Od dłuższego czasu czytanie samochodzików niespecjalnie mi wychodzi. Okazuje się, że w wersji audio udaje się to znacznie lepiej. Słucham w samochodzie „Księgi Strachów” i choć interpretacja Wojciecha Malajkata (mam wrażenie infantylizująca treść) podoba mi się średnio, to i tak słucha się fajnie. Ale początek tej książki zawsze lubiłem. Tajemniczy, mroczny a jednocześnie wypełniony atmosferą letnich wakacji nad jeziorem. Dopiero od momentu kiedy rusza wyprawa Związku Tajemniczej Szachownicy książka zaczyna przynudzać, ale nie wyprzedzajmy faktów, bo nie dotarłem jeszcze do tego miejsca:)
O dziwo, tym razem mniej irytowały mnie wtręty propagandowe, których w tym tomie jest sporo. W „Księdze Strachów” jest też ten nieszczęsny Tomasz Ormowiec. Służba w tej ochotniczej formacji kładzie się jednak cieniem na wizerunku naszego ulubionego bohatera. Pan Samochodzik nie nosił co prawda mundury, ale gdyby nosił, wyglądałby tak:)
Miałem ostatnio możliwość przeczytania "Księgi strachów" dla dorosłych czyli noweli filmowej "5:0 dla mordercy". Zbiorę się do kupy i opiszę co i jak.
Tajemniczy, mroczny a jednocześnie wypełniony atmosferą letnich wakacji nad jeziorem.
Ja z pierwszych rozdziałów książki najbardziej zapamiętałam szalejącą nad Jasieniem burzę. Ona była mroczna. Natomiast sama przygoda Wiewiórki w ruinach obserwatorium nigdy mroczna mi się nie wydawała. Ale fakt, że książka ma swój tajemniczy klimat, dzięki któremu lubię do niej wracać. Może też trochę dzięki temu, że odwiedziłam Pojezierze Myśliborskie i wczułam się w klimat tych terenów. Bo jednak zupełnie inaczej można zagłębić się w fabułę jeśli samemu dotykało się kamiennego portalu kościelnego z wykutą szachownicą, bądź ogromnego głazu narzutowego czy też spacerowało się po tzw. Karpatach Cedyńskich.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ale fakt, że książka ma swój tajemniczy klimat, dzięki któremu lubię do niej wracać.
Są też bardzo fajnie zarysowane postaci. Zenobia, Kurułło są wyraziści ale tylko trochę przerysowani. Nie tak jak później Roger Moore czy choćby Cagliostro.
Słucham dalej "Księgi Strachów" w wykonaniu Malajkata i coraz bardziej drażni mnie jego przesadzona interpretacja, pełen egzaltacji ton podkreślający co drugi dialog. No trudno, widocznie miało być dla sześciolatków.
Ale ad rem. Nie trzyma mi się kupy scena ucieczki Kuryłły z obozowiska nad jeziorem Morzycko. Po co Kuryłło uciekał łódką? Jasne przecież było, że łatwiej będzie zauważyć go na jeziorze niż w lesie. W dodatku jezioro było wzburzone co nie ułatwia wiosłowania, zwłaszcza, że Kuryłło nie był wysportowanym wioślarzem. O ileż łatwiej byłoby mu czmychnąć do lasu. No, ale wtedy nie byłoby pretekstu to pościgu na jeziorze w dwie amfibie:)
Nie trzyma mi się kupy scena ucieczki Kuryłły z obozowiska nad jeziorem Morzycko. Po co Kuryłło uciekał łódką? Jasne przecież było, że łatwiej będzie zauważyć go na jeziorze niż w lesie. W dodatku jezioro było wzburzone co nie ułatwia wiosłowania, zwłaszcza, że Kuryłło nie był wysportowanym wioślarzem. O ileż łatwiej byłoby mu czmychnąć do lasu. No, ale wtedy nie byłoby pretekstu to pościgu na jeziorze w dwie amfibie:)
To akurat jest całkiem realistyczne, jeśli weźmiemy pod uwagę teren. Nienacki pisze: "Postanowiliśmy rozłożyć się obozem po drugiej stronie góry zamkowej, na łączce nad jeziorem, w odległości około dwu kilometrów od miasteczka. Miejsce to wydawało nam się ustronne, a zarazem malownicze, gdyż z jednej strony znajdowały się wody Morzycka, a z drugiej - w kępie drzew na wzgórzu- kryły się ruiny starego zamku." Czyli obozowisko mieli mniej więcej tam, gdzie postawiłam krzyżyk.
