To wielka sztuka napisać powieść dla młodzieży w taki sposób, żeby dorośli również mogli czerpać dużą satysfakcję z jej lektury, często odkrywając dla niej nową perspektywę. Udało się to Nienackiemu w samochodzikach, nie udało żadnemu z innych autorów, których pamiętam z tamtych czasów.
Trochę gorzej sztuka ta wyszła w serialu „Samochodzik i Templariusza” Huberta Drapeli. To bardzo fajny serial, najbardziej udana ekranizacja książki Nienackiego, z klimatem i niezapomnianą kreacją Mikulskiego w roli Tomasza, który z zachwytem oglądałem jako nastolatek. Ale oceniając go z perspektywy bardzo dorosłego człowieka razi trochę infantylność niektórych rozwiązań fabularnych. Literatura jednak broni się znacznie lepiej. I nie jest to tylko pochodną faktu, że scenariusz serialu znacznie odbiega od książkowego pierwowzoru. W książce jest miejsce na grę wyobraźni i na własną interpretację więc dzisiaj wypełniam ten obszar trochę inaczej niż wtedy kiedy byłem dzieckiem. W filmie grają gotowe obrazy, wszystko jest dopowiedziane do końca więc zupełnie nie ma na to miejsca.
Swoją drogą ciekawe dlaczego Zbigniew Nienacki, który był przecież autorem scenariusza serialu zdecydował się na tyle zmian fabularnych? Znacznie więcej niż w scenariuszu „Niesamowitego dworu”, który miałem ostatnio okazję przeczytać. Nawet książkowe przydomki harcerzy okazały się nie filmowe.
Z perspektywy czasu najbardziej cenię smaczki, które reżyser inteligentnie i z wyczuciem wplótł w akcję. Mrugnięcie okiem do widza, kiedy Alinie Janowskiej, przewodniczce w zamku w Malborku (i Rose w jednym z odcinków ”Stawki większej niż życie”) Tomasz wydaje się dziwnie znajomy, co podkreślone jest motywem muzycznym ze „Stawki”, to taki wspaniały drobiażdżek który podnosi w moich oczach odbiór tego serialu. Ale to jest akurat element adresowany do starszych widzów. Dzieciaki mogą go nie wyłapać.
Kustoszu, zabrałeś mi temat. Ale wybaczę Ci, bo mam dobre serce.
Dla mnie ten serial będzie zawsze powrotem do dziecięcych wspomnień. Wakacje u Babci, pierzyna z prawdziwych piór (kto wtedy myślał o alergii), obrzydliwa jajecznica (kto wtedy myślał o alergii), mleko z kożuchem (kto wtedy myślał o alergii) i oczekiwanie na kolejny odcinek serialu (chorobliwie chłonęłam każdy kolejny odcinek a alergię miała Babcia na telewizor w ogóle).
Za tymi wspomnieniami kryją się tysiące innych przeżyć, ale to dzięki książce ten wachlarz emocji się rozwinął. Książkę czytałam dużo później niż oglądałam serial i zawsze mnie dziwiły różnice. Do dzisiaj pamiętam bardziej motywy serialowe niż książkowe, co uważam za zaskakujące, wszak książkę czytałam dużo razy częściej, niż wracałam do serialu.
I nawet wspomnienia czytelnicze mam o wiele weselsze, bo nie towarzyszy im a żaden sposób pierzyna z jajecznicą w duecie.
Templariusze nie są moją najlepszą pozycją samochodzikową, ale utrzymują się nadal w czołówce.
W sumie jak dla mnie jedna z najlepszych ekranizacji ,co prawda brakuję paru scen np , początek serialu zaczyna się w drodze a w książce jest wizyta u Tomasza w domu ale nigdy filmy czy serial nie będzie dokładnym odzwierciedleniem książki a szkoda
najbardziej udana ekranizacja książki Nienackiego
A ja bym jednak bardziej ostrożny w nazywaniu tej produkcji ekranizacją. Serial jest raczej na motywach powieści. A że tych motywów jest sporo, no cóż... Mnie także dziwi fakt tak daleko idące odbiegnięcie od książkowej fabuły. Nie wiem co w niej było złego. Może Nienacki ten Radzyń chciał upchnąć?
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
A ja bym jednak bardziej ostrożny w nazywaniu tej produkcji ekranizacją. Serial jest raczej na motywach powieści.
Zgoda. "Ekranizacja" to skrót myślowy.
Mnie także dziwi fakt tak daleko idące odbiegnięcie od książkowej fabuły. Nie wiem co w niej było złego. Może Nienacki ten Radzyń chciał upchnąć?
Radzyń jest z pewnością znacznie bardziej filmowy niż domek nauczyciela. To prawdopodobnie główny powód.
Gdy byłem dzieckiem zawsze dziwiłem się że jeszcze nie ma, a jednocześnie marzyłem, żeby ktoś nakręcił wszystkie części po kolei dokładnie tak jak było w książce. Czytając analizowałem czy są jakieś przeszkody i nie widziałem nic takiego co mogłoby przekraczać możliwości twórców. Nie mogłem zrozumieć dlaczego nie można nakręcić serialu Wyspa złoczyńców składającego się z 18 części, jak rozdziały. A potem kolejnych.
Taką ciekawostkę znalazłem. Plakat filmowy, autor: Mirek Gurzyński.
Taką ciekawostkę znalazłem. Plakat filmowy,
Całkiem całkiem 🙂
A ktoś wie, czemu w tytule serialu nie ma słowa "Pan"?
Trochę to dziwne.
Dla mnie ten serial ma wartość sentymentalną. W nim poznałem Tomasza NN, śledząc jego przygody na ekranie telewizora w miasteczku położonym nieopodal Radzynia Chełmińskiego.
