Można by to dać w przypisie, pod głównym tekstem. Osobno, ale w jednym miejscu.
Można by to dać w przypisie, pod głównym tekstem. Osobno, ale w jednym miejscu.
O! Bywasz kreatywny Hebius:) Irycki, co Ty na to?
OK. Ale albo sam to ogarniesz, albo poczekaj do niedzieli wieczór, bo za moment wyjeżdżamy z Marysią na weekendowy wypad.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Ale albo sam to ogarniesz, albo poczekaj do niedzieli wieczór, bo za moment wyjeżdżamy z Marysią na weekendowy wypad.
To już poczekam aż autor wróci:) Miłego wypadu. Dokąd?
Kraków pozdrawia 😀
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Ale chyba nie na motorku?
Mam nawet jakiś wstępny pomysł jak pociągnąć dalej tego fanfika więc jeśli nawiedzi mnie wena, spróbuję coś sklecić.
Kraków pozdrawia 😀
Jakbyście byli przypadkiem na wystawie o Helenie Rubinstein, to jestem ciekawa Waszej opinii.
Bawcie się dobrze 🙂
Ale chyba nie na motorku?
Na motorki za zimno, popędziliśmy Pędziolino.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
To dorzuciłem ten kawałek do tekstu na portalu.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
To dorzuciłem ten kawałek do tekstu na portalu.
Skoro już jesteśmy w świecie fanfiction - to się chyba nazywa "omake" 😉
Irycki, świetnie się czyta. Zwroty akcji i zwrot w stronę sensacyjno-szpiegowską pierwsza klasa.
Co ciekawe, każda część miała inny klimat i osobę dominującą - u Kustosza był to Tomasz, u mnie Waldek, a u Ciebie pierwsze skrzypce grała zdecydowanie Karen, nawet jeśli nie była narratorką.
To jeszcze krótki epilog - nie w głównej linii fabularnej, bo może ktoś będzie miał pomysł na rozwinięcie Twojego fika. Uprzedzam, to już całkowite odejście od kanonu, zainspirowane, rzecz jasna, końcówką crossoverową 😉
5 lat później
Zatrzymałem samochód nad brzegiem jeziora i wyłączyłem silnik. Karen siedziała przez chwilę nieruchomo, po czy gwałtownie wyskoczyła z wozu. Zanim wysiadłem stała już na deskach niewielkiego pomostu. Opanowana, ale spięta, wciąż w trybie „uciekaj lub walcz”. Nic dziwnego – za nami, w zamku, który opuściliśmy przed niespełna godziną, dogasała właśnie walka między gangiem Niewidzialnych a połączonymi siłami Interpolu, kontrwywiadu i kilku innych agencji. Wszyscy najważniejsi przywódcy szajki byli już w kajdankach - albo plastikowych workach. Cóż, sukcesy i bezkarność ich rozleniwiły, w ostatnich latach coraz częściej stawiali na zastraszanie i gangsterskie metody, być może skuteczne, ale zdecydowanie widzialne.
Nad jeziorem zapadał zmierzch. Ciemna tafla wody łapała ostatnie promienie słońca. Gdzieś w trzcinach słychać było delikatny plusk i odgłosy wodnego ptactwa, a na drugim brzegu zapalały się światła kolejnych zabudowań.
Podszedłem do Karen i otoczyłem ją ramionami. Rozluźniła się, jednak jej mózg nadal pracował na wysokich obrotach. Niemal czułem jak analizuje sytuację, przepracowuje ostatnie wydarzenia i dochodzi do kluczowej w tym momencie kwestii.
- Wiesz, gdzie jest ten pociąg? – bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Wiem. - milczałem przez chwilę, aż zniecierpliwiona Karen odwróciła się i uniosła pytająco brwi. Uśmiechnąłem się, czując posmak triumfu - I wiem, że trafi we właściwe ręce.
Zamarła.
- Co to znaczy?
