pisane po łacinie
A to prawda. Ale tyle tego przeglądam, że chyba przestałem zwracać uwagę 🙂
A te rejestry, w których znalazłem są na FS, z tym, że nie są poindeksowane no i miejsce nowe, które nigdy nie był wymieniane w historii rodzinnej. Ale to strzał pewny, bo wszystkie dane pradziadka (rok urodzenia znałem) i imiona i nazwiska pradziadków (też znałem) się zgadzają.
Twtter is a day by day war
Właśnie odkryłem, że zdjęcie, które cała moja rodzina uważała za zdjęcie mojej praprababci, nie jest jej zdjęciem. Niby wszystko na to wskazywało, że jest. Jest bowiem opisane przez mojego pradziadka, który wysłał w 1913 roku parę zdjęć do swoich sióstr pisząc "przesyłam wam zdjęcia naszych kochanych rodziców". Okazało się, że mój prapradziadek, po śmierci praprababci, w 1888 roku ożenił się powtórnie. I zdjęcie z 1913 jest zdjęciem macochy mojego pradziadka. [BTW w pamiętniku mojej prababci, na stronie z podpisami gości weselnych, wpisani są "rodzice" i macocha jest wpisana jako matka, rzeczywiście jest inne imię niż mojej praprababci, ale składałem to na karb używania powszechnie innych imion niż te z dokumentów, okazuje się, że jednak było w tym coś więcej.]
Twtter is a day by day war
Obrączka mojej prababci i zdjęcie ślubne pradziadków. Rok 1898.
Twtter is a day by day war
Zazdroszczę Ci tylu pamiątek i wiedzy o przodkach. Moja rodzina nie ma prawie żadnych, częściowo z powodów historycznych (Wołyń, bomba, wysiedlenia), częściowo genealogicznych, tzn. pochodzenie z "warstw", które nie gromadziły takich dokumentów, częściowo rodzinnych (różne konflikty i brak kontaktów). Oczywiście można ustalić jakieś daty, szukać w księgach parafialnych, ale to wszystko tylko szkielet. Żadnych listów, zapisków, najstarsze zdjęcia sprzed wojny.
częściowo genealogicznych, tzn. pochodzenie z "warstw", które nie gromadziły takich dokumentów,
Trochę tak, ale warto pamiętać, że różne dokumenty są "z drugiej strony". W archiwach nie tylko parafialnych. Np. w Archiwum Państwowym jest nie tylko sprawozdanie z matury, którą zdawała moja babcia - dokładnie z tematami, godzinami i kto, o której godzinie wychodził do toalety 🙂 ale również świadectwo maturalne. Ja mam oryginał babci, a oni, ze szkoły.
Ostatnio trochę pogrzebałem w poszukiwaniu siostry mojej prababci, pomimo niezbyt popularnego nazwiska i równie niezbyt popularnego imienia siostry ciotecznej mojego dziadka, nie mogłem nic namierzyć ale archiwa mają to do siebie, że cały czas odkrywają kolejne materiały, więc teraz trafiłem na dwa ślady, których jeszcze nie potrafię potwierdzić, ale są obiecujące. Mianowicie w 1930 roku prawdopodobnie z mężem byli nauczycielami w szkole w Żydaczowie, natomiast po wojnie nauczyciel on takim imieniu i nazwisku, jak jej mąż pojawił się w szkole podstawowej w Zabrzu. Także mam dwa miejsca do sprawdzenia, w szczególności grobów. O ile z Żydaczowem może być problem bo to teraz Ukraina, to Zabrze jest w zasięgu 🙂
Twtter is a day by day war
Ale piszesz o informacjach na pewnym poziomie, nazwijmy to, systemowym. Czyli Twoi przodkowie przykładowo mieli maturę. Moi zostawili mniej śladów... Z tego, co mi przychodzi do głowy jako możliwe do zbadania, to np. to, że jeden pradziadek był przed wojną kolejarzem. Ale już na jakim konkretnie stanowisku - nie wiem. Co gorsza, nie wiem też dokładnie gdzie, bo się trochę przenosili, ani czy miał jakieś wykształcenie w tym kierunku, czy raczej tylko doświadczenie. Inny pradziadek - wiem gdzie pracował w czasie wojny i że zmarł w obozie. A, i że należał do straży pożarnej. Ale znowu żadnych dokumentów, poza pismem z Czerwonego Krzyża. Dom został zniszczony w czasie nalotu, potem były wysiedlenia. Idąc po żeńskich przodkach, praprababcia z Wołynia była akuszerką, a może położną? Takie wspomnienie, bez wiedzy, czy miała jakieś oficjalne kwalifikacje, czy tylko doświadczenie (ten kawałek rodziny to taka szaraczkowa ?szlachta", więc wiejska znachorka raczej odpada).