To akurat jest całkiem realistyczne, jeśli weźmiemy pod uwagę teren.
Hmm... no nie wiem. Łatwiej chyba byłoby Kurylle złapać jakiś transport z Morynia niż z lasu po drugiej stronie jeziora. Chyba, że rzeczywiście zamierzał dostać się do pociągu.
Ale droga, którą mogły jechać samochody, prowadziła właśnie do Morynia. Kuryłło musiałby założyć, że nikt nie zauważy jego zniknięcia, a przecież miał świadomość, że Fryderyk go obserwuje.
No dobra, może masz rację. Na jeziorze był co prawda jak na tacy, ale nie wiedział przecież, że wehikuł Tomasza i Ford Fryderyka to amfibie.
Obszerna dyskusja dotycząca treści propagandowych w "Księdze Strachów" jaka się tutaj rozwinęła i zdominowała inne wątki została przeniesiona do oddzielnego tematu: Propagandowe treści w Samochodzikach.
A wracając do merytorycznej części tego wątku:
Zawsze (a przynajmniej odkąd czytam "samochodziki" w sposób, że tak to określę - bardziej analityczny), nurtowało mnie, co właściwie Zenobia wiedziała o Tomaszu.
W scenie pościgu za Kuryłłą Zenobia sprawia wrażenie ciężko przerażonej, kiedy orientuje się, że Pan Samochodzik zamierza, w ślad za Fryderykiem, wjechać do jeziora. Czy to była tylko gra, czy rzeczywiście Zenobia nie orientowała się, że wehikuł jest amfibią?
Przecież Zenobia była agentką kontrwywiadu i nie znalazła się w tym czasie i miejscu przypadkiem, tylko wykonywała misję! I z pewnością tajne służby starannie "prześwietliły" wszystkich zamieszanych w poszukiwania pamiętnika Haubitza, z Sebastianem włącznie. Zenobia ma w Junaku radiolę i było tysiąc okazji, żeby "centrala" zapoznała ją z dossier Tomasza. O ile Fryderyk mógł być zaskoczeniem, to o P.S-u powinna wiedzieć wszystko. Nie wierzę, żeby uwadze służb umknął taki "szczegół" jak amfibia.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
W scenie pościgu za Kuryłłą Zenobia sprawia wrażenie ciężko przerażonej, kiedy orientuje się, że Pan Samochodzik zamierza, w ślad za Fryderykiem, wjechać do jeziora. Czy to była tylko gra, czy rzeczywiście Zenobia nie orientowała się, że wehikuł jest amfibią?
Dla mnie Zenobia wygląda na postać, która była "dopracowywana" w trakcie tworzenia fabuły i dlatego ma pewne braki w charakterystyce. Popsuty motocykl, pies i siostrzenica, to chyba nie jest to co pomaga w śledzeniu szpiegów.
Twtter is a day by day war
nurtowało mnie, co właściwie Zenobia wiedziała o Tomaszu.
Myślę, że nawet gdyby wiedziała wszystko, to nie byłoby to dla niej zbyt interesujące.
Czy to była tylko gra, czy rzeczywiście Zenobia nie orientowała się, że wehikuł jest amfibią?
autor skrywa przed Czytelnikami puentę, dlatego jego bohater "nie domyśla się wszystkiego" - bo by nie było efektownej puenty
A tak na marginesie - przypominam, że książki Nienackiego - choć oparte w kwestiach personalnych i wątkami o prawdziwe osoby i wydarzenia z życia Nienackiego - to jednak relacje między nimi to f i k c j a l i t e r a c k a....
