ZATOKA ŻARŁOCZNEGO SZCZUPAKA
No cóż, kurdefelek „Zatoka żarłocznego szczupaka” Eugeniusza Paukszty zupełnie mnie nie bierze. Nie spodziewałem się po tej książce niczego wielkiego ale słysząc o niej wcześniej sporo dobrego zabrałem ją ze sobą nad jeziorko sądząc, że „w tak pięknych okolicznościach przyrody” stanowić będzie, kurdefelek, doskonałe uzupełnienie atmosfery.
Niestety. To w znacznej mierze socjalistyczny produkcyjniak opowiadający o grupce młodzieży z centralnej Polski, która pod przewodnictwem światłych, ideowych i pełnych społecznikowskiego zacięcia młodzieżowych liderów pada w objęcia nieufnych mieszkańców mazurskiej ziemi o poranionych życiorysach. Pełno tu obrazków ilustrujących działalność propagandowo-integracyjno-kulturalno-oświatową przy życzliwym wsparciu rozmaitych organizacji młodzieżowych i partyjnych. Nie brakuje oczywiście zabłąkanych „Czarnych Franków” zawracanych do owczarni a głównym przesłaniem książki jest myśl by zamiast trwonić wakacje wyłącznie na lenistwo, przyjemności i inne pierdoły, zakasać rękawy i w czynie społecznym zrobić, kurdefelek, coś pożytecznego ku chwale ludowej ojczyzny. To nie echa „Timura i jego drużyny” słychać w tej książce to „Timur i jego drużyna” made in Poland a raczej kurdefelek „Julek i jego drużyna” сделано в Польше.
Owszem, jest też atmosfera wakacji, biwakowanie nad jeziorem, plusk wody, piękne opisy mazurskiej przyrody, nadmiar wędkarskich wątków (co mnie akurat zupełnie nie porywa), dywersanci, afera szpiegowska, piękna kobieta ale to wszystko niestety uwalane siermiężną radzieckością. Nie potrafię tego czytać w oderwaniu od tej nachalnej socrealistycznej dydaktyki. Jak dla mnie, lata świetlne od samochodzików. A przecież takie „Uroczysko” powstało mniej więcej w tym samym czasie i do dzisiaj niewiele się zestarzało. Pokryło się raczej szlachetną patyną. Ale to jest inna literatura. Po prostu opowiada historie, nie buduje nowej Polski przy okazji. Nawet jeśli w samochodzikach pojawiają czasem propagandowe treści czynione jest to dyskretnie i mieści się w kolorycie epoki.
Powieść ta dokumentuje krótki na szczęście etap w polskiej literaturze i dziś jest już zupełnym archaizmem podobnie jak język, którym porozumiewają się bohaterowie (gwara młodzieżowa starzeje się najszybciej). Do „Znaku Żółwia”, który wcześniej również zamierzałem przeczytać, nie dałem rady się zmusić. Kurdefelek.
Pełno tu obrazków ilustrujących działalność propagandowo-integracyjno-kulturalno-oświatową przy życzliwym wsparciu rozmaitych organizacji młodzieżowych i partyjnych.
Wyobraziłam sobie mojego syna na takich wakacjach. Koszmar jakiś.
Zdecydowanie nie będę miała przyjemności czytać tego autora.
Zdecydowanie nie będę miała przyjemności czytać tego autora.
A ja lubię. Jego książki są mocno osadzone w realiach tamtych czasów. To jest bardziej wartościowe niż współczesne "wspomnienia" ludzi a tym bardziej "historyków".
Twtter is a day by day war
Żeby było jasne. Moja negatywna ocena dotyczy tylko i wyłącznie powieści "Zatoka żarłocznego szczupaka", a nie pozostałego dorobku literackiego Eugeniusza Paukszty. Nie czytałem żadnej inne książki tego autora.
Tak też to zrozumiałam Kustoszu.
Eugeniusz Pakuszta walczył piórem o polskość ziem odzyskanych bardziej niż Nienacki.
"Czarownica z Zielonej Góry" to zbiór całkiem zgrabnych opowiadań historycznych o zdarzeniach w Zielonej Górze i okolicach. Na pierwszy rzut oka nic zdrożnego ale jeśli spojrzy się na całość - od Mieszka pierwszego do pierwszego sekretarza, to opowiadania układają się w zgrabny dowód na to, że na tych ziemiach od zawsze mieszkali Polacy, którzy byli gnębienie przez Niemca ale się nie dali. Dla mnie krok za daleko, choć pojedynczo te opowiadania są całkiem niezłe, bo Paukszta pisać umiał.
