Forum

Janusz Przymanowski
 
Notifications
Clear all

Janusz Przymanowski

Strona 12 / 13

Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9686
Topic starter  

Trzeba Molendzie przyznać, że w kwestii aktywności posprzedażowej jest bardzo pracowity. Choć zapewne to tourne po rozmaitych mediach jest zobowiązaniem wynikającym z umowy z wydawnictwem. Ciekawe jak ta książka się sprzeda? Sam Przymanowski byłby bez szans, ale tu driverem są "Pancerni". Ja przecież też z tego powodu kupiłem.

Pytanie jest o tyle interesujące, że jeśli sprzeda się jako tako, to moim zdaniem, jak w banku, czeka nasz kolejna molendowa biografia któregoś z zapomnianym autorów młodzieżowych lektur. I tu ponownie stawiam na Bahdaja albo Minkowskiego. Ten drugi może kusić pękatą teczką w IPN.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3941
 

Dla porządku dodam tylko, w cytowanym fragmencie występuje wiatrak koźlak, czyli taka chatka na kurzej łapie, pod którą od spodu można spokojnie wejść.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Koźlak_(wiatrak)

Janusz Przymanowski, Pościg za horyzontem:

Młynarczuki czekają przy schodach, ciągną mnie pod wiatrak i każą przyłożyć ucho do tramu. Rzeczywiście warto – skute obręczami belki przenoszą zgrzyty, skrzypy, łomoty i postukiwania, chrzęsty i jęki. Każdy dźwięk można wyłowić pojedynczo, ale kiedy słuchać ich razem, to się splatają w połyskliwy, drgający warkocz.
- Gra? - pyta najstarszy Piegus.
- Jak żywy.
- Dasz swego noża na pikuty?
- Dam.
- To jeszcze ciekawsze zobaczysz.

Prowadzi w górę po głazach, aż do desek i pokazuje żebym patrzył przez dziurę. W dziwacznym skrócie od dołu widać baby wiążące worki z mąką, chłopów wlokących je do windy, czasem but, albo bosą stopę tuż przy oku, a wszystko owiane niespokojnym pyłem, złotym w przenikającym szpary słońcu. Złażę i znowu przykładam ucho do tramu. Wiatrakom muzyka przeszła na wyższe tony, poweselała, śmiga aż świszczy.
- Nie chcesz patrzeć? - pyta Piegus z błyszczącymi oczami i przesuwa językiem po spierzchniętych wargach.
- Wolę słuchać.
- Nie widziałeś, że bez majtków chodzą? - Jest wyraźnie zawiedziony moim brakiem zainteresowania. Drapie się za uchem i nagle komenderuje: - Pokazujta ptaszki. Wszyscy.

Spuszcza portki, zadziera koszulę. Dwaj młodzi robią to samo.
- Ty też.
- Nie chcę.
- Nasze widziałeś, a swojego nie pokażesz? - dopina rozporek, zaciąga mocno pasek. - Takiś ślachta?
Idzie ku mnie. Chcę go odepchnąć, ale chwyta za rękę, i, szarpnąwszy z całej siły, obala mnie na ziemię.
- Dawaj jajka, dawaj – pokrzykuje trzymając za gardło i cisnąc kolanem podbrzusze. - Dawaj, bo ci utnę oba smutne.

Wołania o pomoc spod oszalałego wiatraka i tak nikt nie usłyszy. Korzystając z tego, że sięga do kieszeni po kozik i luzuje uchwyt, kąsam go w rękę. Spada na bok, a ja odskakuję ku deskom, żeby w razie czego szurnąć do chłopskich wozów. Siada i odsysa krew ze skaleczonej dłoni.
- Przecież żarty – mówi jeden z młodszych.
- Wstyd mu, bo pewno ma kropiaste jak przepiórka – kpi skaleczony, ale po trawie turla w moją stronę papierówkę. - Nie pokażesz?
Potrząsam uparcie głową.
- Jak chcesz kropkowane jajko zobaczyć to spojrzyj w lustro.
Nie odpowiada. Patrząc spode łba wysysa skaleczenie. W oczach nie ma gniewu. Wiec i ja nadgryzam jabłko na znak pojednania.
- Pokażesz jak mnie przewróciłeś? Chcę się nauczyć. Huszic?
- Klapszeric. Ale to nie znaczy zgoda, tylko dzień dobry.
- Nie szkodzi. Pokażesz?

