Wątek wyewoluował jako OT do opowiadania fan fiction Maruty, które jest TUTAJ.
„Nautilus” położony był na wznoszącym się łagodnie brzegu jeziora, między niewielkim lasem a równie małą plażą. Skromny prywatny obiekt, zaledwie kilka drewnianych domków i jeden większy budynek. Wszystko solidne i w miarę nowoczesne. Marta dokładnie wiedziała, czego chce – a także czego nie chce. Zamiast sezonowej atrakcji dla rodzin z rozwrzeszczanymi dziećmi i balującej ostro młodzieży
Rzadko czytam fanfiki, ale ten przeczytałam z ciekawości, co też Maruta stworzyła.
Powyższe zdanie mnie uderzyło, bo od jakiegoś czasu obserwuję trend antydzieciowy 😉
Nie robię tu osobistych wycieczek do Ciebie, Maruto. Nie. Zdanie to biorę tylko jako punkt wyjścia do dyskusji 🙂
Zastanawiam się z czego wynika ta wylewająca się ostatnio niechęć do dzieci i młodzieży. Te wyrastające jak grzyby po deszczu pensjonaty tylko dla dorosłych. Te wpisy w internetach:ludzie, dlaczego zabieracie dzieci na wakacje zagraniczne? Po co dzieci w samolocie? Po co dzieci w miejscach turystycznych? No tak. Lepiej niech nawet w wakacje siedzą w domu przed komputerami, tak? Kurczę, jak mnie to wkurza!
Ja bardzo lubię zarówno dzieci, jak i młodzież. Nie przeszkadzają mi nawet krzyczące dzieci i głosno zachowująca się i bawiąca młodzież (no chyba, że dużo przeklinają). Uważam, że to normalne osoby. Każdy z nas był kiedyś wrzeszczącym dzieckiem (przynajmniej czasem). Każdy z nas balował. Każdy z nas był młody i jeździł z rodzicami na wakacje!
Gdybym ja pisała ten tekst, to raczej napisałabym, że marzyłam o stworzeniu ośrodka BEZ wiecznie chlejących piwsko i słuchających disco polo dorosłych 🙂
Takie osoby zdecydowanie bardziej mi przeszkadzają w odpoczynku.
Ot, taka ciekawostka 🙂
Kurczę, jak mnie to wkurza!
Ja nie widzę problemu, w tej chwili mamy i w Polsce i na świecie tyle możliwości i tak rozbudowaną infrastrukturę recepcyjną, że każdy może znaleźć coś dla siebie: i ci z kochanymi bobaskami, i ci bez wrzeszczących bachorów, i ci chlejący browce, i ci z AA, i ci tekstylni i ci bez. Warto wcześniej określić własne preferencje i decydować świadomie, jeśli ktoś na coś jest przewrażliwiony. Czasy wspólnego ośrodka FWP już się skończyły i jest w czym wybierać.
Kurczę, jak mnie to wkurza!
Ja nie widzę problemu, w tej chwili mamy i w Polsce i na świecie tyle możliwości i tak rozbudowaną infrastrukturę recepcyjną, że każdy może znaleźć coś dla siebie: i ci z kochanymi bobaskami, i ci bez wrzeszczących bachorów, i ci chlejący browce, i ci z AA, i ci tekstylni i ci bez. Warto wcześniej określić własne preferencje i decydować świadomie, jeśli ktoś na coś jest przewrażliwiony. Czasy wspólnego ośrodka FWP już się skończyły i jest w czym wybierać.
No nie wiem.
Ja zawsze mam skojarzenia wiadomo z czym. Tylko dla ... Tylko dla ... 🙁
Ja wrzeszczących dzieciaków nie znoszę więc jestem Maruto wdzięczny, że w ośrodku wczasowym Nautilus nad Jeziorakiem ich nie spotkam.
Ja wrzeszczących dzieciaków nie znoszę więc jestem Maruto wdzięczny, że w ośrodku wczasowym Nautilus nad Jeziorakiem ich nie spotkam.
Rozumiem, że zawsze byłeś cichutkim maluszkiem z buzią na kłódkę 🙂
Rozumiem, że zawsze byłeś cichutkim maluszkiem z buzią na kłódkę 🙂
Zapewne nie i wielu było takich, których to wkurzało. Uważam natomiast, że nie ma nic złego w tym, że chce się odpocząć w spokoju i w ciszy, a nie w towarzystwie hałaśliwych dzieci. Zwłaszcza, że dominujący obecnie model wychowawczy zakłada, że dzieciom wolno wszystko od rana do późnej nocy .
Ja bardzo lubię zarówno dzieci, jak i młodzież. Nie przeszkadzają mi nawet krzyczące dzieci i głosno zachowująca się i bawiąca młodzież (no chyba, że dużo przeklinają). Uważam, że to normalne osoby. Każdy z nas był kiedyś wrzeszczącym dzieckiem (przynajmniej czasem). Każdy z nas balował. Każdy z nas był młody i jeździł z rodzicami na wakacje!
