Bardzo ciekawe, dzięki Hebius. Brakuje mi dat kiedy te odcinki były publikowane, a kontekst może być ważny do oceny. Rozumiem w każdym razie, że to jest już z perspektywy klęski Powstania.
Nowy Kurier Warszawski R. 6, nr 290 (10 grudnia 1944)
Odc. 9 (W Śródmieściu jest nadal w miarę normalnie i optymistycznie, ale Szklarski martwi się o żonę i resztę rodziny, która została na Ochocie )
I dostajemy komentarz warsztatowy:
Oczywiście pisząc ten pamiętnik nie wątpią, że znajdują się tacy, którzy dokładnie zebrali i spisali wypadki sierpniowego powstania. Ja ograniczam się jedynie do notowania tego, co sam przeżywałem i co mówili ludzie z mego otoczenia. Według mnie ciekawszy czasem jest sposób myślenia i to co robił przeciętny mieszkaniec Warszawy od ścisłych faktów. Po pierwsze
dlatego, że prawdziwe fakty i nie sfałszowane dane można poznać dopiero z perspektywy czasu i obiektywnej oceny, a po drugie, opisanie tego co przeżywa szory człowiek, daje właściwy obraz zrywu Warszawy. Ostatnie
uwagi były konieczne, gdyż teraz po upadku Warszawy, wiele rzeczy wyjaśniło się, a wtedy w czasie akcji mogliśmy nieraz nie mieć właściwego obrazu stanu rzeczy.
Nowy Kurier Warszawski R. 6, nr 294 (15 grudnia 1944)
Odc. 13 (VII. Atak Goliatów) Jak na razie jedyny zauważalny trybut Szklarskiego dla okupanta i gadzinowej prasy, w której publikuje te wspomnienia - brak podkreślania, przypominania, że cierpienia cywili to wynik niemieckich działań i milczenie o jakichkolwiek zbrodniach
Nowy Kurier Warszawski R. 6, nr 298 (20 grudnia 1944)
Odc. 17 (XI. Na barykadach) 90% Warszawy zniszczone w trakcie walk i ludność poginęła w trakcie walk. Szlachetnej walki?
Żołnierze i powstańcy mają dziś „święto" Obydwie walczące strony zbliżają się do przeciwnych barykad. Rozmawiają, a nawet wymieniają wódkę na żywność czy papierosy.
Nowy Kurier Warszawski R. 6, nr 300 (22 grudnia 1944)
Odc. 19 (XIII. Dokąd jedziemy; XIV Na szlaku) Koniec.
Sam nie wiem. Nie jest to tekst, za który autora można pochwalić, ale podstawowa jego wada to chyba jedynie druk w gadzinówce. Są przemilczenia, ale brak jakiejś wyraźnej propagandy i poparcia dla okupanta.
Doszedłem póki co do odcina 15 i na razie wystarczy. Gubię sie tylko w kalendarzu, bo Szklarski nie zaznacza dat ani dni powstania.
Zupełnie inne miałem wyobrażenie o prasie gadzinowej. Te teksty są IMO bez zarzutu, nie widzę nawet subtelnie przemycanej propagandy niemieckiej.
Bo tylko początek jest taki dość osobisty i z datami, stąd lekkie skojarzenie z Białoszewskim, które szybko mija, bo autor (od pożaru kamienicy teściów) wpada w rozważania natury ogólnej. W sumie za najbardziej propagandową można uznać część po kapitulacji.
Zupełnie inne miałem wyobrażenie o prasie gadzinowej.
A co, sądziłeś, że to była Trybuna Ludu okresu wojny? Otóż nie, to była zwykła prasa codzienna. Pisali, że Kowalski wpadł pod tramwaj a Wysocki pobił żonę, setki ludzi utrzymywało tę gazetę dając ogłoszenia, dowolne ogłoszenia - o poszukiwaniu pracy, sprzedaży fortepianu, wynajmie pokoju na letnisku i poszukiwaniu gosposi, tysiące ludzi utrzymywało tę gazetę kupując ją codziennie. W NKW były listy katyńskie oraz ogłoszenia o poszukiwaniu bliskich po PW. Oprócz tego, oczywiście, były relacje z frontu i agitka antykomunistyczna. W sumie trudno z perspektywy czasu ocenić dlaczego zdrajcą był ten, który pisał teksty a nie był ten kto dawał za to pieniądze.
Twtter is a day by day war