Forum

O filmach, których ...
 
Notifications
Clear all

O filmach, których nie ma 😉

Strona 10 / 12

Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

Pałace wszelkiej maści bym wykluczyła. W powojennej ekranizacji był to element propagandowy: ojciec Wandy pracował bodajże jako kustosz znacjonalizowanego pałacu, w którym zamierzano urządzić muzeum. Tymczasem przy wersji przedwojennej nacisk był właśnie na tradycje szlacheckie i ludowe. W którymś artykule chwalono np. że kompozytor czerpie z muzyki ludowej, a nie "murzyńskich i pseudo hiszpańskich rytmów" (?).

Druga sprawa - przy przedwojennym "Szatanie..." pracował Makuszyński. Nie w jakimś wielkim zakresie, ale brał udział w pisaniu scenariusza i cały czas się na niego powoływano. A posiadłość opisana w książce to bida z nędzą:

Dom był stary, niski i rozległy. Dwie drewniane kolumienki u wejścia z niechętnym trudem podtrzymywały skrzywiony daszek. Zdawało się, że ten dom dlatego tylko nie zapada się w zachłanną i wszystko grzebiącą ziemię, bo go podtrzymuje gęstwa dzikiego wina, co wszystkie zalegało ściany i usiłowało zasłonić okna. Pod okapem gnieździła się czereda jaskółek, wychowująca gorliwie młode, (...)
Nad gankiem sterczała nadbudówka, dwoma ślepiami okien patrząca na zielony, boży świat; pokoik w tej nadbudówce zajął Adaś . Pokoik był malutką filharmonią, wszystko w nim bowiem dźwięczne wydawało głosy: bolesnym skrzypieniem płakała szafa, skrzypiały deski w podłodze, a wiatr huczał w piecu. Izdebka miała jednak minę wesołą i słoneczną. Inne izby, obszerne i tak niskie, że można było ręką dotknąć powały, rzadko kiedy widziały słońce, wypijane po drodze przez łakome dzikie wino. Chłodno tu było nawet w upalnym lesie. W pokojach spały leniwym snem stare meble, sędziwe gruchoty szlachetnego pochodzenia: brzuchate, wzdęte komody, pokraczne szafy i stoły, szeroko rozparte, jak znarowione konie.

I jeszcze uwaga techniczna: szansa, że kręcono zdjęcia w autentycznych wnętrzach, jest bardzo mała. To złote czasy atelier. Po prostu możliwości techniczne były mocno ograniczone i nie dało się zrealizować dobrych scen poza studiem. Wielkie, ciężkie kamery, poruszały się w bardzo ograniczonym zakresie, na szynach lub wózkach. Wszystko inne też było podobnie trudne w użytkowaniu.Trzeba też pamiętać, że dostęp do wody czy elektryczności wcale nie był normą. Dlatego nawet jeśli reżyser znalazł idealny pokoik do sceny zabójstwa to było duże prawdopodobieństwo, że scenograf odtworzy ten pokoik w atelier.

Oczywiście zdarzali się twórcy wybitni, artyści, którzy szukali nowych rozwiązań. Dodatkowo, tak jak w przypadku wielu innych wynalazków, technikę filmową popchnęła do przodu II wojna światowa. ALE... nie wszystko się zmieniło. Na przykład dzisiaj przy serialach często pojawiają się zarzuty, że mieszkania teoretycznie niezamożnych bohaterów wielkością przypominają luksusowe apartamenty. A to właśnie dlatego, że w małych pomieszczeniach trudno się kręci 😉

 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

@maruta 

Ciekawa analiza. Czyli dworek Szaniawskiego nadawałby się jak ulał. W atelier mogły być kręcone wnętrza ale musiały być przecież jakieś ujęcia na zewnątrz dworku. No i skoro dogrzebałaś się informacji o plenerach w Zegrzynku to musieli tam coś kręcić.

No i należy pamiętać, że Szaniawski pisał dramaty, które wystawiano na deskach przedwojennych teatrów. Jego sztuki były też kanwą scenariuszy filmowych, środowisko filmowe nie było więc mu obce, w jego dworku bywali ówcześni pisarze i artyści, łatwo więc sobie wyobrazić, że taki plener sam się nasunął twórcom "Szatana".

Post został zmodyfikowany 3 lata temu przez Kustosz

OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 
Wysłany przez: @kustosz

Czyli dworek Szaniawskiego nadawałby się jak ulał.

A nie mówiłam?

 

Post został zmodyfikowany 3 lata temu przez Aldona

OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 
Wysłany przez: @maruta

Na przykład dzisiaj przy serialach często pojawiają się zarzuty, że mieszkania teoretycznie niezamożnych bohaterów wielkością przypominają luksusowe apartamenty. A to właśnie dlatego, że w małych pomieszczeniach trudno się kręci

No właśnie się z tym nie zgodzę do końca. A "Czterdziestolatek"? Wszak mieszkanie Karwowskich doskonale oddawało ducha małych pomieszczeń. A jeszcze wcześniej np. teatralna "Stawka większa niż życie"? W tym drugim przypadku nie zaszaleli ze scenografią i akcja działa się na małych metrażach. 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

@aldona 

Przy "Stawce..." widać właśnie, jak to wyglądało. Czyli: scena kręcona w atelier, plan otwarty z jednej strony jak teatralna scena, kamera dużo "jeździ". Jest mało cięć. Są zbliżenia, ale nie ma zbyt wielu zmian perspektywy (z dołu lub z góry). Aktorzy grają "do kamery". Prosty przykład: aktor A stoi przodem do kamery, aktor B podchodzi do niego od frontu. Obecnie najprawdopodobniej nastąpiłoby cięcie na aktora B, ale w "Stawce..." aktor B po prostu tak manewruje, by nie zasłonić aktora A dłużej niż na chwilę, najczęściej staje z boku.

W kinie przedwojennym jest to jeszcze bardziej widoczne. W wielu scenach można by określić, gdzie stała kamera. A nie mogła stać pod ścianą, bo w przypadku małych pomieszczeń razem z resztą sprzętu zajmowałaby pół pokoju i można by kręcić nią tylko zbliżenia, no może plan średni, bo po prostu nie obejmowałaby więcej.

Nie pamiętam tak dobrze "Czterdziestolatka", ale rzuciłam okiem na yt i ta ciasnota też wiąże się ze sposobem kręcenia. Ogromna przewaga bliskich planów, kamera ruchoma, czasem nawet z ręki, kręcenie bardziej "na żywo", stąd czasem chaos w kadrze.

Natomiast przy współczesnych tasiemcach (ale nie tylko) twórcom po prostu nie opłaca się kombinować, zwłaszcza jeśli akcja dzieje się głównie w kilku pomieszczeniach. Mają plan, ustawiony sprzęt, aktorzy wiedzą, jak się poruszać. Lofty są modne 😉


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

W przed wojennych filmach nie pamiętam ale w czasach PRL kręcono chyba w większości w prawdziwych wnętrzach jak choćby wspomnianego "40-latka". Ale i teraz chyba sporo się w te sposób kręci. W przypadku pojedynczych filmów gdzie wnętrze gra przez kilka minut raptem nie opłaca się stawiać dekoracji. Oczywiście telenowele kręci się inaczej, ale tam mieszkanie tych czy innych bohaterów ogrywa się przez kilka lat:)


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

@kustosz 

Owszem, kiedy pojawiły się nowe kamery i inne sprzęty filmowanie we wnętrzach stało się prostsze. Dlatego pisałam, że przed wojną decydowały w dużej mierze ograniczenia techniczne. Natomiast pewne elementy nadal kręcone są... "łatwiej".

Co do PRL-u, nie jestem znawcą tematu i też zawsze mam wrażenie, że kręcono w naturalnych wnętrzach. Na pewno było tak dużo częściej i kiedy wykorzystywano znane lub duże obiekty. Tyle że można było nakręcić scenę na pokładzie "Batorego", ale scenę w kajucie "Batorego" dokręcić w studio. W atelier powstawały naprawdę dobre dekoracje i trudno dziś powiedzieć jednoznacznie, co było prawdziwe. Taki komediowy nieco szczegół: W filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc" są wydmy a la pustynia. Ekipa pojechała nad morze, ale... cóż, polska pogoda 😉 Ostatecznie usypali te wydmy w łódzkim atelier i nakręcili, co tam mieli nakręcić.

Wydaje mi się, że najłatwiej zdać się na zdrowy rozsądek i wyobrazić np. robienie zdjęcia. Jeśli na ekranie widać, że możliwości są ograniczone (jak w "Czterdziestolatku") to jest spora szansa, że to wnętrze naturalne. Jeśli obraz wykracza poza prawa optyki, to prawie na pewno atelier. Oczywiście chodzi o filmy bardziej współczesne, bo w tych wczesnych prawdziwe mogą być np. duże wnętrza typu kościół, dworzec kolejowy czy pałac, ale reszta odpada.

 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

"Wojna domowa" w 56 rocznicę premiery, czyli parę słów o niezrealizowanych odcinkach i o tym, dlaczego są niezrealizowane 😉

https://zebynieprzepadlo.blogspot.com/2021/10/czego-byc-moze-nie-wiecie-o-wojnie.html


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3022
 

Szkoda, że nie udało się z trzecią serią. Ale żeby przyczynił się do tego demonizowany Janusz Wilhelmi, to bym uznał za anegdotkę. Lejek pojawił się w felietonach Michałowskiej o matce Jasia (początkowo miały tytuł "Jaś chodzi do przedszkola"), wydanych później w zbiorze "Drobne ustroje" i sikanie na "Nową Kulturę" już też tam było.

Przekrój nr 473 (18) 1954 - Na gazetę

1635091849-Numer-473-1-maja-1954-str-15.jpg

OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

@hebius 

Historia z Lejkiem i Wilhelmim jest niejako "oficjalnie przyjęta" i tak sprawę przedstawiał też Gruza. Natomiast ciekawe jest właśnie to, że reżyser w wywiadach... kręcił? nie pamiętał? Uwierzył we własną legendę? I to już w czasach po 1989 r. Tymczasem wątek był jak najbardziej celowy, a nie przypadkowy, jak to przedstawiał. Przy czym felieton Zientarowej to jedna sprawa (nie ekranizowano ich 1:1), ale scenopis to już materiał, z którego kręcono. Ciekawe zresztą, czy przypadkiem nie było tak, że dialog o "Kulturze" jednak powstał i wycięto go dopiero po kolaudacji? Może kiedyś znajdą się na to papiery 😉

Co do Wilhelmiego, facet miał poważne odloty, więc wszystko było możliwe. W PRL-u różne formy przekazu różnie oceniano, także pod kątem zasięgu i grona odbiorców. To, co mogło przejść w gazecie, teatrze czy książce, nie miało szans na ekranie.

Popatrzyłam jeszcze na daty i WIlhelmi związał się z "Nową Kulturą" (potem "Kulturą") dopiero w 1960 r., więc przytyk z 1954 go nie obchodził, możliwe, że w ogóle o nim nie wiedział.

Dodam przypis 😉


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

@maruta 

Historię z Lejkiem i Wilhelmim już czytałem i wydaje mi się, że u Ciebie. Był kiedyś tekst o Ludwiku Starskim i to chyba tam było. Jeśli nie, to czytałem gdzie indziej.

Szkoda, że utrącono trzecią serię i to w tak groteskowych okolicznościach. Chociaż prezentowane scenariusze podobają mi się umiarkowanie. Fajna koncepcja z maturą, nie najgorsza z motorynką ale "Mankogang" nie podoba mi się tak samo jak komisji opiniującej. Zachwiana proporcja fantastycznego absurdu w stosunku do wcześniejszych odcinków.

Ciekawy był też pomysł z muzycznymi duetami na końcu odcinka.

Dawno "Wojny domowej" nie widziałem. Namówię Milady i odświeżymy.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4523
 
Wysłany przez: @kustosz

Zachwiana proporcja fantastycznego absurdu w stosunku do wcześniejszych odcinków.

Nie wiem dlaczego tak sądzisz. W kilku poprzednich odcinkach całkiem dużo "działo się" w wyobraźni Pawełka.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 
Wysłany przez: @kustosz

Namówię Milady i odświeżymy.

O! To może od razu pod kątem konkursu na TT?


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Póki co mam dość konkursów. Dokończę "Tytusa" i na tym na razie koniec. Strasznie pracochłonne są te konkursy filmowe. 


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 
Wysłany przez: @kustosz

Strasznie pracochłonne są te konkursy filmowe

Szkoda. Ale może jak odpoczniesz, to trochę zatęsknisz. Ja moge pomóc przy układaniu pytań 🙂


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

@maruta 

Historię z Lejkiem i Wilhelmim już czytałem i wydaje mi się, że u Ciebie. Był kiedyś tekst o Ludwiku Starskim i to chyba tam było. Jeśli nie, to czytałem gdzie indziej.

U mnie nie, ale sama historia była wielokrotnie przywoływana, tyle że zawsze w wersji z przypadkowym użyciem "Kultury". Dlatego zwróciłam uwagę, że żadnego przypadku tam nie było 😉

Szkoda, że utrącono trzecią serię i to w tak groteskowych okolicznościach. Chociaż prezentowane scenariusze podobają mi się umiarkowanie. Fajna koncepcja z maturą, nie najgorsza z motorynką ale "Mankogang" nie podoba mi się tak samo jak komisji opiniującej. Zachwiana proporcja fantastycznego absurdu w stosunku do wcześniejszych odcinków.

Krytycy najwyżej ocenili "Ciężki chleb", gdzie rzeczywiście była zgrabna fabuła, ale też zabawne poszczególne epizody. "Matura" jest prostsza, ale ciekawie zobaczyć, że giełda tematów działała i wtedy 😉 "Mankogang" był najbardziej ryzykowny i łatwo można było to spaprać. No i ciężko powiedzieć po co ci Marsjanie, wystarczyliby zwykli przestępcy. Podejrzewam, że autorzy chcieli dać sporo parodii, ale w scenariuszu nie potrafili tego pokazać.

Dawno "Wojny domowej" nie widziałem. Namówię Milady i odświeżymy.

Miłego seansu! Niestety jakościowo jest średnio, chyba że istnieje jakaś wyczyszczona pięknie kopia.


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 

"Wojna Domowa" to jeden z moich ulubionych seriali, które ZAWSZE poprawiają nastrój. Chciałam napisać, który odcinek był moim ulubionym ale.... nie mam tego jednego. Wszystkie są najlepsze. Dlatego tym bardziej szkoda, że nie powstały te, o których piszesz. Nawet z tymi Marsjanami bym przeżyła. 🙂


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 

Jestem akurat w trakcie lektury "Historii bez cenzury cz.5" wg. Wojciecha Drewniaka. Właśnie przeczytałam fragment o powodzie, dla którego ucięto serial "Wojna Domowa" i jest on zbieżny z tym w Twoim wpisie:

"W jednym z odcinków szczeniak Lejek uczy się sikać na gazetę i niestety pech chciał, że dokładnie pokazano, co to za gazeta. Mianowicie był to tygodnik "Kultura", którego redaktor naczelny nie miał takiego dystansu do swojej pracy, za to miał na tyle potężne znajomości, że serial po tej akcji skasowano."

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3526
Topic starter  

@milady 

O, i znowu mamy ten mityczny pech, który dopadł biednych, nieświadomych filmowców 😉

Swoją drogą to fajny przykład, jak powtórzona wielokrotnie plotka tworzy historię.


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @maruta

Swoją drogą to fajny przykład, jak powtórzona wielokrotnie plotka tworzy historię.

Nie pierwszy i nie ostatni raz.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Strona 10 / 12
Share: