Historię poszukiwania schowków pułkownika Koeniga we Fromborku znają wszyscy fani serii „Pan Samochodzik”. Opisał ją Zbigniew Nienacki w siódmym tomie cyklu pt. „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”. Patrzymy na nią jednak oczami Tomasza NN. A jak to wszystko wyglądało z perspektywy jego głównego przeciwnika Waldemara B.? O tym opowie nam Seth.
Kustosz
***
Na stoliku zaterkotał telefon. Waldek niechętnie spojrzał w jego stronę, odkładając książkę. „Któż to może być?” – pomyślał, z zaciekawieniem sięgając po słuchawkę.
– Słucham, Waldemar – rzucił do telefonu.
– Waldek, dobrze, że jesteś. Jest interes do zrobienia – odezwał się głos w słuchawce.
– Interes? Zamieniam się w słuch.
– Sprawa nie jest na telefon. Mogę zdradzić Ci tylko tyle, że we Fromborku dzieją się interesujące rzeczy. Pytanie brzmi, kiedy możesz wpaść do Łodzi? – dopytywał Janusz, z którym Waldkowi kilka razy zdarzyło się już pracować.
– Posłuchaj Januszku, zapominasz się – protekcjonalnie rzekł B. – Nie do Łodzi, tylko do Warszawy, bo nie ja do ciebie, tylko ty do mnie przyjedziesz. Wyraziłem się jasno? Wieczorem jestem umówiony ze starym znajomym, a do Warszawy planuję wrócić jutro.
– A nie mógłbyś odłożyć tego spotkania? Sprawa jest pilna.
Waldek przez chwilę milczał, zbierając myśli, po czym zapytał: – Ale to poważny interes, czy taki jak ostatnim razem?
– Bardzo poważny.
– Dobra. Jest piętnasta. Około dwudziestej mogę być w Warszawie. Przed dwudziestą pierwszą bądź w „Kameralnej”.
– Jesteśmy umówieni – zakończył rozmowę człowiek B.
Po krótkim telefonie do znajomego, Waldek opuścił „Panoramę” i wskoczył do swojego nowego Forda Mustanga. Przekręcił kluczyk, silnik wydal z siebie głośny pomruk, Waldek wrzucił jedynkę i z piskiem opon ruszył spod hotelu, po czym Mostem Grunwaldzkim przeskoczył Odrę i przebijając się przez miasto, skierował w stronę trasy na Warszawę.
Pomimo świetnego wozu, Waldek zaparkował przed „Kameralną” zaledwie kwadrans przez umówionym spotkaniem. „Idealnie” – pomyślał, spoglądając na zegarek, po czym stanął w drzwiach kawiarnii. W twarz uderzyły go gęste kłęby dymu tytoniowego. Rozejrzał się po sali, w jednym w rogów dostrzegając stolik z siedzącym Januszem.

– Cześć – przywitał się, wyciągając rękę. – Mam nadzieję, że tym razem miałeś prawdziwy powód, żeby zmieniać moje plany.
– Cześć Waldek. Jasne, że tak, chodzi o niezły interes – żachnął się Janusz i zaczął wyłuszczać sprawę. – Swego czasu poprosiłeś, żebym zainteresował się jedną z podwładnych dyrektora M. No i spotykam się z jedną taką. Ostatnio próbowałem pociągnąć ją trochę za język, ale nie była szczególnie gadatliwa, zasłaniając się tajemnicą. Kilka dni temu coś się jednak zmieniło i usłyszałem historię, jak to podczas prac we Fromborku harcerze znaleźli plan ukrycia skarbów.
– Jasne… plan ukrycia skarbów – stwierdził szyderczo Waldek, zaciągając się papierosem i przywołując gestem kelnerkę.
– Ja wiem, że ostatnio się nie popisałem, ale daj mi szansę. Od niej nic więcej nie udało mi się wydobyć, zorientowałem się jednak, że chodzi o coś poważnego. Jednocześnie przypomniałem sobie, że jedna z moich sąsiadek chwaliła się synem przebywającym na obozie we Fromborku. No to wskoczyłem w samochód i popędziłem do niego – ciągnął Janusz. – O niczym nie słyszał, ale obiecał, że zasięgnie języka. Nie za darmo oczywiście. Dałem mu parę złotych i wyobraź sobie, że znalazł kogoś, kto miał w rękach ten plan. Okazało się, że został znaleziony przy zwłokach jakiegoś oficera SS. Szybko zresztą pojawili się pewni panowie, którzy ucieszyli sprawę. Chłopcy jednak wcześniej przezornie odrysowali sobie plan. Wygląda on tak – powiedział Janusz, wyciągając kartkę stanowiącą klucz do zagadki.

B. spojrzał na zapiski i pomyślał: „taki fart?”. Głośno zaś zapytał: – A możesz się dowiedzieć, kto działa we Fromborku z ramienia Marczaka?
– Jakiś P. – odparł Janusz.
– A co z Tomaszem?
– Z tego co wiem, nadal przebywa we Francji.
– W takim razie mamy podwójne szczęście. Ale to nie będzie trwać wiecznie. Musimy się pospieszyć – dodał Waldek, jeszcze raz przyglądając się kartce i zastanawiając na tym, jak rozegrać sprawę.
– Mam pomysł, ale muszę wszystko przemyśleć. Jutro w południe u mnie. I jeszcze jedno, nie zapomnij o Anielce. Ja zajmę się ściągnięciem Cagliostro – oznajmił B., po czym wstał od stolika i wyciągnął rękę na pożegnanie.
Tej nocy światło w mieszkaniu Waldka długo nie gasło. B. ślęczał nad zapiskami, które mogły przynieść mu niezłe pieniądze. Wpatrywał się w listę ukrytych przedmiotów, zastanawiając się, jak ugryźć temat? Co wie konkurencja? Kim u licha jest P.? I dlaczego Tomasz nie został ściągnięty z Francji, skoro sprawa we Fromborku jest aż tak perspektywiczna? A może lada chwila się zjawi i zajmie się rozwiązywaniem zagadki?
Należało się z tym liczyć, choć to nie przerażało B. Nie dlatego, że lekceważył Tomasza. Od czasu przygody w pewnym dworze skrywającym masońskie zabytki miał z nim jednak rachunki do wyrównania. Co prawda, dzięki wrodzonej inteligencji i sprytowi udało się Waldkowi wtedy uniknąć kary, ale jego ego i tak ucierpiało. Nic zatem dziwnego, że perspektywa zagrania na nosie Tomasza była niezwykle kusząca.
Powoli w głowie Waldka krystalizował się plan działania.
***
W samo południe w wysokościowcu B. zjawili się Anielka z Januszem i Cagliostro. Mieszkanie urządzone było ze smakiem. Trzeba uczciwie przyznać, że Waldek miał do tego rękę. Posiadał też urok osobisty, pieniądze i znajomości, które otwierały przed nim wiele drzwi. Jego goście z podziwem, a może i nawet zazdrością, spoglądali na zdobyte za grubą walutę eleganckie meble, świetnie wyposażoną kuchnię i nowoczesną łazienkę. Wrażenie nieodmiennie robił też pełen luksusowych trunków barek.

– Czego się napijecie? – zapytał B.
– Zdajemy się na Twój gust, Waldek – odparł Janusz, zerkając wymownie na rząd butelek, a Anielka i Cagliostro tylko przytaknęli głowami.
– W takim razie proponuję wodę mineralną, ponieważ mamy plany na dziś. Na mocniejsze trunki przyjdzie czas – odparł B., rozpoczynając naradę wojenną.
– Kochani, jest robota. Stawką są pamiątki zrabowane przez niemieckiego zbrodniarza wojennego. Jak wiecie, nie lubię zwracać na siebie uwagę milicji, dlatego spróbujemy podejść do sprawy tak, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń – wyjaśniał Waldek. – Postanowiłem, że nie będziemy zabierać ze schowków wszystkich fantów. Skupimy się na tym, co przyniesie nam dobre pieniądze, ale jednocześnie będzie łatwe do podmiany. Tak moi drodzy. W miejsce bezcennych okazów podłożony bezwartościowe fanty.
– Jesteś genialny – przerwała mu Anielka, posyłając Waldkowi spojrzenie pełne podziwu. B. odwzajemnił się jej uśmiechem, po czym kontynuował wywód.
– W pierwszych schowku w grę wchodzą monety. W drugim kielichy, natomiast w trzecim rubiny. Zarobimy na tym krocie, nie zwracając trzy tym uwagi milicji. Musimy jednak działać szybko, bo nie wiadomo, czy za chwilę nie zwali się nam na głowę Tomasz, który chwilowo przebywa we Francji. Plan działania wygląda następująco: Ty Anielka zajmiesz się P., czyli facetem oddelegowanym do poszukiwania skrytek. Może ma jakieś słabe punkty – zaśmiał się B., znacząco mrugając okiem do Anielki. – Ty, Janusz trzymasz rękę na pulsie w ministerstwie i czekasz na powrót Tomasza. Gdy wróci, zajmie się nim Cagliostro. Mam pewien pomysł. Ja spróbuję nagrać w kilku miejscach temat zamienników, ale Ty, Janusz, dalej poprowadzisz sprawę. Popracuję też nad tożsamością tego niemieckiego zbrodniarza. To może być ważne. Innymi słowy, jeszcze dziś wyjeżdżamy z Anielką do Fromborka, natomiast wy panowie czekacie na rozwój wypadków w Warszawie. Macie jakieś pytania?
– Możesz zdradzić coś więcej na temat mojej roli?- zapytał Cagliostro.
– Spodziewam się, że po powrocie Tomasz zostanie włączony do sprawy. Wykorzystamy, Cagliostro, Twoje umiejętności. Przyczepisz się do Tomasza, wkradając w jego łaski. Staniesz się powiernikiem jego tajemnic. Rozumiesz? – wyjaśnił Waldek.
– Do usług – skłonił się Cagliostro.
– No dobrze, jeśli wszystko jasne, bierzemy się do roboty. Skarby czekają.
CDN
Wszelkie uwagi, komentarze i podpowiedzi można zamieszczać na naszym FORUM.
Jakbym czytał Nienackiego. Brawo, świetnie się bawiłem:)
Ja liczę, że to dopiero początek zabawy:)