Mam wrażenie, że onegdaj łatwiej było o taką specjalną delegację.
Pewnie trochę tak. Zresztą z dzisiejszego punktu widzenia wiele PRL-owskich zwyczajów albo wymogów jawi się dziś absurdalnie a wtedy były normalne. Na przykład obowiązek meldunku na wakacjach. W "Nowych przygodach" funkcjonariusz narzeka na turystów, że sami również ponoszą winę za mizerną skuteczność milicji bo zaniedbują obowiązku meldunkowego i milicja nie wie z kim ma do czynienia nad jeziorem:)
Na przykład obowiązek meldunku na wakacjach.
To się nie zmieniło.
Twtter is a day by day war
To się nie zmieniło.
Obowiązek zameldowania czasowego występuje tylko wtedy kiedy czas przebywania w danym miejscu przekracza 3 miesiące czyli turyści nad jeziorem w 99% wypadkach nie muszą się meldować.
W "Nowych przygodach" funkcjonariusz narzeka na turystów, że sami również ponoszą winę za mizerną skuteczność milicji bo zaniedbują obowiązku meldunkowego i milicja nie wie z kim ma do czynienia nad jeziorem:)
Rany.....zupełnie takiego czegoś nie kojarzę z książki.
A z tym obowiązkiem meldowania, to wydaje mi się, że dzisiaj już nie istnieje. Paweł pisze, że jest nadal, ale jakoś tego absolutnie nie zauważyłam.
To się nie zmieniło.
Obowiązek zameldowania czasowego występuje tylko wtedy kiedy czas przebywania w danym miejscu przekracza 3 miesiące czyli turyści nad jeziorem w 99% wypadkach nie muszą się meldować.
Prawda, utknąłem gdzieś wcześniej z moją wiedzą.
A z tym obowiązkiem meldowania, to wydaje mi się, że dzisiaj już nie istnieje. Paweł pisze, że jest nadal, ale jakoś tego absolutnie nie zauważyłam
Ale tak jak napisał Kustosz, jest obowiązek, tylko w innych ramach czasowych. A inna sprawa, że od dawna ludzie mają na to wywalone. Prawdę mówiąc ja jestem zameldowany tam gdzie mieszkam, pierwszy raz od 20 lat (z kilkumiesięczną poprawnością, gdy przez chwilę musieliśmy przemieszkać u moich rodziców).
Twtter is a day by day war
Bo obowiązek meldunku mieli znieść ustawowo i dużo się o tym mówiło, ale w końcu nie znieśli.
Bo obowiązek meldunku mieli znieść ustawowo i dużo się o tym mówiło, ale w końcu nie znieśli.
Tak jak podatek od telewizorów.
Swoją drogą teraz będą mieli żniwo, przy okazji dofinansowania dekoderów/telewizorów po zmianie systemu nadawania.
Twtter is a day by day war
Bo obowiązek meldunku mieli znieść ustawowo i dużo się o tym mówiło, ale w końcu nie znieśli.
Nie znieśli? Jak chciałam się w urzędzie przemeldować, to powiedzieli mi, że to już nikogo nie interesuje 🙂 Musiałam tylko deklaracje śmieciową zgłosić 🙂
Nie znieśli? Jak chciałam się w urzędzie przemeldować, to powiedzieli mi, że to już nikogo nie interesuje Musiałam tylko deklaracje śmieciową zgłosić
Bo nikt nie sprawdza czy mieszkasz tam gdzie jesteś zameldowana. Ale gdzieś zameldowana musisz być.
Wg informacji z Serwisu Rzeczypospolitej Polskiej obowiązek meldunkowy nadal obowiązuje:
W tym momencie meldunek po prostu nie ma znaczenia. Wszyscy zaakceptowali, że ludzie się przemieszczają. W większości formularzy mamy "adres zamieszkania" i/lub "adres do korespondencji", przy zamówieniach jeszcze "adres wysyłki" - i każdy może być inny. W niektórych sytuacjach ma znaczenie jeszcze miejsce, gdzie płaci się podatki, ale nawet to nie jest uzależnione od meldunku. Innymi słowy, nawet jeśli obowiązek meldunkowy wciąż istnieje, to w praktyce jest martwy.
Teraz ważniejsza jest geolokalizacja, a nie deklaracja. W tę stronę zmierzamy.