- Jeszcze się nie domyślasz? Ta rozgrywka, sojuszniczko, jest już skończona.
Obserwowałem, jak na twarzy Karen pojawia się zrozumienie, gniew, urażona duma i bunt… a potem podziw, może nawet zachwyt. Gdzieś w głębi duszy poczułem ulgę, choć przez cały ten czas starałem się nie myśleć o tym, co nastąpi po wielkim finale naszej gry, kiedy zrzucimy maski i odsłonimy karty. W końcu oboje od lat odgrywaliśmy swoje role, a sojusznikami byliśmy tylko w bardzo specyficznym znaczeniu tego słowa. Jednak Karen to chyba nie przeszkadzało, bo nagle poczułem jej usta na moich i utonęliśmy w gwałtownych, niemal desperackich pocałunkach. Deski pomostu zaskrzypiały ostrzegawczo.
Karen uśmiechnęła się zadziornie.
- I co teraz, mężu mój?
To dorzuciłem ten kawałek do tekstu na portalu.
No i fajnie. Szkoda by było zmarnować:)
to się chyba nazywa "omake"
Omake? Pierwsze słyszę:)
To jeszcze krótki epilog
Widzę, że Cię korci:) To może pociągnij temat. Mam co prawda jakiś wstępny pomysł na kontynuację, ale jeśli masz wenę... ladies first.
Widzę, że Cię korci:) To może pociągnij temat. Mam co prawda jakiś wstępny pomysł na kontynuację, ale jeśli masz wenę... ladies first.
Nie korci 😁. Epilog wyszedł z Klossa, nie z Tomasza, dlatego dałam go jako bonus. Tak więc pisz, co Ci w duszy gra!
Ja tylko dodam, że z tym Klossem to może faktycznie trochę przeszarżowałem, więc jak komuś to z kolei przeszkadza w tworzeniu ciągu dalszego, to nie się czuje w prawie żeby to zignorować. 🙂
Maruta, Twój kawałek też jest bardzo fajny. Chętnie bym kiedyś przeczytał jakiś dłuższy tekst fabularny Twojego autorstwa.
Swoją drogą, fajnie się rozkręca, ale może ktoś jeszcze dołączy? Z doświadczenia na różnych forach wynika mi, że tak circa pięciu autorów to optymalna liczba dla takiej zabawy.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Tak więc pisz, co Ci w duszy gra!
Ja przyjdzie wena:)
No ciekawy pomysł. Tylko jedno mnie razi, nie wiem jak się odmienia Vald. To chyba bardziej niemiecki niż polski. Po polsku spotkałem się z Valdi lub rzadziej z Valdo.
Ale to tylko moje odczucie.
Twtter is a day by day war
Tylko jedno mnie razi, nie wiem jak się odmienia Vald. To chyba bardziej niemiecki niż polski. Po polsku spotkałem się z Valdi lub rzadziej z Valdo.
Vald, Valda, Valdowi, Valda, z Valdem, o Valdzie:)
Przemyślałem różne warianty. Valdi, dla mnie, brzmi infantylnie, a przydomek Batury miał być obciachowy i efekciarski, a nie infantylny (w kontrze do przydomka Pan Samochodzik). No i Vald ma jedną sylabę, tak samo jak „pan” więc pasowało mi jak ulał.
Niemiecki to byłby Wald czyli las. A gdyby ktoś przekręcił literki i wyszedł z tego rumuński Vlad? Drakula / Batura nawet się rymuje 🙂
Coś się Tomasz lakonicznie wypowiada na temat tego, że się z Karen od siebie oddalili i że kręci się obok niej Vinvent. A taki był zakochany... 🤔 😜
Fajne połączenie z Tajemnicą Tajemnic. Rozumiem, że jakiś ciąg dalszy nastąpi zgodnie z zapowiedzią?
I jeszcze mam pytanie, jak wy wymawiacie nazwisko Bucher?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"