Dla ludzi liczy się wielki cel, a nie środki prowadzące do celu. Tak było zawsze i tak będzie w przyszłości dopóty, dopóki ludzie, którzy piszą historię nie nazwą zbrodniarzem Juliusza Cezara albo Karola Wielkiego.”
Zbigniew Nienacki „Dagome Iudex”
Inspiracje i świat przedstawiony
„Dagome Iudex”, trzytomowa powieść Zbigniewa Nienackiego, jest baśnią. Opowiada o świecie zrodzonym z legend, podań ludowych i fantazji autora, o czasach kiedy historia nie wyłoniła się jeszcze z mroku dziejów. To mitologia słowiańska, w której opowieść o władzy, zbrodni, żądzy czynów, miłości i nienawiści przeplata się ze światem magii i czarów. Mylił się Nienacki widząc swoją powieść w popularnym wtedy nurcie fantasy, choć być może chciał po prostu uciec od skojarzeń ze „Starą Baśnią” Kraszewskiego.
Jest w tej książce coś z atmosfery mitycznych światów Tolkiena ale bez infantylnej dosłowności właściwej tamtej prozie. Olbrzymi, karły, wróżowie, żercy, duchy, magia, czary to postacie i rekwizyty utrwalone w legendach. Opisy zjawisk i czynów dokonane językiem baśni i przypowieści ludowych odzwierciedlają stan umysłu ówczesnych ludzi. Dla nich magią są wszystkie nieznane, niewytłumaczalne, budzące strach zjawiska, czarami niezwykłe umiejętności, choćby naturalna medycyna. W opowiadaną historię autor świadomie wplata fragmenty legend pokazując w jaki sposób powstają mity takie jak choćby ten o smokach pożerających dziewice czy myszach zjadających Popiela. To co zwykliśmy uważać za bajki jest zapisem przed historycznej rzeczywistości dokonanym przedhistorycznym językiem, przefiltrowane przez jedenaście wieków historii.
W tej właśnie konwencji Zbigniew Nienacki snuje swoją autorską wizję początków kształtowania państwa Piastów. Postać Dago symbolizuje i uosabia istotę władzy sprawowanej w każdym czasie i w każdym systemie politycznym, choć szczególnie wyraźne są analogie do systemów totalitarnych. Władza Dago jest władzą ludu i w imieniu ludu. Ekspansja władzy Piastuna, tak samo jak ekspansja komunizmu, niesie na sztandarach hasła wolności i tworzy nową klasę panującą. W państwie Piastuna nie ma miejsca dla wrogów ludu, działają sądy ludowe i NKWD. Pełnymi garściami czerpie autor z nauk „Księcia” Machiavellego i „Sztuki wojny” Sun Tzu, przenosząc je do „Księgi Grzmotów i Błyskawic” stanowiącej biblię sprawowania władzy Dago Piastuna. Wiele godnych zapamiętania sentencji można w niej znaleźć. Nie szkodzi, że nie są zbyt oryginalne, są za to głęboko prawdziwe.
Inną ważną inspiracją autora jest „Polska Piastów” Pawła Jasienicy. Nienacki wykorzystał niemal każdą informację z jej dwóch pierwszych rozdziałów (choć z całą pewnością korzystał też z wielu innych źródeł). Ale to zrozumiałe. Nienacki nie był przecież historykiem ani badaczem pradziejów, jego rola była zupełnie inna. Na kanwie skąpej przecież wiedzy historycznej chciał zbudować logicznie spójną opowieść, w której wyobraźnia autora wypełni białe plamy tej historii sekretnej. Solidne oparcie na źródłach świadczy zatem o rzetelności pisarza. A szczególna estyma, jaką darzył dzieła Jasienicy nie jest przecież żadną tajemnicą.
