Są pisarze, którzy kiedyś tam byli dla mnie ważni. Których książki były czymś znacznie więcej niż kolejną przeczytaną lekturą. Które odcisnęły wyraźnie piętno gdzieś w głębi mojej duszy i nawet jeśli teraz to piętno wyblakło to przecież jest tam nadal. Teraz rzadko już ich czytam. O niektórych wiem, że ich dzieła dziś już tak by mi się nie podobały. W przypadku jeszcze innych pamiętam raczej swoje wrażenia z tamtych lektur niż same lektury i boję się konfrontacji moich wspomnień o nich z ich dzisiejszym odbiorem. Ale czasem trzeba przełamać te obawy i stanąć z nimi twarzą w twarz. Takim ważnym pisarzem jest dla mnie również Milan Kundera.
Jest autorem, między innymi, dwóch, moim zdaniem, wybitnych powieści: „Walca pożegnalnego” (1976) i „Nieznośnej lekkości bytu” (1984). Obie zostały wydane już po jego emigracji do Francji w 1975 roku, chociaż „Walc” napisał jeszcze w Czechosłowacki w 1972 roku.
Walc pożegnalny
Akcja powieści rozgrywa się w ciągu zaledwie pięciu dni w sennym czeskim uzdrowisku, w którym na chwilę splatają się losy kilku osób. Znanego trębacza jazzowego, jego żony, młodej pielęgniarki i zakochanego w niej chłopaka, lekarza ginekologa szczycącego się wielkimi sukcesami w leczeniu niepłodności, dysydenta o komunistycznej przeszłości w przededniu emigracji, jego wychowanicy i zamożnego amerykańskiego pacjenta sybaryty. Każde z nich jest jednocześnie głównym bohaterem, bohaterem drugiego planu bądź statystą w zależności od tego czyimi oczami na tę historię patrzymy, czyje myśli odkrywa nam autor.
Przez cały ten czas toczy się przewrotna gra w której stawką są uczucia zanurzone w tyglu emocji. Kundera jest genialnym obserwatorem ale i szydercą. Mistrzowsko prowadzi nas wśród meandrów ludzkiej duszy, namiętności, kłamstw, lęków i słabości. Analizuje, podsuwa rozwiązania, wplata refleksje, prześwietla sumienia. Stwarza sytuacje, w których dokonywane wybory moralne raz obsadzają jego bohaterów (i nas) w roli ofiary a raz w roli kata. Cholernie dużo pytań, sporo odpowiedzi, poważnych, ale i tragikomicznych, czasem groteskowych, a prowadzona gra z biegiem lektury nabiera tempa. To powieść, która ma wiele znaczeń i wyraźny kontekst historyczno-polityczny. Wydaje się, że w postaci Jakuba autor ulokował sporo siebie samego.
„Walc pożegnalny” wybrzmiewa w głowie jeszcze długo po zakończeniu lektury. Konfrontacja wypadła pomyślnie.
Ciekawa jestem swoich wrażeń po przeczytaniu. Póki co, leży i czeka książka od Kustosza - Żart. Szkoda, że nie chciałeś pozbyć się Walca pożegnalnego. Brzmi bardzo ciekawie.
Tereso - czy Ty swoją już przeczytałaś?
Szkoda, że nie chciałeś pozbyć się Walca pożegnalnego.
"Żartu" też pozbyłem się tylko dlatego, że miałem dwa egzemplarze. "Żart" to pierwsza powieść Kundery, zdecydowanie bardziej niż "Walc pożegnalny" i "Nieznośna lekkość bytu" osadzona w kontekście politycznym komunistycznej Czechosłowacji.
Tereso - czy Ty swoją już przeczytałaś?
Straszny wstyd, ale jeszcze nawet się nie zabrałam 😊
Straszny wstyd, ale jeszcze nawet się nie zabrałam
Ja za Żart jeszcze też nie. Nie mam czasu normalnie na wszystko....