Teraz ważniejsza jest geolokalizacja, a nie deklaracja. W tę stronę zmierzamy.
Spiskowa teoria dziejów 🙂
Ale... tak, pod płaszczykiem bezpieczeństwa i bezpieczeństwa społecznego, władze starają się pozyskiwać jak najwięcej informacji pozwalających na namierzenie ludzi. Ideologicznie i idealnie to nie jest złe, problem w tym, że ludzie z natury sa słabi i zawsze znajdzie się ktoś, albo ktoś się znajdzie w takiej sytuacji, że będzie próbował dostęp do takich danych źle wykorzystać. W pojedynczych przypadkach to jest zdarzenie z minimalnymi konsekwencjami ale patrząc na to z góry, można położyć/wysadzić wszystko i wszystkich.
Twtter is a day by day war
Ta wiedza daje nieograniczone możliwości, poczucie kontroli, nie ma tu żadnej spiskowej teorii. Tak jak piszesz, nigdy nie ma pewności, kto widzi te dane i jak je wykorzysta.
Tak jak piszesz, nigdy nie ma pewności, kto widzi te dane i jak je wykorzysta.
Teoretycznie powinno być tak, że jest pewność ale to niestety nie działa.
Twtter is a day by day war
Może trochę nie na temat, ale podczas ostatniego odsłuchu Nowych Przygód (częściowo nawet w okolicznościach Jeziorakowych) naszła mnie pewna refleksja. Otóż mamy trzy tomy samochodzików, dla których uniwersum to Jeziorak i okolice - Nowe Przygody, Niewidzialni, Złota Rękawica. W żadnym kolejnym tomie Samochodzik ani się zająknie o poprzednich przygodach. Wygląda to tak jakby za każdym razem na nowo poznawał teren, w którym dzieje się przygoda. Wcześniej jakoś tego nie analizowałem, ale teraz gdy sobie zdałem z tego sprawę wygląda to strasznie dziwacznie. A może do cyklu trzeba podchodzić trochę inaczej? Może to są odrębne powieści, które tylko dają ułudę kontynuacji. Hmmm...
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
No nie całkiem. W "Złotej rękawicy" jest taki ustęp:
— To nie jezioro, tylko jakiś kowbojski saloon — stwierdził Psycholog.
A ja z melancholią wspomniałem przecież nie tak odległe czasy, gdy jezioro to było niemal puste. Przeżyłem wtedy tutaj kilka wspaniałych przygód, poznałem Kapitana Nemo, Czarnego Franka i wiele innych ciekawych ludzi. Ale od tamtych lat zbudowano tu mnóstwo ośrodków wczasowych, które w dzień nadmiernie zaludniały jezioro i jego brzegi, a nocami oznajmiały o sobie na całe kilometry jarzeniowymi lampami i urządzeniami nagłośniającymi, serwującymi turystom walczyki i stare przeboje z Opola i Sopotu. Jedyna nadzieja tego terenu to objęcie go Strefą Ciszy. Uczyniono to ostatnio, ale w odniesieniu tylko do części akwenu — Jeziora Płaskiego. A nawet i to skromne
zarządzenie spotkało się z oporem motorowodniaków, którzy raz po raz, łamiąc przepis o strefie ciszy, wypływają
na to jezioro.
I ile tu informacji. Są wspomniane wprost "Nowe przygody" i są echa "Winnetou", który jak wiadomo z maszynopisu pierwotnie rozgrywał się w okolicach Jezioraka i jest nuta nostalgii za starymi czasami gdy jedynym jachtem na jeziorze był jacht Wacka Krawacika.
Przeżyłem wtedy tutaj kilka wspaniałych przygód, poznałem Kapitana Nemo, Czarnego Franka i wiele innych ciekawych ludzi.
Co za drętwota! Przecież w tym zdaniu nie ma krzty sentymentu. To nie jest wspominają przeżytych przygód, a jakiś pierdolet drewniany.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Co za drętwota! Przecież w tym zdaniu nie ma krzty sentymentu. To nie jest wspominają przeżytych przygód, a jakiś pierdolet drewniany.
Przesadzasz. Nie jest to może oda do dawnego Jezioraka i przygód tam przeżytych, ale nie odbiega od zwyczajowego, samochodzikowego nawiązania do innych tomów serii.
Tak zwane trzeźwe spojrzenie na realia:)
https://twitter.com/TimTricity/status/1678696548492795905?s=20