To jest trochę tak, że chwytam wątki i próbuję je wiązać. Przeszukuję prasę, szematyzmy, książki adresowe. W różnych miejscach są różne rzeczy, których człowiek by się nie spodziewał. Mój pradziadek, ten ze zdjęcia, też był kolejarzem. Ale wiem, że był konduktorem drugiej klasy, bo tak napisano w legitymacji, która moją babcię uprawniała do darmowych przejazdów. O tym, że mieszkali w Stryju przy Dworcowej, wiem z księgi parafialnej, gdzie wpisano adres. W księgach wpisywano dużo więcej rzeczy, również zawody i miejsca pracy. W ten sposób wychodzi się poza wspomniany szkielet. Dowiadujesz się czegoś i zaczynasz szukać nowych informacji bo masz więcej powiązań. Np. wiesz, że ktoś z rodziny powinien chodzić do szkoły w 1926 to szukasz w księdze 150 lecia konstytucji USA. Znajdziesz szkołę, możesz szukać raportów szkolnych. itd.
Inny pradziadek - wiem gdzie pracował w czasie wojny i że zmarł w obozie. A, i że należał do straży pożarnej. Ale znowu żadnych dokumentów, poza pismem z Czerwonego Krzyża.
Szukałaś w Arolsen? Wiem, że brakuje tam wielu dokumentów, ale to podstawowe źródło dla danych o więźniach obozów. Np. na podstawie kopii dokumentu, który dostaliśmy z Arolsen, ksiądz z parafii w Lublinie wystawił świadectwo zgonu dziadka Ani, który zginął na Majdanku. Dokument to pismo z urzędu miasta Lublin do parafii z nakazem wystawienia takiego dokumentu.
Twtter is a day by day war
Szukałaś w Arolsen?
Tak, znalazłam jeden dokument bodajże. Zresztą szukałam pod wpływem Twojego tekstu na portalu.
Imiona i daty narodzin/ślubów/zgonów to tylko kręgosłup genealogiczny, ale można go obudować tym gdzie i jak mieszkali nasi przodkowie, ich zwyczajami i opowieściami o nich. Przypomina mi się, jak babcia mówiła o dziadku, że jest niski i taki sobie w przeciwieństwie do teścia który był przystojny.
Część metryk z Wołynia jest w AGADzie:
https://www.agad.gov.pl/inwentarze/testy.html
Jak ktoś ma przodka który pracował na kolei po II wojnie światowej, to może skorzystać z archiwum kolejowego:
https://www.pkp.pl/pl/kontakt-z-pkpsa/archiwum-zakladowe-pkp-s-a
Ja dostałem teczkę pracowniczą (skany) dziadka, która zawierała między innymi życiorys, akta urodzeń dzieci, sprawę sądową.
Mój dziadek ojczysty i moja babcia macierzysta pracowali przymusowo w Królewcu, według przekazu rodzinnego i nie mogę znaleźć dokumentów to potwierdzających (sprawdzałem na arolsen i straty.pl).
Teraz grzebię na Litwie, szukając przodków żony. Nie trzeba nawet jechać tam bo sporo metryk jest w internecie.
Przeglądałem wczoraj księgi parafialne z Podlasia z początku XIX wieku. Jak pięknie wtedy rejestrujący opisywał ludzi, przed każdą osobą jest przymiotnik określający tę osobę: pracowity, uczciwy, szlachetny. 😀
Twtter is a day by day war
Twtter is a day by day war
podasz link?
Ja akurat przeglądałem tutaj
https://poczekalnia.genealodzy.pl/pliki//APH-Wilno/ArchidiakonatBialostocki/
Twtter is a day by day war
Dzięki
Przeglądałem wczoraj księgi parafialne z Podlasia z początku XIX wieku. Jak pięknie wtedy rejestrujący opisywał ludzi, przed każdą osobą jest przymiotnik określający tę osobę: pracowity, uczciwy, szlachetny. 😀
Może ktoś pomyśli, że być może oni tacy byli 😉 To są określenia stanowe:
pracowity (łac. laboriosus) - chłop
uczciwy (łac. honestus) - rolnik z małego miasteczka lub rzemieślnik na wsi
szlachetny (łac. nobiles) - szlachcic
Po wprowadzeniu kodeksu Napoleona w Królestwie Polskim zaczęto rejestrować żydów, którzy mieli takie określenia przewrotny/niewierny (łac. perfidus/infidelis), już mniej sympatyczne.
Może ktoś pomyśli, że być może oni tacy byli To są określenia stanowe:
A sławetny kotlarz (jak w przykładzie), to z Robin Hooda?
Twtter is a day by day war
@pawelk kotlarz to rzemieślnik wyrabiający garnki, kotły itd.
@pawelk kotlarz to rzemieślnik wyrabiający garnki, kotły itd.
i dlatego był sławetny a nie uczciwy?
Twtter is a day by day war
@pawelk sławetny (łac. famosus/famatus) średniozamożny rzemieślnik jak również mieszczanin.