Myślałam, że jest tu wątek dotyczący twórczości Ericha Marii Remarque, ale widzę, że jednak nie ma.
Dlatego piszę tu.
Chciałam serdecznie podziękować Kustoszowi za polecenie mi "Łuku triumfalnego".
Co to za świetna powieść! Czytałam ją rozkoszując się każdym zdaniem.
Postanowiłam zapoznać się z całą twórczością tego genialnego autora.
Przeczytałam też "Noc w Lizbonie", a na półce czekają jeszcze "Trzej towarzysze".
Wielkie dzięki jeszcze raz 🙂
„Łuk triumfalny” mogłem polecić Ci w ciemno. Trudno o inną powieść tak przesiąkniętą atmosferą Paryża końca lat trzydziestych, a przy tym subtelną i romantyczną literaturę. Ciekawe, że autorem jest Niemiec, a nie Francuz. Ale to w końcu historia emigrantów więc optyka pisarza również skazanego na emigrację jest tutaj jak najbardziej na miejscu (chociaż Remarque wyemigrował do USA, a nie do Francji jak Ravik).
Boję się jednak, że inne powieści Remarque'a już Cię tak nie zachwycą. „Łuk triumfalny” to romans wszechczasów, przypominający nieco stylem „Casablancę” Michaela Curtiza. Ciemne chmury II wojny światowej nadciągające nad Europę wiszą nad głowami bohaterów ale są tylko tłem bo przecież to przede wszystkim powieść o trudnej miłości dwojga pogubionych ludzi w trudnych czasach. W innych książkach Remarque'a piętno wojny jest znacznie silniejsze. Wspaniałe „Na zachodzie bez zmian” (równie doskonały film z 1979 roku) to wręcz dramat wojenny o pacyfistycznym przesłaniu, jak chyba zresztą wszystkie książki Remarque'a. Rozczarowanie wojną to również temat "Czasu życia i czasu śmierci" i "Drogi powrotnej".
Ale ja, autorem tym zachwycałem się dawno temu, później już do niego nie wracałem. Z jednym wyjątkiem. Mniej więcej rok temu przeczytaliśmy z Milady właśnie „Łuk triumfalny”. Musiało to być inne tłumaczenie, bo główna bohaterka występowała jako Joan, a nie Joanna jak podczas pierwszej mojej lektury. I podobało mi się już trochę mniej. Raził mnie trochę przesadnie sentymentalny, nieco manieryczny styl narracji, irytowały miejscami teatralne dialogi, sprawiające wrażenie deklamacji a nie swobodnej rozmowy. Ale nie zmienia to faktu, że nadal jest to wspaniała literatura.
Przeczytałam też "Noc w Lizbonie", a na półce czekają jeszcze "Trzej towarzysze".
I jak te inne pozycje Remarque'a? Również Cię zachwyciły?
Ja "Łuk triumfalny" także uważam za świetną powieść. Postać Ravika fascynuje i wywołuje wiele emocji. Kustosz bardzo ładnie to zresztą opisał w poście powyżej.
W zasadzie jedyne zastrzeżenie jakie mam to nagła zmiana, która zaszła w Joannie. Zupełnie jakby do połowy książki główną postacią żeńską był ktoś inny niż w drugiej połowie książki. Wierzyć mi się nie chce, że w kobiecie tak zakochanej może zajść tak wielka zmiana.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Przeczytałam też "Noc w Lizbonie", a na półce czekają jeszcze "Trzej towarzysze".
I jak te inne pozycje Remarque'a? Również Cię zachwyciły?
Na razie przeczytałam tylko "Noc w Lizbonie".
Czytało się dobrze, ale już bez takiego zachwytu, jak podczas lektury "Łuku triumfalnego".
Brakowało mi tam ciekawych postaci pobocznych, które były świetnie narysowane w "Łuku" i dodawały smaczku całej opowieści.
"Noc w Lizbonie" jest bardziej kameralną opowieścią. Pewnej nocy spotyka się w Lizbonie czasów wojny dwóch mężczyzn, z których jeden obiecuje drugiemu dwa bilety na statek odpływający dnia następnego do Ameryki. W zamian oczekuje jedynie tego, że obdarowany spędzi z nim tę jedną noc wysłuchując jego historii ...
Z "Łukiem Triumfalnym" mam podobnie jak z "Mistrzem i Małgorzatą". Z tym, że pierwsze przeczytałam. A była to książka, którą w liceum "wstydem" było nie znać. I żeby uniknąć frustracji z wykluczenia literackiego podeszłam do Łuku z przytupem i pochłonęłam. Teraz jednak stwierdzam, że w sumie niewiele pamiętam. Czyli na długi zimowy wieczór mogę z przyjemnością odświeżyć.
Czyli na długi zimowy wieczór mogę z przyjemnością odświeżyć.
Tylko nie zapomnij o butelce calvadosu;)
o butelce calvadosu
Ale ceny są kosmiczne, więc póki co - herbata.
Ale ceny są kosmiczne, więc póki co - herbata.
Ja sobie mówię, że napiję się dopiero będąc we Francji.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czekacie? Na Netflixie od 28 października, ale już pojawiają się pierwsze recenzje.
@maruta Jak zdawałem na studia to trafiłem na pytanie dotyczące tej książki, więc poczekam, obejrzę.
Obejrzę oczywiście, choć nie bardzo rozumiem po co robi się taki remake skoro adaptacja z 1979 jest arcydziełem.
Przynajmniej odczekali ponad 40 lat, podczas gdy niektóre popularne dzieła mają więcej adaptacji niż rozdziałów 😉