Puszczalski flejtuch.
Puszczalski flejtuch.
Nie oceniam przymiotów jej charakteru, tylko wizerunek na ilustracji ukraińskiego artysty:)
A ja lubię Martę.
I nie przeszkadza Ci, że jest tak bardzo nieprawdopodobna?
A w czym niby była nieprawdopodobna?
Dziewczyna, która przez całe życie mieszkała nad jeziorem, pomagała rodzicom w gospodarstwie, musi umieć pływać łodziami, łowić, stawiać sieci, reperować te sieci, oporządzać ryby, znac las... no po prostu musi.
I nic dziwnego w tym, że jest dojrzalsza niż rówieśnicy z miasta, którzy w porównaniu z nią nie mieli większych obowiązków.
W czasach gdy byłem szczeniakiem, nikogo na wsi nie dziwiło, że dwunastolatek odprowadza ojcu traktor z pola do zagrody czy obsługuje urządzenia w gospodarstwie. Dla nas, dzieciaków z miasta, to była jakas abstrakcja.
Więc nie wiem w czym jest nieprawdopodobna, chyba że o ten ślizgacz chodzi. Ale jak się bedziemy czepiac takich rzeczy, to zacznijmy od tego, że najbardziej nieprawdopodobny w całym cyklu jest Pan Tomasz ze swoją amfibią. 😀
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Zgadzam się w stu procentach z Iryckim.
Też bardzo lubię Martę.
To jedna z moich ulubionych postaci płci pięknej w całym kanonie.
I nie widzę w tej postaci niczego przesadzonego bądź nieprawdopodobnego.
Tak jest. Marta nie jest nieprawdopodobna. Marta to po prostu dziewczyna ze wsi, która zaznała wiejskiego trudnego życia.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Kustoszu, bardzo ciekawe tłumaczenie tytułu. Podoba mi się, jest takie... wschodnie.:)
Oczywiście znam te ilustracje. Są całkiem niezłe choć sama okładka książki nie przypała mi do gustu. W ogóle te kolorowe ilustracje według mnie wypadają gorzej w porównaniu z pozostałymi.
Warto zwrócić uwagę, że autor starał się dość wiernie odwzorować charakterystykę postaci opisaną przez Nienackiego.
Rzeczywiście, tylko ten Tomasz zgrzyta. Wygląda jak jakiś niechluj czy inny menel.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Rzeczywiście, tylko ten Tomasz zgrzyta. Wygląda jak jakiś niechluj czy inny menel.
Tomasz trza po prostu wysłać do fryzjera. Od razu byłoby lepiej:)
"Nowe przygody Pana Samochodzika" (w późniejszych edycjach pod zmienionym tytułem "Pan Samochodzik i Kapitan Nemo") - okładki z lat 1970-2018 oraz okładka wydania w języku ukraińskim z 1979 roku. Ja mam wielki sentyment do drugiego wydania powieści poczynionego staraniem wydawnictwa Pojezierze (okładka nr 2). Szata graficzna nie rzuca na kolana, ale to w tej edycji śledziłem po raz pierwszy przygody Tomasza nad Jeziorakiem.
Mój pierwszy kontakt z PS był z wydaniem pierwszym Klubu Siedmiu Przygód i były to właśnie Nowe Przygody Pana Samochodzika. Pamiętam do dziś, że zaintrygowała mnie okładka, jezioro, namiot i amfibia na wodzie.
Mam 1, 3, 4, 5, 8 i 9
Ewidentnie 1 i 3 mi najbardziej pasują, choć 7 i 9 z taką mroczną ciężarówką też są ciekawe.
Twtter is a day by day war
W mojej biblioteczce znajdują się: 1, 2, 3, 4 i 9. Miałem też wydanie Świata Książki, ale gdzieś wyszło i nie wróciło 🙂
PawełK, to prawda, okładki Siedmiorogu mają interesujący klimat. Podobnie wyklejki. Szkoda, że wydawnictwo nie pokusiło się o rysunki.
Kustosz wspominał o pierwszym wydaniu Pojezierza, jeszcze z legendarną mapką Jezioraka, ja z kolei największym sentymentem darzę "Nowe przygody" z białej serii, które od częstotliwości czytania rozpadły mi się w rękach. Lubię również jej okładkę.
Ciekawie wygląda rysunek z wydania ukraińskiego, aczkolwiek zważywszy na tytuł, jest nieco mylący.
Najmniej podoba mi się, że okładka pierwszego wydania Pojezierza - kompletnie bez pomysłu i polotu, za to dziecinna na maksa.
ja z kolei największym sentymentem darzę "Nowe przygody" z białej serii, które od częstotliwości czytania rozpadły mi się w rękach.
Ja wszystkie "samochodziki" mam z białej serii i wszystkie są "rozlecianie". Nie da już się tego czytać, korzystam więc z wersji czytnikowych. I nie mam chyba żyłki kolekcjonerskiej bo nie gromadzę różnych wydań, nawet tych które darzę sentymentem.
A ja tak. Mam nawet komplet białej, taki co to leży, pachnie i wygląda 😉
Mam nawet komplet białej, taki co to leży, pachnie i wygląda
Pachnie? W to nie wierzę:)
Musisz uwierzyć na słowo 😉 A wyglądają tak:
Kiedyś takie nieczytane nówki znalazłem na śmietniku (w dwóch czy trzech workach z innymi PRL-owskimi książkami, przeważnie młodzieżowymi). Niestety zanim trafiły do kontenera z makulaturą ktoś dłuższy czas trzymał je w wilgotnej piwnicy i tak waliły stęchlizną, że się tego smrodu nie dało już pozbyć ani wietrzeniem ani mrożeniem.
Seth, a wiesz, że ja kupowałam kiedyś po dwa egzemplarze PS. Jeden do czytania, drugi do stania na półce. Zresztą do tej pory tak mam z niektórymi wydaniami innych książek. Np. piękne wydanie "Tajemniczego ogrodu", który jest tylko do oglądania, nie do czytania.
Kiedyś takie nieczytane nówki znalazłem na śmietniku (w dwóch czy trzech workach z innymi PRL-owskimi książkami, przeważnie młodzieżowymi). Niestety zanim trafiły do kontenera z makulaturą ktoś dłuższy czas trzymał je w wilgotnej piwnicy i tak waliły stęchlizną, że się tego smrodu nie dało już pozbyć ani wietrzeniem ani mrożeniem.
Hebius, ja miałabym opory żeby w ogóle wziąć ze śmietnika. Choć oczywiście wszystko zależy z jakiego. Czasem są takie, że lepiej się nie zbliżać. Z tą stęchlizną wiem o czym mówisz. Kiedyś kilka książek mi zawilgotniało i nic już nie można było zrobić. Zapach jaki się z nich unosił zabijał pociechę z ich posiadania.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Hebius, ja miałabym opory żeby w ogóle wziąć ze śmietnika.
Z kontenera na makulaturę? Kiedyś żadnych. Teraz to nie wiem, bo przy wprowadzeniu większej segregacji śmieci niektórzy u mnie przestali segregować w ogóle i do makulatury walą wszystko - butelki, plastik i nawet resztki żarcia. Chyba w ramach jakiegoś protestu, że śmieci takie drogie. Kilka lat temu, gdy kontenery na makulaturę były tylko w wybranych lokalizacjach, można było w nich znaleźć tylko papier.