My też mamy świerk, ale jakaś dziwna niepachnąca odmiana. Chyba sobie świerkowy zapach do domu zakupię na święta.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Nasza choinka też nie pachnie, myślicie, że to, że jest sztuczna może być tego przyczyną?
Jeśli to stary plastik to faktycznie mógł już wywietrzeć.
Bo ja wiem czy taki stary, ale fakt, tegoroczny nie jest.
Chyba sobie świerkowy zapach do domu zakupię na święta
W kwestii unoszących się zapachów, to najlepszym sposobem na otoczenie się mgiełką tego, co akurat potrzebujecie, są olejki do kominka. Tylko nie wylewane na tackę tak same a z dodatkiem wody. Ostatnio uraczyłam się maliną z granatem - czysty zapach lata. 🙂
Jakoś im starsza jestem tym bardziej nie znoszę zimy....
Postanowiłem zrobić wreszcie porządek w swojej biblioteczce.
Sruuu... do kosza „Bracia Karamazow” i reszta pisaniny polonofoba Dostojewskiego, którego i tak nie czytam, i nie zamierzam czytać.
Sruuu... „Wojna i pokój” Tołstoja. I „Anna Karenina” z plugawym Wrońskim, który co prawda nie pojechał – jak chciała Oksana Zabużko – mordować tuziemców na Kaukazie, tylko Turków na Bałkanach. Ale Turcy to nasi sojusznicy z NATO, więc ich też mordować nie należy.
Sruuu... Achmatowa z Cwietajową, bo w roku Szymborskiej i tak nie warto czytać poetek bez Nobla.
Tylko nad Bułhakowem się przez moment zastanawiałem, ale piszą, że to jednak Bułgakow, więc też sruuu...
Zostałeś rusofobem Hebius?:)
Interesujące.
Jeszcze raz, bo pierwsza wersja to niedoróbka była.
Lecz która rodzi ciernie i osty, odrzucona jest i bliska przeklęctwa, której koniec na spalenie
Postanowiłem zrobić wreszcie porządek w swoich książkach.
Thsruuu... do kosza „Bracia Karamazow” i reszta pisaniny polonofoba Dostojewskiego, którego i tak nie czytam i nie zamierzam czytać.
Thsruuu... „Wojna i pokój” Tołstoja. I „Anna Karenina” z plugawym Wrońskim, który co prawda nie pojechał – jak chciała Oksana Zabużko – mordować tuziemców na Kaukazie, tylko Turków. Ale Turcy to nasi sojusznicy z NATO, więc ich też mordować nie należy.
Thsruuu... Achmatowa z Cwietajową, bo w roku Szymborskiej i tak nie warto czytać poetek bez Nobla.
Tylko nad Bułhakowem się przez moment zastanawiałem, ale piszą, że to jednak Bułgakow, więc też thsruuu...
Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu dekielek nie odbije.
Hebius a może byś tak przystępnie wyjaśnił o co ci kaman w tym wątku, to może i ruch by się zwiększył:)
Będzie ciężko, bo każdym wpisem odreagowuję co innego 😀
Poprzednim razem zastanawiałem się - jak widać niezbyt udolnie - czy pisząc "książki" można myśleć o ebookach.
Trzecia wersja tekstu, której już tutaj nie wrzuciłem z braku odzewu, brzmiała:
Русский военный корабль, иди на хуй!
Postanowiłem zrobić wreszcie porządek w swoich ebookach.
Thsruuu… do kosza „Bracia Karamazow” i reszta pisaniny polonofoba Dostojewskiego, którego i tak nie czytam i nie zamierzam czytać.
Thsruuu… „Wojna i pokój” Tołstoja. I „Anna Karenina” z plugawym Wrońskim, który co prawda nie pojechał – jak chciała Oksana Zabużko – mordować tuziemców na Kaukazie, tylko Turków. Ale Turcy to nasi sojusznicy z NATO, więc ich też mordować nie należy.
Thsruuu… Achmatowa z Cwietajową, bo w roku Szymborskiej i tak nie warto czytać poetek bez Nobla.
Tylko nad Bułhakowem się przez moment zastanawiałem, ale piszą, że to jednak Bułgakow, więc też thsruuu…
Uff, czyli tylko ebooki poszły do piachu? 🙂
Nic nie poszło. Ja jestem zbieracz, więc nawet ebooków bym nie skasował 😀
Wszystko wynikło z dyskusji na innym forum. Znajomy się chwalił, że książek sobie nakupował. A jak zaczęliśmy drążyć, to te książki okazały się ebookami. Według mnie jest to jednak różnica i termin książka bym ograniczał do nośników fizycznych.
Thsruuu… do kosza „Bracia Karamazow” i reszta pisaniny polonofoba Dostojewskiego...
W dzisiejszych czasach już nawet nie trzeba palić książek, wystarczy thsruuuu...:)
Ale pali się ze względów symbolicznych, w ramach oczyszczenia.
- Doskonała okazja... Okulary korekcyjne... Całkowicie za darmo... Będzie pani zadowolona... Za darmo!... Na pewno przydadzą się pani, jeśli nie teraz, to za jakiś czas... Całkiem darmowe... - telemarketerka nie daje mi dojść do słowa i nie zwraca w ogóle uwagi na moje „Nie jestem zainteresowany”.
Gdyby zadzwoniła na stacjonarny, już dawno bym odłożył słuchawkę. Komórkę trzymam przy uchu, nie wiem, zaskoczony tym słowotokiem?
- Jeszcze chciałabym się upewnić – jest pani w grupie docelowej czterdzieści sześćdziesiąt pięć? Ile pani ma lat?
- Osiemdziesiąt pięć – mówię.
- A to przepraszam.
Nie rozumiem, dlaczego nie chciała pani okularów korekcyjnych w całkowitym gratisie?:)
Z cyklu Wiersze najszczersze
Upadek.
- Boli mnie zadek.
Biedne ciało!
- Choć, podmucham, żeby nie bolało.
Legenda (gdyby ktoś tu zajrzał, przeczytał i nic nie zrozumiał).
Znajomy podzielił się na Facebooku wierszem. Po lekturze poczułem nieprzemożną chęć reakcji, ale nie byłem pewny, czy znajomy ma dostateczny dystans dla własnej osoby i twórczości (obawiam się, że może nie mieć), więc swój wiersz wolałem umieścić w miejscu, w którym tekstu nie przeczyta.
Wiersz pochodzi, z tomiku "Wypominki i wspominki" (2010). Był wielokrotnie drukowany. Lubię go i jest ciągle aktualny.***UpadekPotknąłem się... Zawirował świat.Stałem-leżę... nie wierzę. Szach i mat!Wpadłem jak śliwka... jak dziwka w błoto!Po to, by inni widzieli, by mogli patrzeć,choćby nie chcieli. By mogli gadać, kłamać,udawać, łzy wyciskać i serce dawać.Serce sztuczne... plastikowe. Na każdą okazję(takie karciane) narysowane - kierowe.Leżę-zęby szczerzę. Patrzę na niebo i liczęchmury. Liczę na siebie, a nie na szczury,które zwęszyły porażkę.Wiją się wokół!Chcą wejść... wkręcić się pod czaszkę.Wziąć wszystko: rozgrzebać, rozdziobaćwycyckać każdą kostkę: całą siłę i każdą słabostkęLeżałem-wstaję... uśmiecham się, udaję. Odchodzą(też niby uśmiechnięci), rozchodzą się... do żywegodotknięci. Znów się nie udało.Słońce zza chmur wyszło. Nic się nie stało.