Zapewne masz rację, ale...
Popsuty motocykl, pies i siostrzenica, to chyba nie jest to co pomaga w śledzeniu szpiegów.
Popsuty motocykl mógł być ściemą (zdaje się, że jak trzeba było, to działał), a siostrzenica i pies jako "przykrywka" bardzo dobre. Mam zresztą wrażenie, że Zenobi specjalnie opieka nad Kasią nie absorbowała.
P.S. chyba w międzyczasie te posty trafiły do złęgo wątku, da się je przenieśc?
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
P.S. chyba w międzyczasie te posty trafiły do złęgo wątku, da się je przenieśc?
Przeniosłem. Tylko teraz pierwsza uwaga, w Twoim pierwszym poście jest trochę od czapy, więc ewentualnie ją usuń.
Dla mnie Zenobia wygląda na postać, która była "dopracowywana" w trakcie tworzenia fabuły i dlatego ma pewne braki w charakterystyce. Popsuty motocykl, pies i siostrzenica, to chyba nie jest to co pomaga w śledzeniu szpiegów.
Zastanawiam się, czy Zenobia nie została zmieniona niejako odgórnie? @Nietajenko, pamiętasz może, czy w pierwszej wersji była agentką? Jeśli ktoś doprowadził do bardzo wyraźnego przebudowania fabuły to możliwe, że zalecenia dotyczyły też Zenobii. A właściwie nie tyle tej postaci co faktu, że w powieści brakowało obecności państwa. Mamy sprawę polityczną, która może wpłynąć na relacje międzynarodowe, mamy zagranicznego szpiega... To nie są sprawy, które można zostawić muzealnikowi, wykorzystując znany z amerykańskich filmów schemat "bohater ratuje świat, a wszystkie agencje i instytucje państwowe są głupie i bezużyteczne". Nie ten kraj, nie te czasy, nie ta stawka. Ważne było zaznaczenie, że władza czuwa. Jeśli Nienacki nie uwzględnił tego w pierwotnym planie to możliwe, że musiał zrobić poprawki. Nie chciał wprowadzać całkiem nowej postaci, więc zrobił agentkę z Zenobii na zasadzie "mniejszego zła" - po prostu nikt inny się nie nadawał...
Nie chciał wprowadzać całkiem nowej postaci, więc zrobił agentkę z Zenobii na zasadzie "mniejszego zła" - po prostu nikt inny się nie nadawał...
A moim zdaniem Zenobia pomyślana była od początku jako agentka kontrwywiadu. Wskazuje na to judo, które nie wygląda na element dopisany na chybcika.
Na potwierdzenie tezy o upolitycznieniu książki przez ówczesną komunistyczną władzę poprzez umieszczenie w niej antyniemieckich treści i postawionych w opozycji do germanizacji wątpliwych i trudnych do udowodnienia polskich postaw patriotycznych u ludności Pomorza Zachodniego, zamieszczam poniższy tekst. Zamieściłem go kiedyś gdzie indziej ale dostosuję jego treść do potrzeb tego forum.
Podczas poszukiwań pierwowzorów Jasienia i innych elementów geograficznych, jakie w pewnych kręgach niegdyś prowadziliśmy, zastanawialiśmy się także nad pierwowzorem wzgórza o nazwie Polana, na którym usytuowane miało być mauzoleum rodziny von Haubitz. Padały różne propozycje: Rezerwat Bielinek, góra Zwierzyniec czy też wzgórza w okolicy Cedyni. Nikt jednak nie spodziewał się zapewne, że elementu tego należałoby szukać dużo, dużo dalej bo aż na drugim końcu Polski, wg. google maps oddalone o przeszło 850 km. Pierwowzorem polany jest... Połonina Wetlińska i jednocześnie Chryszczata w Bieszczadach!