Nie odpowiada. Wyłazi z kąta, schyla głowę poniżej desek. Co tam znów wypatrzył? Nadchodzi Emilka, niesie na plecach worek. Ziarna w nim ledwo ćwierć, więc nie czekając na windę, wspina się po schodkach. Piegus wysuwa głowę na zewnątrz, skręca szyję i podgląda., bo one są tylko z poziomych desek i wszystko widać od dołu. Mam ochotę dowiedzieć się czy Emilka też chodzi bez, ale nie pytam.

Włażę na kamienie, sadowię się blisko tramu. Dotykając policzkiem drewna słucham rozpędzonego wiatraka i po chwili odczuwam coś dziwnego: myśli rozłażą się na wszystkie strony, jak kury za stodołą, rozgrzebujące piach w poszukiwaniu ziaren. Trafiają na siekierę pana Łapy i szklaną kulę przy karbidowej lampie szewca Kura, na postrzeloną wronę i anioła wigilijnego, otwarte usta zasłuchanej Emilki i uśmiech pana Guntermana przelewającego do kwarty oranżadę lepką od słodkości.

Czy śmigi, gdy wieje wiatr, stają się choć odrobinę żywe i też się cieszą?

Czy Marszałek ma wiatrak, z którego widzi całą Polskę> Czy kiedy noc jest bezwietrzna i cicha, można czasem usłyszeć kroki Kulawego trzepiącego pytle?

Jest mi podobnie jak w czasie choroby, kiedy żeglowałem po różowych obłokach – dziwnie, ale dobrze. Nie wiem ile czasu jeszcze bym tak siedział, gdyby nie pęcherz. Młynarczukl też donikąd nie poszły. Słuchają.

Nie schodząc z granitowych głazów podciągam nogawkę krótkich spodenek i siusiam w dół wielkim łukiem. Niech zobaczą, że nie mam kropiastych jak przepiórcze.

(Fragment powieści „Pościg za horyzontem”. Jest rok 1929 i relacjonujący wydarzenia bohater ledwo ukończył siedem lat).

Kamena nr 18 (811) 26 sierpnia – 8 września 1984)

W biogramie Przymanowskiego na stronie IBL można znaleźć taką informację:
Ceglane gniazdo. [Powieść]. Powst. 1986. Druk fragmentów pt. Kara śmierci. „Panorama” 1987 nr 3. Powieść o latach 1925-1930 (w maszynopisie 700 s.) miała stanowić tom 1 epickiego cyklu pt. Pogoń za horyzontem.

Fragment drukowany w lubelskim dwutygodniku społeczno-kulturalnym "Kamena" badacze przegapili. Sam teraz trafiłem na ten tekst czystym przypadkiem i czytając zastanawiałem się, na ile ta powieś mogła być autobiograficzna i ile by z niej biograf mógł wycisnąć, gdyby po maszynopis sięgnął i zechciał go przeczytać. Podejrzewam, że Molenda nie sięgnął, bo był zainteresowany innymi sprawami.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Pewnie sobie poczytam teraz tego Przymanowskiego. Ciekaw jestem czy Molenda wyjaśnił:

1. O której ojczyźnie mówił Grigorij gdy odbierał odznaczenie po Studziankach - "ku chwale ojczyzny..."

2. O co chodziło z tym nie - alfabetem Morse'a po zdobyciu Oksywia, gdy znów Grigorij mówi do Westa "dwa razy kreska, raz kropka, no Kos".

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4207
 
Wysłany przez: @pawelk

2. O co chodziło z tym nie - alfabetem Morse'a po zdobyciu Oksywia, gdy znów Grigorij mówi do Westa "dwa razy kreska, raz kropka, no Kos".