Pamiętam, że moja babcia nie miała drugiego programu, a tam wyświetlani byli „Templariusze”. W związku z tym załatwiłem sobie seanse u jej dobrej koleżanki. Pamiętam jak z biciem serca dowiedziałem się, że Radzyń leży tuż obok. Wtedy jeszcze nie widziałem, że jezioro znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie zamku zagrać nie mogło, ponieważ dawno temu wyschło.
Na filmowe Kortumowo, czyli Okonin wpadłem dużo później. Przeglądając książkę o kościołach ziemi chełmińskiej, w pewnym momencie wpadła mi w oko znajoma sylwetka. Skąd ja to znam? Powracające uporczywie pytane nie dawało mi spokoju. Wreszcie; eureka! Odpaliłem serial i jest. Tak, to ten kościół! Wreszcie! Swoje odkrycie natychmiast przekazałem Piotrkowi z nienacki.art.pl, który zresztą jakiś czas później wpadł na Okonin podczas lektury jakiegoś artykułu.
Wracając do serialu, od tamtych wakacji „Templariusze” już zawsze kojarzyli mi się z latem u babci i przygodą. Po pewnym czasie przeczytałem książkę, ze zdziwieniem konstatując, że jej treść mocno odbiega od tego, co znałem z serialu. Przypisy z „Templariuszy” zrobiły swoje i natychmiast rzuciłem się na kolejne części przygód pana Tomasza. Łatwo nie było, bo jak się okazało, chętnych w kolejce do lektury nie brakowało.
Dla mnie ten serial ma wartość sentymentalną.
To był mój ulubiony serial z dzieciństwa. "Samochodzik i Templariusze" w teleferiach to takie logo wakacji:) Ostatnio widziałem go 3 lata temu, kiedy organizowałem konkurs z tego serialu na starym forum. Zbyt dziecinny niestety, książka znacznie lepiej broni się z perspektywy mocno dorosłego człowieka.
Ja nigdy tego serialu nie darzyłam sympatią i mam tak do dzisiaj.
Aha. Nie doczekałam się odpowiedzi na pytanie o tytuł. Zatem ponawiam 🙂
Ktoś wie, czemu w tytule jest sam Samochodzik bez Pana?
Dla mnie ten serial ma wartość sentymentalną.
To był mój ulubiony serial z dzieciństwa.
Też tak mam...i nie zgadzam się z tym, że po latach stał się ,,zbyt dziecinny,,. Jako jeden z niewielu filmów i seriali młodzieżowych z tamtych czasów ,,Samochodzik,, broni się znakomicie i nadal wciąga!
na starym forum.
A myśmy mieli jakieś stare forum, przecież działamy dopiero pół roku!? 🤔 😎 Nie kojarzę...
Nad stwierdzeniem „zbyt” możemy oczywiście dyskutować, bo każdy ma inny poziom wrażliwości czy literackiej i filmowej perspektywy, ale niewątpliwie jest to serial o lekkiej tematyce dla dzieci.
Też podoba mi się owo mruganie okiem do widza (w założeniu mogło chodzić jednak o starszego widza) ze „Skarbem” i „Klossem”. Jest ono czymś interesującym i chyba dosyć osobliwym, jak na ówczesne polskie produkcje.
niewątpliwie jest to serial o lekkiej tematyce dla dzieci.
I tu pełna zgoda, dlatego błędem jest wg mnie ocenianie go jako coś innego tylko dlatego, że się posunęliśmy w latach. Dla mnie argumentem przemawiającym ,,za,, jest fakt, że obaj moi synowie mając Templariuszy podsuniętych przeze mnie jak mieli te 11-12 lat, wciągnęli się i ocenili bardzo pozytywnie.
dlatego błędem jest wg mnie ocenianie go jako coś innego tylko dlatego, że się posunęliśmy w latach. Dla mnie argumentem przemawiającym ,,za,, jest fakt, że obaj moi synowie mając Templariuszy podsuniętych przeze mnie jak mieli te 11-12 lat, wciągnęli się i ocenili bardzo pozytywnie.
Dlaczego błędem? Są rzeczy adresowane do dzieci, które z perspektywy dorosłego wiele nie tracą. W mojej opinii taki jest np. "Niesamowity dwór". A ten serial, nie.
Idze serial podobał się średnio. Ale moim dzieciakom, co do zasady, trudno się przekonać do czarno-białego filmu.
Dlaczego błędem?
Ano dlatego, i to wydaje mi się oczywiste, że ocenę powinna wystawiać ta grupa, do której twórczość jest adresowana
Mnie się wydaje oczywiste, że to są dwie różne oceny. Ocena z perspektywy dziecka może być ok, a z punktu widzenia dorosłego mniej ok. Nie twierdzę przecież, że serial jest zbyt dziecinny dla dzieci.
A jakie ma znaczenie ocena twórczości Zenka czy Sławomira przez fanów Rammstein czy Metalliki?
Dla mnie ten serial ma wartość sentymentalną.
To był mój ulubiony serial z dzieciństwa.
Też tak mam...i nie zgadzam się z tym, że po latach stał się ,,zbyt dziecinny,,. Jako jeden z niewielu filmów i seriali młodzieżowych z tamtych czasów ,,Samochodzik,, broni się znakomicie i nadal wciąga!
na starym forum.
A myśmy mieli jakieś stare forum, przecież działamy dopiero pół roku!? 🤔 😎 Nie kojarzę...
Napisałeś, że nie zgadzasz się z tym, iż serial po latach stał się zbyt dziecinny. Z tym polemizowałem.
@seth_22
Może ja nie wydoroślałem 😁