Ale zaczynając od początku...
W pewien piątek miałem przyjemność po raz kolejny gościć w bibliotece Muzeum Warmii i Mazur w towarzystwie dobrych znajomych. Biblioteka udostępnia swoje zbiory jedynie cztery dni w tygodniu po cztery godziny, więc na dokładną kwerendę czasu nie było. Kolega, z racji zainteresowań innego kręgu skupił się na "Wyspie Złoczyńców", a ja z podobnego powodu planowałem przejrzeć materiały dotyczące "Księgi Strachów". Chciałem dokładniej wczytać się w treść sztuki "Kto jest kto" (późniejszy tytuł "5:0 dla mordercy") aby poszukać jakiś wskazówek geograficznych. Dla niewtajemniczonych: sztuka telewizyjna "5:0 dla mordercy" to pierwotny pomysł wykorzystania wątku niemieckiego pretendenta do wysokiego urzędu, Konrada von Haubitz, niewygodnego pamiętnika i jego poszukiwań na terenie Polski z udziałem zagranicznych wywiadów. Wziąwszy jednak pierwotny maszynopis "Księgi Strachów" wsiąkłem w niego do reszty na cały pobyt w bibliotece. Okazuje się bowiem, że powieść jaką my znamy i jej pierwotna wersja to dwie różne książki. Pierwotna "Księga Strachów" to pozycja o charakterze kryminału, kierowana do starszych odbiorców. Autor serwuje czytelnikom trupa, morderstwo i sporo politycznych treści do dziś aktualnych, bo traktujących o nacjonalizmach... ukraińskich.
Jakkolwiek miałem niezbyt dużo czasu, a tekst maszynowy upstrzony skreśleniami, dopiskami, doklejkami i innymi elementami korygującymi nie jest wdzięcznym materiałem czytelniczym, udało mi się mniej więcej rozkminić o co chodziło. Otóż przygoda zaczyna się podobnie jak wersja wydana. Harcerze przynoszą swoją księgę strachów i zostawiają ją Tomaszowi do przeczytania. I tu zaczynają się różnice. Coś co zawsze mi się gryzło to przyczyna zainteresowania Tomasza tematem szachownic. W wersji wydanej była to łuska naboju gazowego. No jak dla mnie to trochę mało. W pierwotnej wersji była to wklejona karta menu z niemieckiej restauracji Ruland, na której odwrocie narysowany był jakiś tajemniczy plan i miejsce oznaczone słowem "schloss". I to nadaje sensu zainteresowaniom. Suma summarum wszyscy docierają do Jasienia i poznają się podobnie jak w wersji wydanej. Jednak im dalej w las tym więcej kwiatków. Klaus okazuje się byłym upowcem, adiutantem Hrynia ((Chrina) czyli właściwie Stepana Stebelskiego - przyp. moja). Kuryłło również należał do UPA i był kolegą Klausa z czasów wojny. To Iwan alias Klaus otrzymał od Konrada von Habitza ubiegającego się o urząd zadanie odnalezienia pamiętnika. Zadanie przekazał mu właśnie w restauracji "Ruland" gdzie na odwrocie karty menu narysował plan prowadzący do skrytki w ruinach obserwatorium, które było owym schloss'em. Następnie Klaus dokooptował Kuryłłę i wspólnie szukali pamiętnika. To właśnie podczas poszukiwań napatoczył się Wiewiórka i został uśpiony gazem z pistoletu gazowego.
