Miał być wschód słońca w Łebie i poranna podróż do Skansenu w Klukach, niestety, nie wiem jak to się stało, ale zaspałam. Rozczarowana swoim ospalstwem wyciągam psa na poranną przebieżkę, jeszcze po Łebie. Idę na Zachodni Falochron. Wieje tak okropnie, że w zasadzie już chcę się wycofać. Tyle, że akurat tutaj nigdy nie byłam, więc ciekawość i wicher pchają mnie na plażę.
Po drodze mijam port jachtowy i z niejaką nostalgią patrzę na kołyszące się łódki.
Teraz czas zwiedzić miasto. Jest tak pusto, że aż dziwnie. Nie nawykłam do takiego widoku. Oczywiście najpierw obowiązkowe zdjęcie na ławce PON-ów.
Idziemy wzdłuż deptaka. Niestety ten czar przechadzki w nowej kiecce runął, bo jest po prostu zimno. Myślałam, że chociaż popada, to moje wspaniałe kalosze byłyby w końcu użyteczne, ale nie, słońce się wyłania zza chmur.
Szukam najstarszego domu w Łebie. Jest:
Nieco dalej znalazłam domek o wiele ładniejszy i stanowczo wyglądający na starszy.
Wracamy pustym deptakiem. Głodna jestem niemiłosiernie. Wszystko pozamykane, śniadanie dopiero za godzinę. A z prowiantu zostały mi tylko chrupki i przechodzony wafelek.
Z głodu nie padłam jednak, doczekałam do bardzo trafnego, jak dla mnie, śniadania. Jeszcze chwila pogawędki z przesympatyczną panią Zosią, wynajmującą mi lokal i w końcu jedziemy do Kluk. Droga jest długa, kręta, dziurawa a ja, młody (!) kierowca popadam z każdą chwilą we frustrację. Żeby mi tylko nic nie odleciało, bo będzie bieda.
Po drodze skręcam jeszcze do Żelaza, do barokowego Pałacu rodu von Bandemer. Pałac ten wybudowano w II poł. XVIII w. Dostępu do niego bronią zasieki i bardzo nieruchliwy płot. Posiadłość tą, można kupić od Skarbu Państwa, pewnie za grosze.
W końcu docieram do Skansenu. Skansen w Klukach utworzono w 1963 roku, aby zatrzymać w pamięci ginącą kulturę Słowińców. Historia skansenu zaczęła się od Muzealnej Zagrody Słowińskiej. Składała się ona z trzyrodzinnej chałupy mieszkalnej, dwóch budynków inwentarskich, stodółki i studni z żurawiem.
Zwiedzanie zaczynamy od dezynfekcji rąk i informacji o konieczności założenia maseczki wewnątrz chat.
Oczywiście rzuca się jako pierwsze stanowisko pt. Higiena.
Potem następuje bezpieczne, bliskie spotkanie Azy z Owcą Zagrodową.
Zwiedzających jest niewielu, więc spokojnie mogę sobie wszystko pooglądać i ponapawać się tym specyficznym zapachem wiejskich chałup.
Jest tak cichutko i spokojnie, że siadam pod drzewem i delektuję się widokami. Myślę o Adze, która Skanseny ubóstwia i układam szybki wierszyk:
Kiedy ja pod drzewem na łonie natury
Nad Agą sobotnie deszczowe chmury
Ja sobie leżę odłogiem na mchu
A Adze z mopem już brakuje tchu
Wyślę więc fotę, a niech z tej radości
odpisze, że bardzo mi dzisiaj zazdrości.
Szkoda, że cała baza gastronomiczna zamknięta. Kończy mi się we krwi kofeina z porannej kawy i czuję, że albo powinnam zrobić sobie drzemkę, albo znaleźć kawę, nawet bez kożucha i pianki, albo szybko gnać dalej zanim ogarnie mnie zwątpienie we własne siły.
Ale mam jeszcze trochę zwiedzania, więc budzę Azę, która zdążyła popaść w letarg i idziemy do kolejnych domostw, gdzie znajduję swój dawny środek lokomocji.
Trafia mi się świetnie wyposażona łazienka dawnych czasów. Muszę przyznać, że i ja się w takim przybytku myłam na wakacjach i pamiętam to, jakby było wczoraj. A jako, że moje rodzinne korzenie sięgają wsi, to ten widok, te wszystkie zapachy, te ławeczki przed domem przypominają mi dzieciństwo, wakacje i beztroskę letnich dni. I jeszcze chleb ze smalcem, konfitury i zawsze świeże ciasto z owocami.
Powoli kończy się teren Skansenu. Do wyjścia jesteśmy odprowadzane przez syczące gęsi.
Po drodze zatrzymuję się jeszcze przy Cmentarzu Ewangelickim, który został założony pod koniec XVIII w. i jest jedynym zachowanym cmentarzem słowińskim. I jednym z nielicznych zachowanych na Pomorzu cmentarzem z okresu przedwojennego. W 1980 r. został zamknięty dla pochówków, a w 1991 r. uznany za obiekt zabytkowy i włączony do Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Niestety cmentarz zamknięty jest na solidną kłódkę a mi nie chce się szukać wejścia alternatywnego.
Przed nami długa, droga do domu.
O drugim dniu wycieczki rozmawiamy tutaj: https://znienacka.com.pl/index.php/forum/podroze/wehikulem-po-bezdrozach-czyli-wsie-laki-las-leba-i-kluki/#post-22675