To w serialu? Bo w książce jest to wyjaśnione, a raczej po prostu napisane tak, że wiadomo, o co chodzi.

Jeszcze rzuciłam okiem - w książce Janek strzela: Tata–ta–tata, tata–tata–tata, ta–ta–ta" czyli prawidłowo KOS, kreska–kropka–kreska, trzy kreski, trzy kropki. I jest dialog:

— Co to? — spytał West swego sąsiada.
— To strzelanie? — Saakaszwili nie był pewny, o co chodzi. — Zabawa taka. On przecież był radiotelegrafistą, zanim dowódcą czołgu został. Taki ma zwyczaj, strzela swoje nazwisko.
— Jakie nazwisko? — West przytrzymał mechanika za rękaw.
— Alfabetem Morse’a, że niby dwa razem to kreska, a jeden to kropka. On się nazywa Kos, po prostu Kos.

Czyli Grigorij nie mówi, że dwie kreski i kropka to Kos, tylko wyjaśnia, jak "czytać" strzelanie - że dwa "ta" to kreska, a jedno "ta" to kropka. 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 
Wysłany przez: @maruta

Czyli Grigorij nie mówi, że dwie kreski i kropka to Kos, tylko wyjaśnia, jak "czytać" strzelanie - że dwa "ta" to kreska, a jedno "ta" to kropka. 

To ma sens, ale albo skrócenie w filmie nie wyszło albo ja źle zrozumiałem.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4207
 
Wysłany przez: @pawelk
Wysłany przez: @maruta

Czyli Grigorij nie mówi, że dwie kreski i kropka to Kos, tylko wyjaśnia, jak "czytać" strzelanie - że dwa "ta" to kreska, a jedno "ta" to kropka. 

To ma sens, ale albo skrócenie w filmie nie wyszło albo ja źle zrozumiałem.

Rzeczywiście w odcinku skrócili tak, jak napisałeś. Jak się zna pierwowzór to zrozumiałe, ale bez tego trudno się połapać.

Zresztą reszta też jest w książce jaśniejsza, na przykład w serialu trochę trudno zrozumieć, jak Janek nagle poznaje ojca. A w pierwowzorze:

Wreszcie stanął na ziemi i Janek po raz pierwszy zobaczył jego twarz przy świetle. Partyzant miał czoło i policzki wysmarowane oliwą, pokryte kurzem, lecz mimo to chłopcu mocniej uderzyło serce, bo wydał mu się do kogoś podobny. Tak jakby słyszał echo, ale nie mógł zrozumieć słów. Spuścił oczy i zmarszczył brwi, starając się przypomnieć. By pokryć zmieszanie, spytał:

— Pan tu był niedaleko, więc może jacyś ludzie z Gdańska... Chciałbym zapytać, czy pan nie zna porucznika Stanisława Kosa.

Tamten milczał chwilę, po czym szepnął tylko dwa słowa:

— Janek, synku.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Czytam.

Oczywiście znów sklejka cytatów.

Zaczynamy od chorego pomysłu jakiegoś publicysty, który stwierdził, że CzPiP to "ponadczasowa opowieść o braterstwie narodów słowiańskich". Nosz k....a, jeśli coś jest opowieścią o braterstwie narodów słowiańskich to raczej CK Dezerterzy 🙂

Ciekawią mnie informacje o tym, że rodzina była nieźle sytuowana. Sama praca ojca w dyrekcji PKP raczej o tym nie świadczy. Przed ślubem zarówno ojciec jak i matka mieszkali przy Lesznie na Woli. Okolice Kercelaka to raczej nie było miejsce dla "nieźle sytuowanych". Mieszkanie na Pradze w okolicy Dworca Wileńskiego to też nie było raczej marzenie życia. Raczej bym strzelał, że mieszkanie było służbowe bo dyrekcja mieściła się przecież niedaleko. A przecież kilka zdań później Molenda cytuje Przymanowskiego, pisząc, że biegał do studni na podwórku i z pomyjami do śmietnika.

Później już tylko gorzej. Z Molendy wychodzi jego małostkowość, szukanie sensacji przez niedomówienia.