Potem następuje szereg dramatycznych zdarzeń. Sebastian odnajduje zwłoki Klausa częściowo zanurzone w wodzie przy młynie Topielec. To tam chłopcy znaleźli zmiętą kartę menu z restauracji "Ruland". W rzęsie bohaterowie odnajdują konika szachowego, który umknął uwadze milicji przy oględzinach miejsca zbrodni. Konik szachowy staje się herbem Związku Tajemniczej Szachownicy, a także symbolem do opatrywania zakonspirowanych informacji. To Kuryłło, który był już w posiadaniu pamiętnika by odwrócić uwagę od właściwej sprawy wymyślił wątek szachownicowy. Co więcej stał się prowodyrem powstania Związku, a jak się później okazało to on podrzucił na miejsce zbrodni konika szachowego. Kuryłło się jednak strasznie bał. Tu i ówdzie zaczęły pojawiać się narysowane symbole trójzębu - herbu Ukrainy. Bał się, bo ktoś mu dawał do zrozumienia, że wie kim jest.
Niestety ograniczony czas sprawił, że przeglądałem maszynopis jedynie po łebkach. Akcja powieści rozpędza się w momencie kiedy śledzący Hildę w okolicy młyna Tomasz napotyka Zenobię i Kasię by potem za sprawą Sebastiana odkryć częściowo zanurzone w jeziorze zwłoki Klausa. Potem w tym miejscu odnajduje się konik szachowy podrzucony przez Kuryłłe jako wabik. Z tego co zrozumiałem mordu dokonał Kuryłło, który potem dla odwrócenia uwagi podrzuca konika i rzekomą tajemnicę szachownic. Powstaje Związek Tajemniczej Szachownicy, a konik szachowy staje się zarówno jego herbem jak i symbolem którym miano opatrywać zakonspirowane wiadomości. Ten konik dość często się w tekście pojawia. Potem następuje znana nam wycieczka członków związku po Pojezierzu Myśliborskim za szachownicami (naturalnie jest sporo zmian względem wersji wydanej). W międzyczasie Tomasz koresponduje z niemiecką policją skąd otrzymuje informacje o przeszłości upowskiej Klausa, a właściwie Iwana Szewczenki, adiutanta Hrynia. Ktoś podrzuca fałszywkę, że stawką w grze jest skarb/kasa sotni Hrynia. Ma ona być ukryta w bunkrze na szczycie Chryszczatej w Bieszczadach dokąd udają się bohaterowie. To właśnie w Bieszczadach, w obozie na Połoninie Wetlińskiej mają miejsce dramatyczne zdarzenia związane z zamianą puszek w nocnej burzowej aurze i ucieczką Fryderyka. Fryderyk okazuje się być tajnym agentem angielskim co jest napisane w maszynopisie dosłownie. Potem Nienacki wraca do tego w późniejszym tomie wspominając walkę Tomasza z Bondem jakby zapomniał, że suma summarum wykreślił agenturalną działalność Fryderyka w ostatecznej wersji Księgi. Scena Finałowa rozgrywa się na przejściu granicznym, a gwoździem programu jest przewodnik po Polsce w okładkach pamiętnika von Haubitza. Pewnie mogłem coś pokręcić, ale tak to mniej więcej wygląda. Trzeba by spokojnie przysiąść i dokładnie przeczytać ten tekst.
Co do lokalizacji Jasienia to znalazłem informację, że zlokalizowany jest na obrzeżach dawnego ogromnego hitlerowskiego poligonu wojskowego, który powstał na wysiedlonych terenach. Po wojnie na tych terenach powstało kilka państwowych gospodarstw rolnych. PGR w Jasieniu ukierunkowany był na hodowlę bydła i trzody chlewnej. W Jasieniu istniał też młyn parowy. Pobliski ośrodek wczasowy należy do Spółdzielni "Gromada".
Jak widać w owym czasie na treści antyukraińskie nie było miejsca w literaturze, toteż Nienacki zmuszony został do przerobienia swojego pierwotnego pomysłu tak, aby wyeksponować właściwe antagonizmy i okrasić go sztampowymi naonczas groteskowymi hasłami patriotycznymi. Pobudki umieszczenia tych haseł nie umniejszają temu, że trafiając na podatny grunt podświadomości młodego polskiego czytelnika potrafiły zasiać w nim i rozwinąć radość i dumę z przynależności narodowej.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!