Forum

Książki o sporcie i...
 
Notifications
Clear all

Książki o sporcie i wokół sportu

Strona 1 / 4

PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  

Książki "sportowe" zacząłem czytać w dzieciństwie. Pierwszą dostałem od babci i opowiadała ona o wyjeździe polskiej reprezentacji w piłce nożnej na Mistrzostwa Świata w 1974 roku. Wtedy znałem wszystkie wyniki i wszystkich piłkarzy, którzy uczestniczyli w tej imprezie. Drugą książką była książka, którą dostałem od sąsiada na wczasach (sąsiada czyli głowy rodziny, która mieszkała w domku obok nas). To była książka o kolarstwie zawodowym, dzięki niej dowiedziałem się kim był Eddy Merckx i że istnieje wyścig Paryż-Roubaix, bo przecież w tamtych czasach dla kajtka w moim wieku istniał tylko Wyścig Pokoju a zawodnikami, których "koszulki" wklejało się do kapsli, byli Szurkowski i Szozda.

Później przez lata przeczytałem jeszcze kilka książek raczej około-sportowych, czyli biografii piłkarzy. Z tego obszaru najbardziej lubiłem podczytywać biografię Pelego. Książki opisujące polskich piłkarzy współczesnych są raczej zbiorem anegdot i historyjek, niż biografiami a ponieważ dotykają spraw i ludzi świeżych to często nie opisują wszystkich aspektów zdarzeń albo są rozliczeniem z ludźmi, których się nie lubi. Dlatego nie ciągnie mnie do tych pozycji.

Teraz, ponieważ dostałem możliwość poczytania, sięgnąłem po książkę traktowaną jako biblię ekonomii piłki nożnej czyli "Futbonomię" napisaną przez Stefana Szymańskiego i Simona Kupera. Stefan Szymański to wykładowca zarządzania w sporcie na uniwersytecie w Michigan a Simon Kuper to pisarz i dziennikarz sportowy. Książka jest opisywana m. in. tak:

"Ta książka jest idealnym przykładem połączenia nauki i zabawy, gdzie skrupulatna, empiryczna analiza jest przeplatana błyskotliwym, dowcipnym komentarzem. Taka mieszanka pozwala przetrwać niemiły stan, kiedy uświadamiasz sobie, jak niewiele do tej pory wiedziałeś o piłce nożnej."

Niestety... z mojego punktu widzenia ta książka to kolejny zawód. Z wielu powodów.

Po pierwsze książka pokazuje jak szybko starzeje się statystyka (książka ma 10 lat i większość wyliczeń nie przystaje do rzeczywistości).

Po drugie jest to, niestety, znów zbiór anegdot i opowieści, kto, kiedy, gdzie i z kim pił kawę, jadł śniadanie albo rozmawiał przez telefon, trochę to wygląda jakby autorzy chcieli uwiarygodnić się w oczach czytelników.

Po trzecie statystyki, przedstawiane w książce są, moim zdaniem, słabe. Autorzy tworzą sobie jakąś wizję i dobierają do tego statystyki. Zapętlają się niestety w tej samej książce. Przykładem może być filozofia, że kraje biedne grają gorzej w piłkę nożną bo ludzie są słabsi fizycznie i (sic!) niżsi. Taka teoria, poparta wyliczeniami PKB jest przedstawiona w jednym rozdziale, żeby kilka rozdziałów później przedstawiać filozofię prowadzenia klubu przez Barcelonę, filozofię, która opiera się o stwierdzenie, że wzrost i waga nie mają znaczenia. Takie kwiatki pojawiają się w książce co chwila. Wyliczając jakimś mocno podejrzanym algorytmem najlepsze kraje grające w piłkę nożną autorzy starają się udowodnić, że w pierwszej dziesiątce na świecie są, uwaga!, Iran i Irak. I tak można rozbierać na kawałki każdy rozdział.

Po czwarte podstawy wyliczeń są bardzo miałkie, autorzy nie starają się sprawdzić rzeczywistych przyczyn takich a nie innych wartości tylko stawiają tezy i idą dalej. Fajnym przykładem jest tutaj liczba widzów na stadionach, otóż ich zdaniem wszędzie tam gdzie wartości są "okrągłe" (np. 3000) to wartości wynikające z oszustw bo przecież niemożliwe jest aby dokładnie trzy tysiące osób przyszło na stadion. Już niezależnie od tego, że oczywiście jest to możliwe, np. w sytuacji gdy na stadionie jest dokładnie tyle miejsc i ani jednej osoby więcej nie wpuszczono, to akurat w Polsce XX wieku wyjaśnienie takich danych jest bardzo proste, ponieważ nikt nie liczył osób wchodzących, dziennikarze, którzy w gazetach podawali frekwencję szacowali liczbę widzów "na oko".