Bardzo ważne, a może najważniejsze, jest tutaj słowo 'czasem'. Czasem tak, problem w tym, teraz większość jest wychowywana bez tego ograniczenia.
Historia z ostatnich trzech godzin. Samolot, dwa bombelki, rodzice i dziadkowie, raze 6 osób. Cały rząd w samolocie. Jeden bombelrk 15 minut po wystartowaniu usnął, drugi na zmianę darł się jakby go ze skóry obdzierali, kopał w siedzenie przed lub bawił się w otwieranie stolika, który z hukiem spadał, później z trzaskiem go zamykał i tak w kółko. Reakcja rodziców? 'Tadziu, uspokój się, Tadziu nie rób tak'.
Niestety nie ma jeszcze samolotów 'no kids', ktoś może powiedzieć 'lataj biznesem', ale do cholery, to nie jest plac zabaw dla nadpobudliwych dzieci, tylko środek komunikacji, a gdy rodzice usłyszą parę kurew, to wtedy nagle są oburzeni.
Twtter is a day by day war
'lataj biznesem',
No to Wam powiem, że spotykałem przypadki rodziców, których stać na latanie biznesem, którzy chcą kupować w tym biznesie miejsca dla siebie, a dla swoich dzieciaków... w economy w tym samym samolocie 🙂
Nie będę się zagłębiał w szczegóły, czy jest to możliwe do realizacji czy nie, ale sytuacje nie są bynajmniej zmyślone.
'lataj biznesem',
No to Wam powiem, że spotykałem przypadki rodziców, których stać na latanie biznesem, którzy chcą kupować w tym biznesie miejsca dla siebie, a dla swoich dzieciaków... w economy w tym samym samolocie 🙂
Nie będę się zagłębiał w szczegóły, czy jest to możliwe do realizacji czy nie, ale sytuacje nie są bynajmniej zmyślone.
W przypadku bombelków raczej nie.
A takie kupowanie może być formą wychowania. Nie wiem jaki był cel w opisywamym przypadku, ale pokazanie młodym ludziom, że mogą mieć lepiej jeśli zarobią a nie dlatego, że rodzice mają, to nie jest najgorszy pomysł.
Twtter is a day by day war
Tak czy siak, czy chcieli te dzieciaki wychować, czy od nich odpocząć... nie wiadomo, faktem jest, że mnóstwo ludzi chce na wakacjach od dzieciaków odpocząć. Nawet rodzice, którzy te swoje dzieci bezgranicznie kochają, a z braku babć czy cioć są nimi obarczone 24h/dobę - też często marzą o takim "skoku w bok" i szukają spokoju, jeśli się tylko zdarzy okazja. Dla zdrowia psychicznego swojego i tych dzieci - jak najbardziej wskazane.
Yvonne, ja stoję na stanowisku, że moje prawo do wypoczynku jest tak samo ważne, jak prawo każdej innej osoby niezależnie od wieku. Uważam, że są różne miejsca i sytuacje, a zachowanie powinno być do nich dopasowane.
Czy nie przeszkadzałoby Ci wrzeszczące dziecko w teatrze lub kinie? Bo jeśli tak to dlaczego komuś innemu nie miałoby przeszkadzać w restauracji, do której przyszedł na romantyczną kolację, służbowe spotkanie, posiadówkę z przyjaciółmi? To kwestia indywidualnej perspektywy i granic, które dla każdego będą inne. Dlatego trzeba dążyć do kompromisów. Nie pójdę na plac zabaw, żeby narzekać na krzyczące dzieci. Nie wynajmę pokoju w hotelu "rekomendowanym dla rodzin z dziećmi", żeby potem żądać zwrotu kosztów z powodu zepsutych wakacji. Ale w miejscach, gdzie wszyscy mamy równe prawa, oczekuję odpowiedniego dla tego miejsca zachowania.
Poza tym warto zauważyć, że bardzo duża część narzekań wynika nie z zachowania dzieci, ale rodziców, którzy pod przykrywką bezstresowego wychowania po prostu olewają swoje pociechy i ich wpływ na otoczenie.
A co do sytuacji z fanfika - ośrodek wczasowy, zwłaszcza sezonowy, to szczególne miejsce. I nie da się tam pogodzić gromadki dzieci z osobami, które pragną ciszy i spokoju. To byłoby krzywdzące i dla jednych, i dla drugich. A że Marta nie uznawała ludzi, którzy traktują jezioro jak swój plac zabaw i śmietnik, to postawiła na tych drugich.