Komentarz na temat przynależności do harcerstwa "widać ciągoty do munduru od wieku szczenięcego" to niczym nie uzasadnione stwierdzenie. Jak wspomina później Papcio Chmiel też był harcerzem a nie został w mundurze.

Fragment o przesiedleniach wymieniający miejsce Korni na dalekiej północy, może być tylko błędem konwersji do e-booka, bo faktycznie wysyłano Polaków do Republiki Komi na północy.

Natomiast historia trafienia Przymanowskiego do wojska to wylew złośliwego bełkotu Molendy. Mianowicie dopytuje się dlaczego Przymanowski nie wybrał (sic!) Armii Andersa, tylko Sielce. No już sobie wyobrażam jak Polacy w Związku Radzieckim mogli sobie wybierać, gdzie chcą jechać. Poszedł taki dwudziestolatek Janusz Przymanowski do wojenkomatu i powiedział, że przeczytał w Internecie, że w Tatiszczewie formują oddziały polskiego wojska i on by chciał tam pojechać. A jednoręki major, inwalida wojenny, szefujący wojenkomatowi, powiedział - tak oczywiście panie Januszu, tutaj jest bilet na pociąg sypialny do Tatiszczewa.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Ten Przymanowski, biorąc pod uwagę co przeżył w czasie wojny, to był mega wyluzowany facet. Robił w życiu co chciał, a jak mu coś nie wyszło, to traktował to z humorem. Wygląda na to, że to jest podstawowy problem Molendy, który jest spięty jak guma w majtkach i albo nie rozumie, albo zazdrości.

Do 1/3 treści w książce pochodzą z dwóch źródeł - wspomnień Przymanowskiego oraz donosów wszystkich wokół niego. Opinie Molendy są nieliczne i podobne do tych z donosów - "prawdopodobnie", "być może", itd.

Z ciekawostek:

W sumie nie wiem na ile to jest ciekawostka na temat Przymanowskiego a na ile "artyzm perfidii" Molendy. Przymanowski ma jechać na placówkę do Chin. Jeden z usłużnych ludzi wokół niego blokuje ten wyjazd. Przymanowski pisze "Mało brakował bym rezygnując z literatury i dziennikarki, pojechał z pierwszą ekipą do Chin jako sekretarz ambasady, ale szczęśliwie w ostatniej chwili, gdy przez dwanaście minut byłem cywilem, koncepcja się załamała". Jak to komentuje autor biografii? "Jak zwykle usłużny mózg obmywał przypaćkane sumienie detergentem niepamięci i w niepowodzeniu widział uśmiech fortuny". Ten maluczki człowieczek nawet nie próbował się zastanowić czy dla Przymanowskiego to rzeczywiście było niepowodzenie. On sądzi wedle siebie.

Jeszcze lepszy tekst, też bardziej o Molendzie, niż Przymanowskim: "Janusz Przymanowski - kreujący się na autorytet i wzór dla młodzieży wcale do kryształowych postaci nie należał, w przeciwieństwie do choćby innego autora Alfreda Szklarskiego, któremu oprócz głupiego błędu młodości trudno coś więcej zarzucić".

Wycieczka Przymanowskiego do Francji też, jak w przypadku Nienackiego, musiała budzić wątpliwości Molendy. "Ci bowiem, co znali literaturę francuską lub Paryż, wiedzieli, że do owego spotkania z dziewczyną doszło na ulicy znanej z domów publicznych (...) Inna rzecz, co robił tam Przymanowski? Czy rzeczywiście tylko poszedł "zobaczyć" słynną ulicę, czy... O tym meldunki i doniesienia milczą... A szkoda". OMG, poważnie? Biografia? Czy żarty wąsatego wuja o 1 w nocy na weselu siostrzeńca?

 

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Jeszcze trochę głupawych tekstów Molendy. kolejna część to filozofie z dupy różnych domorosłych krytyków, których nazwisk już nikt nie pamięta, podparte interpretacjami Molendy. Filozofie dotyczą fenomenu popularności serialu. Wygląda na to, że ani wtedy ani teraz "fachowcy" nie mogą tego zrozumieć.

