiam moją odpowiedź bez zmian: z samochodzików ocaliłabym "Niesamowity dwór", z wszystkich książek świata "Mistrza i Małgorzatę".
Trochę tak głupio, ale chyba też postawię na Niesamowity Dwór. Jeszcze Rękawica ostatnio u mnie ma wysokie notowania, ale jednak ND.
Ciekawe w sumie. Najsilniejsze dla mnie skojarzenie z „samochodzikami” to wakacje, szum wiatru, plusk wody, obozowisko nad jeziorem, a tu „Niesamowity dwór” gdzie żadnego z tych elementów nie ma. No może poza szumem wiatru:)
Myślałam, że pierwsza część pytania dotyczy samochodzika, a druga w ogóle jakiejkolwiek książki do ocalenia.
Ale teraz widzę, że wątek jest w dziale "Zbigniew Nienacki", więc chyba jednak tylko o te książki Ci chodziło, Milady?
W każdym razie zostawiam moją odpowiedź bez zmian: z samochodzików ocaliłabym "Niesamowity dwór", z wszystkich książek świata "Mistrza i Małgorzatę".
Yvonne, tak chodziło mi o samochodziki, ale w trakcie ewentualnego rozwoju dyskusji miałam zamiar zagaić także o książkę spoza serii "Pan Samochodzik". Tak więc jedynie wyprzedziłaś moje pytanie.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Najsilniejsze dla mnie skojarzenie z „samochodzikami” to wakacje, szum wiatru, plusk wody, obozowisko nad jeziorem,
Dlatego mój najlepszy samochodzik to "Złota rękawica"
chodziło mi o samochodziki, ale w trakcie ewentualnego rozwoju dyskusji miałam zamiar zagaić także o książkę spoza serii "Pan Samochodzik".
Spoza serii to by musiało być cos grubego, więc najlogiczniejszym wyborem jest jednotomowa edycja Biblii. Normalnie marne szanse żebym przeczytał całość, ale w sytuacji, gdy to będzie jedyna książka już do końca życia, brałbym Biblię.
Parę razy już podejrzewałem Cię o masochizm Hebius, ale tym razem mam pewność;)
Spoza serii to by musiało być cos grubego,
A dla mnie Hebius jest po prostu praktyczny.;)
Dlatego mój najlepszy samochodzik to "Złota rękawica"
No wreszcie ktoś się wyłamał.:) Ale czemu na przykład nie "Nowe przygody", "Wyspa Złoczyńców" czy inne części wakacyjno-jeziorne?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
No cóż w pierwszym rzędzie stawiam „ Winnetou”, „Niewidzialnych” i „ Złotą Rękawicę”. Miała być jedna, z ciężkim sercem wybieram „Rękawicę” która zawiera najsilniejsze pragnienia -„ wakacje, szum wiatru, plusk wody, obozowisko nad jeziorem”. I jeszcze jedno, podświadomie czuję, że pragnienia bohaterów książki są moimi głęboko skrywanymi pragnieniami. Własny jacht, rejs po jeziorach, szum wiatru, plusk wody, obozowisko nad jeziorem- jak mawia klasyk. Czasami żałuję, że ciepłe miesiące w Polsce są tak krótkie.Półkę niżej stawiam „Frombork” , „Tajemnicę tajemnic” i „Nowe przygody”. Kolejna półka to to w zasadzie wszystkie pozostałe tomiki z „Uroczyskiem” i „Atanarykiem” włącznie. Jedynie „ UFO” w tym rankingu stoi najniżej.
No cóż w pierwszym rzędzie stawiam „ Winnetou”, „Niewidzialnych” i „ Złotą Rękawicę”.
Z tych trzech irytuje mnie dzisiaj "Winnetou" i "Rękawica", gdzie słabo znoszę cały ten filmowy wątek. A "Niewidzialnych" nadal lubię.
W „Rękawicy” podoba mi wątek literacko-poetycki i to jak Nienacki rozprawia się z portretem psychologicznym bohaterów książki. Wątek „Świętego” nie przeszkadza mi w ogóle. Bądź co bądź to tylko fikcja literacka.
No cóż w pierwszym rzędzie stawiam „ Winnetou”, „Niewidzialnych” i „ Złotą Rękawicę”.
Z tych trzech irytuje mnie dzisiaj "Winnetou" i "Rękawica", gdzie słabo znoszę cały ten filmowy wątek. A "Niewidzialnych" nadal lubię.
A ja z tych trzech bardzo lubię zarówno Winnetou, jak i Rękawicę.