Historia z ostatnich trzech godzin. Samolot, dwa bombelki, rodzice i dziadkowie, raze 6 osób. Cały rząd w samolocie. Jeden bombelrk 15 minut po wystartowaniu usnął, drugi na zmianę darł się jakby go ze skóry obdzierali, kopał w siedzenie przed lub bawił się w otwieranie stolika, który z hukiem spadał, później z trzaskiem go zamykał i tak w kółko. Reakcja rodziców? 'Tadziu, uspokój się, Tadziu nie rób tak'.
Gdyby zmienić imię Tadzia na Basię, to historia wypisz wymaluj z mojej styczniowej podróży na Teneryfę.
Tuż za mną siedziała taka właśnie na oko pięcioletnia Basia, która przez jakieś trzy godziny kopała mi w fotel i waliła stolikiem 🙂 Rekacja taty była właśnie taka: "Basiu, nie rób tak". Na co Basia znowu BACH! stolikiem. "Basiu, proszę, nie rób". BACH! Itd.
Czy mnie to denerwowało? Owszem.
Przyleciałam na wakacje lekko wkurzona, zmęczona i z bólem głowy.
Czy jestem zła na to dziecko? Nie. Raczej na rodziców, którzy nie potrafili jej czymś zająć. Ela cała drogę sobie rysowała, kolorowała, czytaliśmy książeczki, ogładała bajki na słuchawkach. Z dumą muszę przyznać, że była chyba najgrzczniejszym dzieckiem w samolocie 🙂
I powtórzę. Nie jestem zła na Basię.
I mimo wszystko nadal bardziej denerwują mnie żlopiący cała drogę alkohol, śmiedzący potem i ściągający buty w samolocie dorośli 🙂
Maruto, staram się zrozumieć Twój punkt widzenia.
Niestety, nic nie poradzę na to, że miejsca "tylko dla ..." kojarzą mi się jednoznacznie.
Jestem przeciwna takiej polityce.
Nie lubię wykluczania.
Spójrzmy na to z innej strony. Bardzo lubię psy i też mamy w domu naszego psiaka ze schroniska.
Ale innych psów się boję. Zwłaszcza dużych. Kiedyś jeden mnie ugryzł i od tego czasu mam uraz.
Wiem, że psy często w miejscach wakacyjnych kładą się na dywaniku, fotelu czy kocu i potem zostaje po nich sierść. Też niefajne, prawda?
Ale mimo to nie wymagam, żeby powstawały miejsca bez psów, bo pies to członek rodziny i rozumiem, że ludzie chcą je zabierać na wakacje.
Gdyby zmienić imię Tadzia na Basię, to historia wypisz wymaluj z mojej styczniowej podróży na Teneryfę.
Tuż za mną siedziała taka właśnie na oko pięcioletnia Basia, która przez jakieś trzy godziny kopała mi w fotel i waliła stolikiem Rekacja taty była właśnie taka: "Basiu, nie rób tak". Na co Basia znowu BACH! stolikiem. "Basiu, proszę, nie rób". BACH! Itd.
Czy mnie to denerwowało? Owszem.
Przyleciałam na wakacje lekko wkurzona, zmęczona i z bólem głowy.
Czy jestem zła na to dziecko? Nie. Raczej na rodziców, którzy nie potrafili jej czymś zająć. Ela cała drogę sobie rysowała, kolorowała, czytaliśmy książeczki, ogładała bajki na słuchawkach. Z dumą muszę przyznać, że była chyba najgrzczniejszym dzieckiem w samolocie
I powtórzę. Nie jestem zła na Basię.
I mimo wszystko nadal bardziej denerwują mnie żlopiący cała drogę alkohol, śmiedzący potem i ściągający buty w samolocie dorośli
Ale tutaj nie dyskutowaliśmy o tym na kogo jesteś zła. Rozwiązań systemowych nie ma. Bo nikt nie wychowa rodziców, którym, w wielu przypadkach, też już było wolno kopać w fotel. Nie wychowa, a nie "wychowa", bo "wychowanie", które ja stosuję, to parę kurew i wtedy nagle ludzie stają się spionizowani. Skoro nie rozumieją i nikt ich nie nauczył...
A ci pijący alko i śmiejący się na cały głos, to inna kategoria upierdliwców, którzy nie rozumieją, że nie są na imprezie u kolesia, tylko w środku transportu. Ich też nie wychowasz, natomiast łatwiej sobie poradzić, bo takich można spionizować przy pomocy stewarda.
No i ściąganie butów... wiesz, jeśli rzeczywiście mają nieświeże skarpetki to jest problem, ale w wielu osobom w samolocie puchną stopy i tutaj to IMO należy traktować jak dzieci płaczące podczas startu i lądowania, bo pomimo zmian konstrukcyjnych podobno dzieci jednak odczuwają te etapy podróży boleśnie.
Twtter is a day by day war