Jedną z wymyślonych przyczyn była wszechobecna nuda.

"Nikomu nie śniło się o NBA czy o nieprzegranym przez naszych meczu piłki nożnej. W Polsce trwała dojmująca nuda."

No tak, jakiś domorosły mejwen się odezwał, bez próby sprawdzenia.

W 1965 roku reprezentacja Polski w piłce nożnej zremisowała z Włochami, Bułgarią, Szkocją, wygrała ze Szkocją na wyjeździe, w 1966 zremisowała z Anglią, Węgrami, Szwecją, Argentyną.

W europejskich pucharach w sezonie 1964/65 Legia wyeliminowała Admirę Wiedeń (3:1 w Wiedniu), Galatasaray po trzecim meczu i odpadła w ćwierćfinale z TSV Monachium. 

Więc może nie było to takie nudne?

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Najlepszy kawałek jak Molenda bezmyślnie przekopiował z publikacji to:

"Beata Łaciak w rozmowie z Jasiem Kapelą zastanawia się, dlaczego seriale cieszą się taką popularnością.".

No Jaś Kapela, to jest bez wątpienia autorytet w dziedzinie seriali. Prawda jest taka, że to Beata Łaciak, socjolożka, prowadziła badania na temat seriali a że jej się trafiła dyskusja z tym komunistycznym "poetą", to raczej przypadek. Co IMO znacząco zmienia zrozumienie tego fragmentu. Ale czego oczekiwać od pana kopi-pejst.

 

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Nie, właściwiej już mi się nie chce. Miałem jeszcze kilka tekstów, ale w sumie po co. To wydawnictwo to wielka kupa. Ja bym oczekiwał od pisarza, który pisze biografię, że napisze biografię a przy kolejnych fragmentach da odnośniki do źródeł. A mi się zaczyna ulewać, gdy piąty raz czytam o lusterkach z pancernymi, bo w kolejnym felietonie ktoś o tym napisał, a Molenda przekopiował. No k...a nie.

Przeczytałem już 3/4 książki i nadal nie wiem czy Przymanowski donosił. Wiem, że na sto procent na niego donoszono. Z donosów, które są głównym źródłem informacji Molendy (oprócz całego zestawu wysrywów ówczesnych krytyków) wynika, że Przymanowski to fajny gość był. Taki trochę nie bardzo wpasowujący się w ówczesne kanony. Dlaczego? Może dlatego, że tak jak Nienacki, był ideowym socjalistą. IMO nie komunistą, bo komunizm to system przestępczy, ale socjalistą. Miał wiele pomysłów, był aktywny, próbował, ale w miarę regularnie dostawał po głowie.

Co ciekawe, miał jeszcze coś wspólnego z Nienackim, mianowicie też otwarcie mówił o tym, że pisze dla czytelników, a nie dla krytyków, oraz że trzeba się wsłuchiwać w (według dzisiejszej nomenklatury korpo) informację zwrotną.

Z rzeczy, które spowodowały, że się uśmiałem - tekst Molendy o tym, że Przymanowski był łakomy na pieniądze... napisał i podkreślił typ, który produkuje książki na zamówienie metodą kopiowania. No ludzie!!!!

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4207
 
Wysłany przez: @pawelk

Jeszcze trochę głupawych tekstów Molendy. kolejna część to filozofie z dupy różnych domorosłych krytyków, których nazwisk już nikt nie pamięta, podparte interpretacjami Molendy. Filozofie dotyczą fenomenu popularności serialu. Wygląda na to, że ani wtedy ani teraz "fachowcy" nie mogą tego zrozumieć.

Jedną z wymyślonych przyczyn była wszechobecna nuda.

"Nikomu nie śniło się o NBA czy o nieprzegranym przez naszych meczu piłki nożnej. W Polsce trwała dojmująca nuda."