Dago z rodu olbrzymów
Dago jest jednostką wybitną. To nie miernota pokroju Nikodema Dyzmy, która nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności dostała się na szczyty władzy. Intelektualnie i fizycznie przewyższa współczesnych mu ludzi, jest naznaczony piętnem władcy. Dlatego mówi się, że choć zrodziła go niewiasta z karłowatego rodu poczęty został z nasienia olbrzymów. I tutaj pojawia się najważniejsza chyba metafora tej książki. Metafora losu Polaków:
„Czy nie pojmujesz, że płynie w nas krew olbrzymów i karłów? Są chwile, kiedy odzywa się w nas siła olbrzymów, ale przychodzą lata, gdy karłowacieją nasze wielkie myśli. Lud, którym pragniesz władać nienawidzi wszelkiej władzy i posłuszeństwa wobec majestatu.”
Powieść ma swoje lepsze i słabsze momenty. W pierwszym tomie autor niespiesznie buduje swoje uniwersum, tworzy świat pełen czarów i legend, wypełnia go postaciami pierwszego i drugiego planu. Siła i oblicze władzy Dago Piastuna, tego protoplasty rodu Piastów, ma się dopiero objawić, ale jego cel jest jasny – dokonać wielkiej rzeczy zjednoczenia pod swym berłem dzikich plemion słowiańskich żyjących między Wisłą i Odrą. Dla mnie najciekawszy jest drugi tom, w którym silny, niezwyciężony, niemal boski Dago zdobywa i umacnia swoje władztwo. W trzecim przenosimy się o około 20 lat w przód by zobaczyć jak okrzepło państwo Piastuna. Bohaterami są tu przede wszystkim jego synowie a areną zmagań walka o schedę po nim. Sam Piastun, niczym duch unosi się nad przebiegiem wydarzeń jak zawsze pełnych zdrady, zemsty, skrytobójstwa i krwi. Ostatni tom miał pokazać co dzieje się z państwem i władzą kiedy władca zapada na chorobę zwaną Brakiem Woli, staje się słaby a nimb jego sławy kruszeje. I choć Piastun i tak ostatecznie zwycięży, szkoda że trzeba było zniszczyć jego wizerunek. Uczłowieczenie Dagona poprzez miłość uczyniło go żałosnym. I to był moim zdaniem nie najszczęśliwszy pomysł Nienackiego. Wszak w Księdze Grzmotów i Błyskawic, w rozdziale o sztuce miłości zostało napisane, że „dwudziestolatek kocha niekiedy jak szaleniec, ale czterdziestolatek kocha jak głupiec.”
Opus magnum
„Dagome Iudex” to interesujący projekt literacki z gatunku historical fiction. Wizja przedchrześcijańskiej Polski naszkicowana z wielkim rozmachem i talentem. Mam jednak wrażenie, że sam pisarz niepotrzebnie próbował nadać tej powieści rangę dzieła niemal historycznego. Z pompatycznym zadęciem opowiadał o misji wypełniania luk w historii źródeł polskiej państwowości, której się podjął. Jest w tym sporo przesady.
I choć trzeci tom jest wyraźnie słabszy od pozostałych, bez niego rozsypałaby się cała koncepcja powieści. Skoro ambicją pisarza było wypełnienie luki historycznej, klamrą spinającą całość musiało być wkroczenie na arenę dziejów Mieszka I, pierwszego chrześcijańskiego władcy państwa Polan, którego istnienie odnotowały źródła historyczne.
Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o sporej dawce erotyzmu, która pojawia się w tej powieści utrwalając reputację erotomana jaka towarzyszy Nienackiemu od czasu wydania „Uwodziciela”. Ale „Dagome Iudex” to przecież opowieść o władzy, a im potężniejsza jest władza tym większa i nieskrępowana możliwość zaspokajania najbardziej nawet wymyślnych cielesnych żądz. Obrazowych opisów mocnych scen erotycznych autor więc nam nie szczędzi.
„Dagome Iudex” to ostatnie dzieło Nienackiego, które sam autor uważał za najbardziej wybitne, za swoje opus magnum. Mam jednak wrażenie, że tak było z każdą jego kolejną książkę, przynajmniej od czasu „Skiroławek”. Ja w każdym razie znacznie wyżej niż „Dagome Iudex” cenię „Raz w roku Skiroławkach”.