No i po piąte, polskie tłumaczenie jest bardzo niechlujne. Gdy tłumaczy się "Romanian" w akapicie o piłce rumuńskiej, jako "rzymski" to oznacza, że tłumacz i korektor nawet nie próbowali przeczytać tego co idzie do publikacji. To samo dotyczy zestawień, w których np. pojawia się dwa razy Litwa a brakuje Łotwy.

Ale żeby nie było tak, że wszystko jest takie złe, cały czas ciekawym tematem, choć mocno pobocznym, są statystyki pozwalające na analizy rzutów karnych. W obie strony - tzn. jak bramkarze bronią i jak zawodnicy strzelają. Pytanie jest tylko jedno - czy warto takie analizy prowadzić, być może na poziomie Mistrzostw Świata tak ale przy piłce ligowej raczej koszt takiej "zabawy" przewyższa potencjalny zysk. Dlaczego? Ano dlatego, że to nie jest już statystyka na poziomie "ten bramkarz rzuca się w prawy róg w 75% przypadków, w 20% w lewy a w 5% zostaje w miejscu", tylko schodzi się do poziomu "jeśli zawodnik jest prawonożny, to bramkarz rzuca się w lewy róg, jeśli zawodnik robi zwód w lewą stroną to..." itd.

I właściwie to wszystko co wyniosłem z tej książki. W legimi dałem jej ocenę dwie gwiazdki, czyli "z braku laku" ale biorąc pod uwagę, że to jest prawie 500 stron, to pewnie należy się jej jeszcze mniej, choć trochę więcej niż 1 gwiazdka 🙂

Twtter is a day by day war


Cytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3578
 

Pawle, bardzo ciekawy temat.

Przeczytałam z przyjemnością Twoją opinię.

Fragment ze słowem "Romanian" rozłożył mnie na łopatki.

Ja nie jestem zbyt sportowa, ale kilka lat temu kupiłam sobie książkę o Tomaszu Gollobie.

Kiedyś ją przeczytam 🙂


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 478
 
Wysłany przez: @pawelk

opowiadała ona o wyjeździe polskiej reprezentacji w piłce nożnej na Mistrzostwa Świata w 1974 roku

To pewnie kojarzysz wielkopomny komiks pt. "Od Walii do Brazylii" z rysunkami Rosińskiego? Absolutny mroczny przedmiot pożądania. Ja miałem 🙂

A co do podejrzanych statystyk - jakoś mnie to nie dziwi. Statystyka pełna jest pułapek. Jak ktoś ją używa źle (przypadkiem lub celowo) to można uzasadnić własciwie dowolną tezę.

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @irycki

To pewnie kojarzysz wielkopomny komiks pt. "Od Walii do Brazylii" z rysunkami Rosińskiego? Absolutny mroczny przedmiot pożądania. Ja miałem

Kojarzę, nie miałem, nigdy mnie nie jarały komiksy sportowe.

Wysłany przez: @irycki

A co do podejrzanych statystyk - jakoś mnie to nie dziwi. Statystyka pełna jest pułapek. Jak ktoś ją używa źle (przypadkiem lub celowo) to można uzasadnić własciwie dowolną tezę.

Tak, to prawda, że wykorzystując matematykę można wykazać wszystko co się chce. Ja nie zapomnę jednego z wykładów analizy matematycznej, na którym docent Kołodziej pokazał metrykę, przy zastosowaniu której okrąg miał kształt kwadratu. To było coś.

Niestety po takiej książce spodziewałem się raczej obiektywizmu, tzn. analizy pt. "co wychodzi z obiektywnych wartości" a otrzymałem niestrawne procedury "jak zrobić coś lepiej" poparte miernej jakości statystykami, które, jak już wspomniałeś, mogą pomóc w udowodnieniu wszystkiego.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

Książki opisujące polskich piłkarzy współczesnych są raczej zbiorem anegdot i historyjek, niż biografiami a ponieważ dotykają spraw i ludzi świeżych to często nie opisują wszystkich aspektów zdarzeń albo są rozliczeniem z ludźmi, których się nie lubi. Dlatego nie ciągnie mnie do tych pozycji.

Czyli odwrotnie niż mnie:) Kibic ze mnie żaden, ale kilka książek około piłkarskich przeczytałem. "Szamo" o Szamotulskim, "Spalony" biografia Andrzeja Iwana, "Wójt, jedziemy z frajerami" o Januszu Wójciku i coś tam chyba jeszcze. Najbardziej podobał mi się "Stan futbolu" Stanowskiego, ale ja w ogóle lubię ten bezczelny i bezkompromisowy styl Stanowskiego.

Za to statystyki w ogóle mnie nie interesują. W dzieciństwie miałem książkę o mundialach, pełną statystyk właśnie. Nudy na pudy.

Wysłany przez: @irycki
Wysłany przez: @irycki

To pewnie kojarzysz wielkopomny komiks pt. "Od Walii do Brazylii" z rysunkami Rosińskiego? Absolutny mroczny przedmiot pożądania. Ja miałem

Kojarzę, nie miałem, nigdy mnie nie jarały komiksy sportowe.

U mnie komiks miał status kultowego.

1650562587-komiks-od-walii-do-brazyli-2.jpg
1650562661-komiks-od-walii-do-brazyli-3.jpg
Post został zmodyfikowany 2 lata temu przez Kustosz

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Najbardziej podobał mi się "Stan futbolu" Stanowskiego

Właśnie zacząłem czytać i już widzę, że opinie w świecie piłki nożnej potrafią się szybko starzeć.

Jakże paradoksalnie brzmią hymny Stano na temat profesjonalnego prezesa Bońka, który zlikwidował w związku pociotków i kuzynów, biorąc pod uwagę karierę jego bratanka, przeciętnego sędziego, który niesamowicie szybko stał się sędzią międzynarodowym, albo firmę ustawiającą reklamy na meczach, należącą do brata ZB, który wcześniej jeździł na taryfie w Bydgoszczy.

Lub ten cytat ze Zbigniewa Bońka, który powątpiewał kiedyś w zaangażowanie zagranicznych trenerów:"Polski trener jak przegra mecz, to będzie się wstydził pójść rano po bułki. A zagraniczny wsiądzie w samolot i poleci do ojczyzny.", patrząc na historię ostatniego selekcjonera reprezentacji Polski - Paolo Sousy, wybranego właśnie przez Bońka.

Ale nic to, kilka smaczków tam jest a opinie Stano są mniej ważne. 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

Lub ten cytat ze Zbigniewa Bońka, który powątpiewał kiedyś w zaangażowanie zagranicznych trenerów:"Polski trener jak przegra mecz, to będzie się wstydził pójść rano po bułki. A zagraniczny wsiądzie w samolot i poleci do ojczyzny.", patrząc na historię ostatniego selekcjonera reprezentacji Polski - Paolo Sousy, wybranego właśnie przez Bońka.

No widzisz, czyli Boniek teorię miał opanowaną, tylko praktyka rozminęła się z teorią:))


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  

Z ciekawostek "Futbonomii" podrzucę jeszcze fragment pokazujący "wiedzę", w oparciu o którą panowie później wysnuwali jakieś wnioski.

"Z kolei Rumunia odstawała od innych państw bloku sowieckiego i ciągle sprzeciwiała się zwierzchnictwu ZSRR".

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

Z ciekawostek "Futbonomii" podrzucę jeszcze fragment pokazujący "wiedzę", w oparciu o którą panowie później wysnuwali jakieś wnioski.

"Z kolei Rumunia odstawała od innych państw bloku sowieckiego i ciągle sprzeciwiała się zwierzchnictwu ZSRR".

Z Ceausescu Ruscy rzeczywiście mieli problem. Odmówił udziału w "bratniej pomocy" w Czechosłowacji w 1968, nawet otwarcie ją krytykował. Starał się prowadzić w miarę autonomiczną politykę.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Z Ceausescu Ruscy rzeczywiście mieli problem. Odmówił udziału w "bratniej pomocy" w Czechosłowacji w 1968, nawet otwarcie ją krytykował. Starał się prowadzić w miarę autonomiczną politykę.

Ale z tym "odstawała" i "ciągle się sprzeciwiała" to chyba przesadzili. Rumunia była bardziej podobna do dzisiejszej Białorusi, nie rządziła partia jak w innych krajach w strefie wpływów Związku Radzieckiego, tylko rządził władca.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

Ale z tym "odstawała" i "ciągle się sprzeciwiała" to chyba przesadzili. Rumunia była bardziej podobna do dzisiejszej Białorusi, nie rządziła partia jak w innych krajach w strefie wpływów Związku Radzieckiego, tylko rządził władca.

Rządził komunistyczny zamordysta ale jednak bardziej samodzielnie niż na przykład nasi czerwoni władcy. Nie jestem znawcą historii Rumunii więc trudno mi ocenić na ile odstawali od bloku komunistycznego, ale np. Układ Warszawski olewali.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

ale np. Układ Warszawski olewali.

widocznie ja trochę inaczej rozumiem "sprzeciwianie się".

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

@pawelk 

Tak czy inaczej lepiej by było gdyby panowie od piłki w analizy historyczno-polityczne nie wchodzili:)


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Tak czy inaczej lepiej by było gdyby panowie od piłki w analizy historyczno-polityczne nie wchodzili:)

Trochę tak, trochę nie. Bo pewnie historia i polityka miały wpływ na wyniki sportowe ale, moim zdaniem, na pojedyncze wyniki lub na fałszowanie wyników. I tym powinni zajmować się historycy sportu a nie statystycy. Bo statystyka nie ma nic wspólnego z wpływem polityki na sport. No chyba, że chcemy udowodnić, że statystycznie dyktatorzy są w stanie osiągnąć każdy wynik. Tylko tyle, że to nie jest już sport.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  

Przeczytałem te wypociny Stanowskiego pod tytułem "Stan futbolu".

To jest książka dla osób, które o futbolu wiedzą mniej więcej tyle ile obejrzą w telewizji lub ewentualnie kupią bilet i wejdą na mecz. Bo już ci, którzy przypadkiem dostaną zaproszenie na trybunę VIP na Stadionie Narodowym zauważą tłumy innych VIPów, którzy w czasie drugiej połowy "czyszczą" lodówki Oshee z butelek i puszek darmowych napojów.

Połowa książki to, niestety, rozliczenie Stanowskiego z osobami, których nie lubi/nie lubił. Opis pracy w kolejnych redakcjach niczym nie różni się od opisu pracy w innych korporacjach. Nie zna życia ktoś, kto nie pracował w innym miejscu. Przecież stanowiska po znajomości albo za seks, niekompetentni kierownicy i dyrektorzy, zwolnienia "za darmo", wożenie się na pracy innych, delegacje zagraniczne dla kolegów i ich koleżanek, podkładanie świń, to standard. Do tego wszystkiego jest potrzebna wystarczająco duża organizacja i wystarczająco dużo czasu. Z drugiej strony śmiesznie brzmi krytyka podobno nieuzasadnionych wyjazdów służbowych Tuzimka (z którym Stanowski przegrał sprawę dotyczącą właśnie opisów z tej książki) i jednocześnie traktowanie jako normalne wracanie autora z MŚ w Japonii przez Koreę bo... dziennikarz się zakochał w Koreance. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że obaj panowie finansowali wycieczkę Tokio - Seul z własnej kieszeni (choć oczywiście mogę się mylić).

Na co zwróciłem uwagę w książce? Na dwie sprawy

- Stanowski nie ma pojęcia o kibicowaniu i cały wywód o utracie serca do kibicowania klubowi po poznaniu ludzi, którzy pracują w klubie jest z natury błędny. On nigdy nie kibicował klubowi, mając 14 lat zaczął pracować w Przeglądzie Sportowym. W tym wieku to nie jest kibicowanie klubowi tylko fascynacja zawodnikami. Nogi drżą takiemu małolatowi gdy widzi zawodnika przechodzącego obok na Placu Zamkowym i rzeczywiście gdy dowie się, że ten zawodnik jest hazardzistą, pijakiem albo zdradza żonę, to można się zniechęcić.

- zupełnie nie trawię zachowania Stanowskiego i jego kumpli, z którymi pili w knajpie w Olsztynie. Jedną z osób pijących był menago piłkarski Osuch, który kilka razy uderzył jakiegoś obcego człowieka przy barze. Okazało się, że ten obcy był gangusem z Olsztyna, który zadzwonił po kolegów i Stano z kolegami za chwilę, bez problemów, przyglądali się jak gangsterzy oprawiają Osucha. W normalnym towarzystwie, nawet jeśli to jest towarzystwo złych ludzi, to albo z takimi typami, którzy szukają problemów, nie chodzi się do knajpy, albo się ich powstrzymuje, albo... staje się za nim.

Podsumowując. Nie polecam, bo nie ma czego. Jeśli macie ochotę, to kilka ciekawszych historii mogę opowiedzieć podczas jakiegoś ogniska. Zarówno o "przygodach" kibiców jak i piłkarzy czy działaczy.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

To jest książka dla osób, które o futbolu wiedzą mniej więcej tyle ile obejrzą w telewizji

Czyli akurat dla mnie:)

Wysłany przez: @pawelk

Połowa książki to, niestety, rozliczenie Stanowskiego z osobami, których nie lubi/nie lubił.

A dlaczego niestety? Stano ma ostre pióro, to i fajnie się czyta. Nie oczekiwałem tutaj prawd objawionych.

Wysłany przez: @pawelk

On nigdy nie kibicował klubowi, mając 14 lat zaczął pracować w Przeglądzie Sportowym. W tym wieku to nie jest kibicowanie klubowi tylko fascynacja zawodnikami. Nogi drżą takiemu małolatowi gdy widzi zawodnika przechodzącego obok na Placu Zamkowym i rzeczywiście gdy dowie się, że ten zawodnik jest hazardzistą, pijakiem albo zdradza żonę, to można się zniechęcić.

Bez obrazy, ale IMO kibicowanie klubowe to w ogóle straszna dziecinada. 

Wysłany przez: @pawelk

Jeśli macie ochotę, to kilka ciekawszych historii mogę opowiedzieć podczas jakiegoś ogniska. Zarówno o "przygodach" kibiców jak i piłkarzy czy działaczy.

A to jak najchętniej.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Bez obrazy, ale IMO kibicowanie klubowe to w ogóle straszna dziecinada. 

Dlaczego? To jest o tworzeniu pewnej grupy społecznej, która ma wspólne zainteresowania, cele, emocje. Nie ma w tym nic z dziecinady.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @pawelk

Dlaczego? To jest o tworzeniu pewnej grupy społecznej, która ma wspólne zainteresowania, cele, emocje. Nie ma w tym nic z dziecinady.

W mojej ocenie lokowanie tylu emocji w grze polegającej na trafieniu piłką do siatki jest dziecinne. Infantylna jest też cała otoczka z tym związana, przyśpiewki, gadżety etc. No ale jesteśmy w miejscu, w którym fundamentem jest inny rodzaj infantylizmu bo emocjonujemy się dajmy na to planowaną ekranizacją Pana Samochodzika więc kto jest bez grzechu... etc:)


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

W mojej ocenie lokowanie tylu emocji w grze polegającej na trafieniu piłką do siatki jest dziecinne. Infantylna jest też cała otoczka z tym związana, przyśpiewki, gadżety etc.

No właśnie też piszesz o tym o czym Stanowski. Jemu tez się wydaje, że kibicowanie klubowi to machanie chorągiewkami.

A to jest zupełnie coś innego, to są wspólne emocje, spotkania, dyskusje, wyjazdy. To wreszcie, okazuje się, że może być np. pomoc w trudnych przypadkach. Dokładnie dzięki kibicom, człowiek którego poznałem via Internet, zebrał kosmiczne pieniądze na operację dziecka w Stanach. 

Kibiców klubu łączy piłka ale utrzymuje coś więcej niż trafienie piłką w bramkę. Dla mnie pójście na mecz to możliwość spotkania się ze znajomymi a nie tylko oglądanie tego co się dzieje na boisku, bo czasami od tego aż zęby bolą. Ale gdy idziesz do knajpy, też czasami podadzą Ci twardy stek. Nic nie jest idealne.

Dziecinadą jest fascynowanie się osobami występującymi na boisku i dlatego właśnie Stano, będąc dzieckiem, stracił tę pasję. Zaczął pracować w wieku 14 lat, gdy na trybuny chodził pewnie z kolegami z podwórka albo z wujkiem albo z tatą. Nie dotrwał we właściwym miejscu trybun do wieku, w którym mógłby zacząć należeć do "wspólnoty". Poza tym, nawet jeśli uwzględniamy, że za piłką stoją konkretni ludzie, to dzieci fascynują się tymi ludźmi, którzy dla nich są nadbogami, a dla kogoś kogo interesuje piłka, fascynujące są umiejętności i talent. W takim kontekście nie jest interesujące ile kochanek miał Cristiano Ronaldo i czy Leo Messi oszukiwał urząd skarbowy.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Pawle, według Twojej wykładni kibicowanie to taki pretekst, wokół którego tworzy się społeczność w znacznie szerszym rozumieniu niż piłka. Czyli de facto tak jak u nas z Panem Samochodzikiem. Połączył nas Tomasz NN, ale częściej rozmawiamy o czymś innym. OK, nawet jeśli tak jest, to ów pretekst w obu wypadach jest infantylny:)

No i pozostaje wątpliwość, na ile Twoja wykładnia kibicowania jest kategorią uniwersalną. Ergo, jak duża część kibiców traktuje to tak samo jak Ty.


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 4
Share: