Oczywiście. Skorzystałem z wakacyjnych planów wyprawowych i postanowiłem wybrać się na potencjalny – no, można również powiedzieć, wyobrażony – plan filmowy. W końcu, miejsce wyznaczyłem sobie sam. Osobiście. W trzeciej części scenariusza.
Dojazd do Pasłęka z Warszawy jest łatwiutki. Zajmuje: trzy papierosy, dwa hot-dogi i jedno tankowanie na Orlenie – no bo zniżka! Trzydzieści groszy na litrze.
Miasto znajduje się tuż przy trasie S7. Jeśli ktoś zagapi się przy pierwszym zjeździe może to naprawić kilkaset metrów dalej, na zjeździe drugim.
Sam zamek posadowiony na górującym w okolicy wzgórzu, nie przypomina dzisiaj rasowych krzyżackich warowni. Niejednokrotnie przebudowywany stracił swój charakter i majestat. Może nie do końca, ponieważ dzisiaj mieści się w nim „siedziba władz miasta” – a to, jakby na to nie patrzeć, brzmi poważnie.
Atmosferę krzyżackich czasów zachował kościół w stylu gotyckim – nomen omen pw. św. Bartłomieja; no to nasz filmowy listonosz już ma swojego patrona 🙂 – który, jak mówi tradycja, połączony jest przejściem podziemnym z zamkiem.
Bramy i blanki wraz z murami obronnymi są cały czas odbudowywane! Więc poszukiwacze skarbów, wszelkiej maści, wytężajcie wzrok i nadstawiajcie uszu, ponieważ Bursztynowa Komnata czeka na swojego odkrywcę!
Jak wieść niesie zamek połączony jest przejściami podziemnymi prowadzącymi w różnych kierunkach, m.in. w kierunku wsi Robity, gdzie w 1414 roku wojska litewsko – ruskie zostały zaskoczone przez siły krzyżackie, które – jak wynika z relacji – pojawiły się na ich tyłach, „jak spod ziemi” i tak samo zniknęły „jak pod ziemią”.
Ale o podziemiach, skarbach i legendach, na potencjalnym planie filmowym, opowiem kiedy? Oczywiście, w następnej części…:)
A tymczasem zapraszam na forum.