Niechlujność warsztatu literackiego to znak firmowy pana Molendy.
W tych konkretnych przypadkach, jak zrozumiałem, to są cytaty z wywiadów. Nie ganię aktorów za słabą pamięć, bo wielu ludzi miesza czasy we wspomnieniach. Dlatego przy pozyskiwaniu wiedzy historycznej bardziej cenię materiały powstające w czasach, o których chcę się czegoś dowiedzieć niż wspomnienia pisane po kilkudziesięciu latach.
Problem z Molendą jest inny, on za chwilę podczas jakiegoś wywiadu będzie opowiadało Pewksie albo "napadaniu" Gajosa z aparatami fotograficznymi. Bo bezkrytycznie przyjmuje to co było napisane.
Twtter is a day by day war
Z tym Pewexem to jednak trochę czepianie się bo przecież takie sklepy istniały, tylko jako sklepy dewizowe PKO. Ale chodziło przecież o to samo.
Z tym Pewexem to jednak trochę czepianie się bo przecież takie sklepy istniały, tylko jako sklepy dewizowe PKO. Ale chodziło przecież o to samo.
No ale nie mogli iść do Pewexu bo go zwyczajnie nie było. Dlatego napisałem, mieszanie czasów. Może kupowali w sklepie dewizowym ale nie w Peweksie.
Twtter is a day by day war
Zajrzałem dzisiaj do Empiku z zamiarem przekartkowania "Przymanowskiego", ale w mniejszych Empikach nie mają tego na stanie. Widać uznali, że Przymanowski bardziej niszowy od Nienackiego, bo biografię Nienackiego kupiłem dokładnie w tym miejscu.
To chyba jednak bardziej kwestia wydawnictwa.
Możliwe, w końcu Prószyński to inna półka niż Lira.
Na publio.pl można przeczytać spis treści, wstęp i spory kawałek 1 rozdziału.
Twtter is a day by day war
Zamówiłem wczoraj książki i wśród nich Przymanowskiego. A niech tam.
Na publio.pl można przeczytać spis treści, wstęp i spory kawałek 1 rozdziału.
Jakoś nie trawię filozofii promowanych przez Molendę.
Przymanowski przed wojną należał do harcerstwa - Molenda: "od młodości go ciągnęło do munduru".
Gdybym pisał biografię Molendy w stylu Molendy to bym napisał "Molenda nie należał do harcerstwa, bał się, że dostanie ksywkę Pączek, no i nikt go nie lubił".
Teoria, którą cytuje bez komentarz o tym, że Janek Kos był antypatyczną postacią, osobą, która nie lubiła Szarika, bo jadł grochówkę nie myśląc o zaginionym psie, jest tak kuriozalna, że aż człowiek za głowę się łapie. To samo z pomysłami o donosicielstwie w wojsku polskim - Janek z Gustlikiem donieśli na kucharza, Wichura donosił na wszystkich, a Zenek był prawie zawodowym konfidentem.
Ewidentnie ten film nie jest dla współczesnych dorosłych, którzy wtedy nie byli dziećmi.
Twtter is a day by day war
Janek Kos był antypatyczną postacią, osobą, która nie lubiła Szarika
Czytałem kiedyś, że to Szarik nie lubił Gajosa, za to uwielbiał Gołasa. Tak to zwykle jest, że jak pies czuje antypatię to w konsekwencji nie lubi się psa. Ale generalnie tezy te, co do zasady, słabo się kleją z inną informacją - że Szarika grało kilka psów.
Tak czy inaczej zamówiłem, więc pewnie przeczytam.
Tak czy inaczej zamówiłem,
I chyba nikt tu nie jest tym zaskoczony 😀
Przymanowski przed wojną należał do harcerstwa - Molenda: "od młodości go ciągnęło do munduru".
Ja jak myślę o przedwojennym harcerstwie to mam skojarzenia z "Kamieniami na szaniec", ale może to Molenda ma rację i taki (nomen omen) harcerz Rudy też marzył o karierze w LWP...
Teoria, którą cytuje bez komentarz o tym, że Janek Kos był antypatyczną postacią, osobą, która nie lubiła Szarika, bo jadł grochówkę nie myśląc o zaginionym psie, jest tak kuriozalna, że aż człowiek za głowę się łapie. To samo z pomysłami o donosicielstwie w wojsku polskim - Janek z Gustlikiem donieśli na kucharza, Wichura donosił na wszystkich, a Zenek był prawie zawodowym konfidentem.
