Wynika z nich, że 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta.
To by wyjaśniało, dlaczego czytających Polaków (przynajmniej jednak książka przeczytana rocznie) jest tylko 38%.
https://portalstatystyczny.pl/wspolczesny-analfabetyzm-nie-rozumiemy-tego-co-czytamy/
Z badań przeprowadzonych przez PISA i OECD wynika, że co szósty polski magister to analfabeta funkcjonalny.
Wynika z nich, że 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta.
Kolejne 30% z nas rozumie, ale w niewielkim stopniu. Oznacza to, że mamy problem m.in. z odczytaniem rozkładu jazdy pociągów czy mapki pogodowej.
Swego czasu miałem kumpelę która dorabiała sobie tłumacząc harlequiny. Mieli całą listę słów zakazanych i ich bardziej zrozumiałe odpowiedniki. Tak że tego...
Wiesz co @irycki, nie jestem pewien, czy ten artykuł został rzetelnie napisany.
Tu jest więcej szczegółów: https://konkret24.tvn24.pl/polska,108/niezaczytani-o-polakach-ksiazkach-i-alfabetyzmie,893289.html
A wracając do meritum czyli "Poszukiwaczy zaginionej flaszki" (a również wcześniejszego fanfikowego epizodu) ja bardzo cenię wszystkie mniej lub bardziej czytelne nawiązania do kanonu. W "Miłe złego początki" jest tego cała masa, niemalże w co drugim akapicie, tutaj mamy ową "rzecz najcenniejszą" nawiązującą wiadomo do czego i samego Pietruszkę, notabene profil osobowości idealnie pasujący do ZMP-owskiego działacza. Ale i to wykopywanie skarbu przez ZMP-owską drużynę w nieco pijackich okolicznościach kojarzy mi się z gangiem Niewidzialnych wyruszającym z łopatami po skarb pod przewodnictwem Wągrowskiego z pieśnią "Gdy mi ciebie zabraknie" na ustach". Nie wiem czy to celowe nawiązanie czy tylko mi tak się kojarzy. Może autor udzieli stosownych wyjaśnień:)
Pietruszka i „rzecz najcenniejsza” to oczywiście nawiązania celowe. Co do wykopywania skarbu, to samo mi tak wyszło. Zauważyłem pewne podobieństwo, ale już po fakcie 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Świetnie się czyta, podoba mi się zwłaszcza różnica w postawach Tomasza i Waldka - na razie jeszcze niewielka i niewykluczająca ich przyjaźni, ale już widoczna i potencjalnie niebezpieczna.
Dwie uwagi, nie na zasadzie zastrzeżeń 😉
1. tytuł fajny, niestety spoilerowy, ale rozumiem - coś za coś 😉
2. pytanie - czy w połowie lat 50. wiedziano powszechnie o istnieniu obozów filtracyjnych i mówiono o nich używając tej nazwy? Pytam na poważnie, z moich doświadczeń to było coś, o czym milczano i przypomniano dopiero po 1989 roku, ale może to tylko takie wrażenie, z osobistej perspektywy? Bo pamiętam, że na przykład wyznanie Gołasa z "Alternatyw..." też załapałam dopiero w wieku nieco starszym, kiedy nabyłam nieco więcej wiedzy...
Ciekawe i wciągające, czekam na kolejne części 🙂
Nie za bardzo zrozumiałem o co chodzi z "3 von w nazwisku"?
O satyryczne podkreślenie znaczenia rodu, zapewne.
Niemieckie rody szlacheckie są von cośtam. Niektórzy są podwójnymi von-ami (chyba nawet Nienacki w Niewidzialnych coś o tym pisał - zdaje się o Hindenburga chodziło). O potrójnych von-ach nie słyszałem, ale skoro graf był taki hiper-super wyjątkowy, to może miał trzy :p
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Po sąsiedzku mieszkali kiedyś Hochbergowie, którzy tyułowali się Fürst von Pleß, Reichsgraf von Hochberg, Freiherr zu Fürstenstein.
Teoretycznie chyba "vonów" może być dowolnie dużo, w końcu odnoszą się do pochodzenia i/lub zamieszkiwania rodu (?). Zwyczajowo używano najważniejszych, które z czasem stały się elementami nazwisk. Jak u nas Zawisza Czarny z Garbowa, który trochę później stałby się pewnie Zawiszą Garbowskim 😉
Po sąsiedzku mieszkali kiedyś Hochbergowie, którzy tyułowali się Fürst von Pleß, Reichsgraf von Hochberg, Freiherr zu Fürstenstein.
Dobry trop 👍
Hans Heinrich X. Fürst von Pless, Graf von Hochberg, Freiherr von Fürstenstein - trzy razy von 😀
Po sąsiedzku mieszkali kiedyś Hochbergowie, którzy tyułowali się Fürst von Pleß, Reichsgraf von Hochberg, Freiherr zu Fürstenstein.
Dobry trop 👍
Hans Heinrich X. Fürst von Pless, Graf von Hochberg, Freiherr von Fürstenstein - trzy razy von 😀
Teraz rozumiem, chodź to dziwnie brzmi:
Jan Henryk książe Pszczyński, hrabia na Hochbergu, baron Fürstenstein
Hans Heinrich X. Fürst von Pless, Graf von Hochberg, Freiherr von Fürstenstein - trzy razy von 😀
A kolekcjonował może flaszki z winem? 😀
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
No wywaliło mnie z kapci , Panie Irycki ja proszę o więcej twórczości literackiej z twoje strony
Na portalu są jeszcze dwa kawałki. 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”