Zacząłem czytać serię kryminałów Marka Krajewskiego. Rzecz się dzieje w okresie międzywojennym w Breslau, główny bohater to wysoki funkcjonariusz policji kryminalnej Wrocławia.
Moje odczucia
- w przeciwieństwie do większości kryminałów bohater nie budzi sympatii, jest alkoholikiem, dziwkarzem, stosuje przemoc domową, w pracy stosuje wszelkie dozwolone i niedozwolone metody, włącznie z szantażem, terroryzowaniem i maltretowaniem świadków i podejrzanych, jeśli potrzebował potrafił współpracować z Gestapo.
- historie są, jak na okoliczności przystało, mroczne i mocno mistyczne, takie wpasowujące się w podejście III Rzeszy do mistycyzmu. Do tego dochodzą mocno realistycznie opisywane ofiary morderstw.
- bardzo ciekawie natomiast opisywane są ulice Wrocławia, ludzie, knajpki, sklepy.
Finalnie, mam mieszane uczucia ale historie są wciągające, chyba przez to, że nie są sztampowe i są bardzo dobrze dopracowane.
Przeczytałem już Śmierć w Breslau, teraz czytam Koniec świata w Breslau i wrażenia są podobne.
Twtter is a day by day war
Kilka lat temu czytałam "Koniec świata w Breslau" i potem już po żadną książkę Krajewskiego nie sięgnęłam.
Czemu?
Chyba odpowiedź jest w pierwszym myślniku u Pawła.
"Koniec świata w Breslau"
Chyba odpowiedź jest w pierwszym myślniku u Pawła.
W Końcu świata chyba nie ma jeszcze Gestapo, więc te książki z Gestapo w tle tym bardziej by Ci nie odpowiadały. Nie dziwię się, że odpuściłaś, to bardzo specyficzny i obrzydliwie realistyczny kryminał, w którym praktycznie nie występują zwykli ludzie jako bohaterowie, tacy zwykli, zwykli to wyłącznie statyści.
Twtter is a day by day war
Krajewskiego czytałem, ale dość dawno temu. I mam mieszane uczucia. Bardzo mieszane.
Nieźle skonstruowana intryga i dobrze napisany główny bohater (nie znaczy to oczywiście, że sympatyczny - Paweł w pierwszym poście scharakteryzował go dosyć precyzyjnie).
Mnóstwo smaczków z epoki. Widać bardzo rzetelne przygotowanie autora.
Niestety - to mój podstawowy zarzut - Krajewski uwielbia epatować obrzydliwością. O ile w pierwszych książkach nie było to jeszcze aż tak bardzo dotkliwe, o tyle w kolejnych robiło się coraz gorzej.
Uwaga, spoiler, ale w sumie nieistotny:
Jest taki kryminał (tytułu nie pomnę, bo przeczytałem raz i więcej nie chcę), którego akcja dzieje się częściowo we Lwowie, gdzie polski policjant (czy może detektyw, już nie pamiętam) cierpi na jakąś egzotyczną (chyba) chorobę. Jej ataki polegają na tym, że - sorry za dosadność - zaczyna z niego lecieć wszystkim otworami. W celu przeczekiwania takich ataków posiada specjalną wannę, do której wchodzi, gdy czuje, że atak się zbliża. Całość jest dosyć szczegółowo opisana. Jak dla mnie przesada. O ile dobrze pamiętam, dla akcji nie ma to większego znaczenia.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Krajewski uwielbia epatować obrzydliwością.
Tak, rzeczywiście oprócz tego co napisałem w sprawie "realistycznych opisów ofiar morderstwa" dotyczy rzeczywiście wszystkich scen, tam gdzie jest możliwość opisania czegoś obrzydliwego, autor bardzo realistycznie to pokazuje.
Twtter is a day by day war
WIDMA W MIEŚCIE BRESLAU to jeszcze słabsza książka niż poprzednie dwie. Oczywiście epatowanie obrzydlistwem i okrucieństwem, do tego niesamowita ilość psychopatów. Będę jeszcze próbował FESTUNG BRESLAU ale to raczej będzie ostatnia książka tego autora.
Twtter is a day by day war
Coś tam czytałem kiedyś Krajewskiego, chyba właśnie "Widma w mieście Breslau" (powinienem mieć to nawet w swoich zbiorach) ale nie byłem zachwycony. Uznałem, że Krajewski to zdecydowanie przereklamowany autor i odpuściłem inne jego książki. Ale ja nie przepadam za kryminałami więc pewnie nie jestem obiektywny.
Kilka lat temu czytałam "Koniec świata w Breslau" i potem już po żadną książkę Krajewskiego nie sięgnęłam.
Kiedyś się skusiłem na "Koniec świata w Breslau"; znajomi się zachwycali całą serią więc postanowiłem spróbować. Rzecz była tak nudna, że z trudem dobrnąłem do końca. Nigdy więcej Krajewskiego
...znajomi się zachwycali całą serią więc postanowiłem spróbować. Rzecz była tak nudna, że z trudem dobrnąłem do końca.
Była wielka moda na Krajewskiego w pierwszych latach naszego tysiąclecia. Ja też nie złapałem bakcyla.