🤣
może to Molenda ma rację i taki (nomen omen) harcerz Rudy też marzył o karierze w LWP...
na stówę antycypował istnienie LWP. Dwaj bracia mojej babci byli w harcerstwie przed wojną i to tak na całego a nie na zasadzie dzieciaka, który jeździ na obozy. Obaj bardzo intensywnie działali w HKS (Harcerski Klub Sportowy) Czuwaj. Jeden został prawnikiem a drugi żołnierzem. Nie sądzę aby harcerstwo było w jakikolwiek sposób powiązane z marzeniami o byciu żołnierzem.
Twtter is a day by day war
Nie sądzę aby harcerstwo było w jakikolwiek sposób powiązane z marzeniami o byciu żołnierzem.
Hmm... marzenie o byciu żołnierzem to pewne uproszczenie ale coś w tym jest. Formacje mundurowe to jednak jakaś tam dyscyplina, podległość, rozkazy, baczność, spocznij etc. Ja tego wszystkiego nie znoszę dlatego byłem tylko w zuchach.
Nie sądzę aby harcerstwo było w jakikolwiek sposób powiązane z marzeniami o byciu żołnierzem.
Hmm... marzenie o byciu żołnierzem to pewne uproszczenie ale coś w tym jest. Formacje mundurowe to jednak jakaś tam dyscyplina, podległość, rozkazy, baczność, spocznij etc. Ja tego wszystkiego nie znoszę dlatego byłem tylko w zuchach.
Myślę, że to mocno współczesny punkt widzenia. Nawet w Panu Samochodziku harcerstwo to raczej przygoda i koleżeństwo, bez zapędów wojskowych. A w odniesieniu do harcerstwa przedwojennego jest to jeszcze słabiej powiązane, bo w tamtych czasach "dyscyplina, podległość, rozkazy, baczność, spocznij" były o wiele silniej wpisane w życie człowieka, także młodego. Sama szkoła* to były mundurki, dyscyplina, hierarchia, kary cielesne, apele, posłuszeństwo wobec nauczycieli... W takim świecie harcerstwo mogło wydawać się wręcz złagodzoną formą codziennej organizacji. A że wykształcało umiejętności przydatne w sytuacji zagrożenia i tworzyło pewien etos moralny, to II wojna światowa sprawiła, że harcerstwo zaczęło być postrzegane jako pre-wojsko...
*oczywiście piszę o "prawdziwej" szkole, a nie wiejskiej czteroklasówce.
*oczywiście piszę o "prawdziwej" szkole, a nie wiejskiej czteroklasówce.
Moi przodkowie nie skalali się "prawdziwą" szkołą, choć mojego dziadka próbowano nauczyć francuskiego, bezskutecznie 🙂
Kustosz zwlekał z zakupem, zwlekał... i już po ptokach. Nie wiem, czy napisze bardziej entuzjastyczną recenzję niż Roman Soroczyński
https://pisarze.pl/2025/03/04/roman-soroczynski-pancerni-i-pisarze/
Kustosz zwlekał z zakupem, zwlekał... i już po ptokach. Nie wiem, czy napisze bardziej entuzjastyczną recenzję niż Roman Soroczyński
https://pisarze.pl/2025/03/04/roman-soroczynski-pancerni-i-pisarze/
Irytuje mnie ten pudelek.pl w wykonaniu Molendy. "Prywatnie mąż byłej kochanki Stanisława Mikołajczyka"
Twtter is a day by day war
Dopiero zacząłem czytać i póki co mam dwie refleksje.
1. Trudno mi oceniać tę (jeśli to w ogóle jest biografia) czy inne biografie, z takiej pozycji, z jakiej oceniałem biografię Nienackiego. Powód jest oczywisty. Żeby wytykać błędy i nieścisłości, ujawniać fakty naciągane pod tezę trzeba mieć własną wiedzę na temat przedmiotu oceny. Tutaj jej nie mam. I nie miałem tego aparatu oceny również w odniesieniu do innych biografii, które przeczytałem. W tym sensie, Molenda miał pecha, bo mogłem wyłapać w jego książce rzeczy, których nie miałem szansy wyłapać u innych. Dlatego, oceniłem jego dzieło surowiej, przy okazji wyrabiając sobie zdanie na temat jego warsztatu literackiego i przez ten pryzmat patrzę na jego kolejne książki. A, jak wiadomo, nie jest to zdanie pochlebne. Innym być może się upiekło.
2. Mam wrażenie, że teza, iż Molenda napisał książkę, jest tezą dalece nieprecyzyjną. On książek nie pisze, tylko je tworzy, jak puzzle, z już istniejących kawałków. Jest jak DJ sklejający bity wzięte od innych, a nie jak muzyk instrumentalista. Czyli znowu metoda znanych amerykańskich naukowców Copiego i Pasta.
Molenda przy okazji pisania tej biografii nie spotkał się z córką Przymanowskiego?