Niewidzialni są u mnie natomiast na samym końcu w rankingu.
Żeby było jasne: za UFO.
Ufo zresztą lubię 🙂
Każda część ma swoje plusy i minusy. Zastanawiałem się, czy może nie "Złota rękawica", która uwielbiam ze dwutorowość miejsca i czasu akcji, Bajeczkę, lekką dekadencję, poszukiwanie trochę ważniejszych rzeczy niż skarby, ale wątek filmowy przesądził, że jednak nie. "Templariusze" byliby z kolei najlepszym rozwiązaniem, gdybym miał z 13-14 lat. Tam była znakomita, dobrze wymyślona i opowiedziana historia, ale książka w sumie jest jedną z najbardziej infantylnych.
"Niesamowity dwór"? Nie, jednak nie. Jest to książka z wyjątkowym, jak na tę serię, klimatem - z jednej strony zabawna, z drugiem jakaś niepokojąca, nieco mroczna. Z ciekawą zagadką. "Frombork" jest z kolei interesujący zupełnie inaczej. Wędrówka przez numizmatykę była frapująca, akcja miała za to swoje minusy. Przyciągał wakacyjny klimat Fromborka, ale denerwowało irracjonalne poszukiwanie schowków w kolejności z planu, ignorując zdrowy rozsądek.
Jeśli miałbym wybrać jedną część, to postawię na "Nowe przygody". Owszem, one mają mnóstwo wad, na czele z działającym na mnie jak płachta na byka i wyjątkowo zamulającym dydaktyzmem. Mimo to, w tej książce jest jakaś świeżość, odkrywanie Jezioraka, przygoda, zapach lata... Te elementy, które sprawiły, że jesienno-zimowe wieczory stawały się kiedyś znośniejsze. No właśnie, martwi mnie to kiedyś, ale niech już tak zostanie 😉
W każdym razie jestem niemal pewien, że za pół roku mógłbym wybrać coś innego.
Każdy ma swoje bardziej lub mniej ulubione tomiki i bardzo dobrze. Jesteśmy różni i mamy różne gusta. Mój podział powyżej broń Boże nie jest tworzeniem jakiegoś rankingu. Gdy zabieram się za samochodziki to zawsze czytam je od pierwszego do ostatniego tomu.
W „Rękawicy” podoba mi wątek literacko-poetycki i to jak Nienacki rozprawia się z portretem psychologicznym bohaterów książki. Wątek „Świętego” nie przeszkadza mi w ogóle. Bądź co bądź to tylko fikcja literacka.
Wszystko to fikcja literacka:) Jest w "Rękawicy" trochę żeglarskiego klimatu (burza na Jezioraku), plastycznych wakacyjnych epizodów (początek na pomoście w Iławie) i oczywiście zimowe retrospekcje. Ale jako całość jest słaba. Sama zagadka, sposób jej poprowadzenia i rozwiązanie pozostawia sporo do życzenia. No i nie wiem co wszyscy widza w Bajeczce? A infantylizmy są niestety denerwujące.
"Templariusze" byliby z kolei najlepszym rozwiązaniem, gdybym miał z 13-14 lat. Tam była znakomita, dobrze wymyślona i opowiedziana historia, ale książka w sumie jest jedną z najbardziej infantylnych.
Ciekawa refleksja. Ja nie ma takiego wrażenia (że jedna z najbardziej infantylnych).
Jeśli miałbym wybrać jedną część, to postawię na "Nowe przygody". Owszem, one mają mnóstwo wad, na czele z działającym na mnie jak płachta na byka i wyjątkowo zamulającym dydaktyzmem. Mimo to, w tej książce jest jakaś świeżość, odkrywanie Jezioraka, przygoda, zapach lata... Te elementy, które sprawiły, że jesienno-zimowe wieczory stawały się kiedyś znośniejsze. No właśnie, martwi mnie to kiedyś, ale niech już tak zostanie
A z tym zgodzę się prawie w 100%. Prawie bo ja na "Nowe przygody" nie postawiłem. Cholernie razi mnie nachalna dydaktyka, ale jako dzieciak w ogóle jej nie dostrzegałem. Natomiast w rankingu klimatu wakacji żaden "samochodzik" nie może się z tym tomem równać. Już samo zawiązanie akcji w gospodzie nad Jeziorakiem niesie taki ładunek letniej przygody, że nie mają go tyle wszystkie pozostałe części razem wzięte. "Nowe przygody", czytane pod kołdrą w długie zimowe wieczory to był balsam. I rzeczywiście, z tym również muszę się zgodzić, dzisiaj to już tak nie działa.