Robert Alley napisał powieść według filmu "Last Tango in Paris" tak umiejętnie, że (...) kiedy niedawno, przygotowując się do tłumaczenia książki, obejrzałem na nowo film, zabrakło mi w nim całego mnóstwa szczegółów i subtelności, refleksji, nastrojów paryskich i nawet wnikliwości psychologicznej, które zapamiętałem (jak się okazało) nie z filmu, tylko z powieści Alleya...
Obejrzałem jeszcze raz. Przyjrzałem się pod tym kątem. I widzę, że Robert Alley wzbogacił pierwowzór, nadając mu postać literacką jak to czyni prawdziwy pisarz.
Robert Stiller
[Almapress, Warszawa 1992]
Taką recenzję książki "Ostatnie tango w Paryżu" można znaleźć na jej okładce, przynajmniej tej, którą ja posiadam. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak ja ją odebrałam to serdecznie zapraszam na PORTAL.
A może sami ją czytaliście? Napiszcie kilka słów.
Film „Ostatnie tango w Paryżu” wywołał skandal na początku lat 70. Ja oczywiście widziałem go dużo później kiedy nie budził już takich emocji, ale wciąż towarzyszyła mu aura owocu zakazanego. A owoc zakazany nęci, zwłaszcza jak się ma kilkanaście lat. Przypuszczam Aga, że to właśnie ten magnetyzm przyciągał Cię do tej książki. Bardzo podoba mi się osobisty kontekst w Twoim artykule.
Dzisiaj z tego filmu pamiętam już bardzo niewiele. Jakieś strzępy erotycznych scen, o których z przejęciem opowiadało się kolegom. Ale „Ostatnie tango w Paryżu” natychmiast przywołuje wspomnienie innego filmu, który znacznie lepiej utkwił mi w głowie. Chodzi o „9 i pół tygodnia” z Mickeyem Rourke i Kim Basinger. Tam też para bohaterów prowadzi ze sobą perwersyjną grę erotyczną, tworząc uzależniający związek niszczący psychicznie tkwiącą w nim kobietę. Ten film był względną nowością w obiegu video kiedy go oglądałem, tło stanowiła znacznie bliższa mi wtedy estetyka, no i Kim Basinger podobała mi się nieporównywalnie bardziej od Marii Schneider. Dlatego pewnie pamiętam go dużo lepiej.
Nie zdawałem sobie sprawy z faktu istnienia książki napisanej na podstawie filmu Bernardo Bertolucciego. Nie przepadam zresztą za taką kolejnością tworzenia. Książki powstałe jako produkt wtórny są zwykle kiepskie literacko, zbyt rozwinięte dialogowo, nie mogą pozbyć się wyczuwalnego piętna scenariusza filmowego. Ale są zapewne wyjątki.
Książki więc raczej nie przeczytam, ale być może czas obejrzeć ponownie „Ostatnie tango w Paryżu” i idąc za ciosem, przypomnieć sobie również „9 i pół tygodnia”:)
Nie zdawałem sobie sprawy z faktu istnienia książki napisanej na podstawie filmu Bernardo Bertolucciego. Nie przepadam zresztą za taką kolejnością tworzenia. Książki powstałe jako produkt wtórny są zwykle kiepskie literacko, zbyt rozwinięte dialogowo, nie mogą pozbyć się wyczuwalnego piętna scenariusza filmowego. Ale są zapewne wyjątki.
Książki więc raczej nie przeczytam, ale być może czas obejrzeć ponownie „Ostatnie tango w Paryżu” i idąc za ciosem, przypomnieć sobie również „9 i pół tygodnia”:)
Nie jestem w stanie powiedzieć jak w tym przypadku wygląda kwestia odtwórczości, bo filmu nigdy nie widziałam i raczej nie zobaczę. Nie uważam jednak tej książki za kiepską. Jest w niej dużo więcej niż tylko sceny erotyczne. Właściwie są one tylko pretekstem do całej reszty. Nie wiem jak to wyglądało jeśli chodzi o film, ale czytelnik jest niejako zmuszany do przemyśleń. Nie jest to bynajmniej książka w której szuka się tylko pikantnych momentów.
Nie znam "9 i pół tygodnia", nie miałam okazji oglądać, ale jeśli piszesz, że jest podobne do "Ostatniego tanga w Paryżu", to chyba się nie skuszę.
bo filmu nigdy nie widziałam i raczej nie zobaczę
A dlaczego?
bo filmu nigdy nie widziałam i raczej nie zobaczę
A dlaczego?
Z dwóch powodów. Po pierwsze, sceny erotyczne opisane w książce należą raczej do tych poniżających kobiety. Chyba nie mam ochoty oglądać ich na ekranie, wystarczy mi moje wyobrażenie o nich. Po drugie, czy słyszałaś o kontrowersjach związanych z kręceniem tego filmu? Tak na szybko znalezione:
czy słyszałaś o kontrowersjach związanych z kręceniem tego filmu?
Teraz już tak. Trochę wyszperałam w sieci różnych wiadomości i nie chce mi się absolutnie do tego wracać.