Twtter is a day by day war
Życiorys i twórczość Paukszty pokazuje fenomen Nienackiego. Płodny pisarz, ponad 30 wydanych wielokrotnie powieści i opowiadań, Krzyże Komandorskie, ordery, odznaczenia, nagrody literackie, wreszcie prezes poznańskiego oddziału ZLP w latach pięćdziesiątych, a jednocześnie żołnierz ZWZ i AK, więziony i przez Niemców i Rosjan w obozach. Historia na dobre paszkwile dziennikarskie jednak, z jakiegoś powodu, nie jest ruszany.
Tym razem wróciłem do powieści dla dzieci i młodzieży tematycznie podobnej do historii z Panem Samochodzikiem - "Złote korony księcia Dardanów". Książkę pierwszy raz przeczytałem dawno temu - wakacje, Kuźnice na Helu i mocno deszczowy dzień, pożyczyłem w bibliotece publicznej i połknąłem w jedno popołudnie. Później jeszcze była druga część - "W cieniu hetyckiego sfinksa". Przygody polskiego nastolatka, który ze względów rodzinnych trafia do ciotki do Adampola w Turcji i bierze udział w wykopaliskach niedaleko Troi.
Dlaczego zacząłem od Nienackiego i dziennikarzy? Bo tutaj schematy są jeszcze bardziej chamskie - źli Niemcy, dobrzy Polacy, 22 lipca to tęsknota chłopaka do Kraju - "znów otworzono kilka fabryk, roześmianie dzieci w pochodach". No nie, Nienacki nawet tak nie próbował. Ale prawda jest taka, że za dzieciaka nie zwracało się na to uwagi, bo książka pobudza wyobraźnię podobnie jak "Samochodziki", można trafić na przygodę nawet gdy się jej nie szuka.
Twtter is a day by day war
Dobry propagandysta działa finezyjnie i dlatego Nienacki jest groźniejszy i bardziej godny potępienia.
No i jeszcze te orgie z nastolatkami... Fuj! 😀 A Paukszta pewnie prowadził tak przykładne życie, że nie ma teraz o czym napisać.
Paukszty czytałem jedynie "Ich trzech i dziewczyna". Ale pamiętam jedynie, że czytałem i że jeden z bohaterów spał tylko w górze od pidżamy, czym zbulwersował dziewczynę (z tytułu?), gdy rano ściągnęła z niego kołdrę (pierzynę?). W związku z czym podejrzewam, że musiałem to czytać jako bardzo młody nastolatek.
Dobry propagandysta działa finezyjnie i dlatego Nienacki jest groźniejszy i bardziej godny potępienia.
No i jeszcze te orgie z nastolatkami... Fuj! 😀 A Paukszta pewnie prowadził tak przykładne życie, że nie ma teraz o czym napisać.
Paukszty czytałem jedynie "Ich trzech i dziewczyna". Ale pamiętam jedynie, że czytałem i że jeden z bohaterów spał tylko w górze od pidżamy, czym zbulwersował dziewczynę (z tytułu?), gdy rano ściągnęła z niego kołdrę (pierzynę?). W związku z czym podejrzewam, że musiałem to czytać jako bardzo młody nastolatek.
🤣
Twtter is a day by day war
"W cieniu hetyckiego sfinksa". Przygody polskiego nastolatka, który ze względów rodzinnych trafia do ciotki do Adampola w Turcji i bierze udział w wykopaliskach niedaleko Troi.
"W cieniu hetyckiego sfinksa", jak spora część kontynuacji, jest już gorsza. Akcja prze 2/3 się wlecze, zbyt dużo historii i geografii kosztem działań, dopiero ostatnie sto stron coś się dzieje.
To ciekawe, że w dzieciństwie połknąłem tę książkę w jedno popołudnie i wieczór, a teraz zajęło mi to chyba z dwa tygodnie.
Twtter is a day by day war
"Młodość i gwiazdy" - standard Paukszty - Rok 1968, w Złocieńcu kręcą "Kierunek Berlin" więc ziemie odzyskane, afera szpiegowska i niestety zbyt dużo filozoficznych rozważań o miłości. W drugiej połowie książki już te stronice z kolejnymi rozważaniami na temat wierności i zakochania, przerzucałem.
Twtter is a day by day war