Tu nawet nie chodzi o sprawdzenie. To po prostu fałszywa teza, oparta na błędnym założeniu, że świat pod koniec lat 60. był taki sam jak dzisiaj, a ludzie mieli identyczne przyzwyczajenia, potrzeby i zajęcia. Innymi słowy, twórca tej teorii uznał, że ówcześni widzowie byli w takiej sytuacji, jakby współczesnemu Polakowi zabrali nagle internet i 243 kanały telewizyjne. Co rzeczywiście zaowocowałoby "wszechobecną nudą", przynajmniej dopóki ludzie nie zaczęliby organizować sobie czasu na inne sposoby. Ale kiedy w telewizji lecieli "Czterej pancerni..." takiego problemu nie było. Odwrotnie, to na telewizję trzeba było wygospodarować czas kosztem innych zajęć lub zabaw.


PawelK polubić
OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4207
 

Jeszcze pytanie - czy jest coś o filmie "Zasieki"?


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 
Wysłany przez: @maruta

Jeszcze pytanie - czy jest coś o filmie "Zasieki"?

Jest, to ten półkownik, którego Przymanowskiemu wstrzymali na 10 lat, a później leciał kilka dni i znów go zdjęli.

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4207
 
Wysłany przez: @pawelk
Wysłany przez: @maruta

Jeszcze pytanie - czy jest coś o filmie "Zasieki"?

Jest, to ten półkownik, którego Przymanowskiemu wstrzymali na 10 lat, a później leciał kilka dni i znów go zdjęli.

 

Dokładnie. Ciekawi mnie to, bo to taka bardziej realistyczna wersja "Pancernych...", więc zastanawiałam się, czy Molenda jakoś to zestawi i przeanalizuje.

 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 
Wysłany przez: @maruta
Wysłany przez: @pawelk
Wysłany przez: @maruta

Jeszcze pytanie - czy jest coś o filmie "Zasieki"?

Jest, to ten półkownik, którego Przymanowskiemu wstrzymali na 10 lat, a później leciał kilka dni i znów go zdjęli.

 

Dokładnie. Ciekawi mnie to, bo to taka bardziej realistyczna wersja "Pancernych...", więc zastanawiałam się, czy Molenda jakoś to zestawi i przeanalizuje.

 

Tego nie zauważyłem. Raczej skupił się na otoczce cenzorskiej, ciachaniu, poprawianiu i wreszcie odstawieniu filmu. Podejrzewam, że jeśli ktoś nie zrobił takiej analizy, którą Molenda by mógł skopiować, to on sam nie jest zdolny do takiego zadania intelektualnego.

 

Twtter is a day by day war


Maruta polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3941
 

Wiadomo przecież, że Molenda to jedynie kompilator, bazujący przede wszystkim na tym, co już zostało opublikowane przez innych, bo nawet dostęp do archiwaliów musi mieć ułatwiony, żeby z nich skorzystać. 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9686
Topic starter  

Podziwiam Pawle Twoją skrupulatność. Dla mnie lektura książki o "Przymanowskim" była potwierdzeniem tezy, że żeby wyłapać błędy i naciągane tezy trzeba mieć własną wiedzę na temat bohatera biografii. A ponieważ Przymanowski mnie nie interesował, niewiele o nim wiedziałem, więc i tę książkę czytało mi się nie najgorzej. Nie zwracałem uwagi na rzeczy, które Ty wyłapałeś.

Wysłany przez: @hebius

Wiadomo przecież, że Molenda to jedynie kompilator

Tak jest, facet robi kompilację dodając tylko pojedyncze zdania, które mają za zadanie skleić ze sobą poszczególne fragmenty.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Wreszcie jakaś wartościowa informacja dla mnie. Przymanowski z Hulewicz mieszkali przez pewien czas w kamienicy przy Piekarskiej 5. Jeśli nie wyprowadzili się z tego mieszkania przed rokiem 1970 to mały Pawełek, bawiąc się na podwórku miał szansę spotkać pisarza 🙂

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5538
 

Wyprowadzili się ze Starówki w 1971, więc na stówę musiałem spotykać pułkownika Przymanowskiego na podwórku 🙂

Twtter is a day by day war


Seth i Maruta polubić
OdpowiedzCytat
Strona 12 / 13
Share: